środa, 4 lipca 2012

1

Wykład miał się ku końcowi. Większość studentów przestała słuchać profesora i wpatrywała się tępo w tablicę. Kilku młodych ludzi, zwłaszcza w ostatnich rzędach odsypiała spędzoną w klubie noc. Wykładowca już dawno przestał zwracać na nich uwagę. Dopóki nie chrapali zbyt głośno, nie miało to dla niego żadnego znaczenia.
Profesor Collins znany był z pobłażliwego traktowania leserów i nierobów. Przedmiot, który wykładał, a była to sztuka współczesna, nie był aż tak ważny, więc la wielu uczniów całkiem nieatrakcyjny. Collins całą swoją energię poświęcał na grupkę studentów, która z zainteresowaniem go słuchała i skrupulatnie notowała to, co chciał im przekazać i  ich nauczyć.
Pięć minut przed godziną szesnastą Collins spojrzał na złoty zegarek na jego lewym nadgarstku, wystajacy spod brązowej, klasycznej marynarki.
- Wydaje mi się, że na dziś już starczy. Przygotujcie się na następne ćwiczenia. Picasso był na tyle ważną postacią w historii sztuki, że wy, jako studenci wydziału malarstwa i grafiki, powinniście o nim trochę wiedzieć. 
Po klasie przemknął cichy jęk. Studenci mieli nadzieję, że profesor nie zada im nic na weekend. W końcu mieli ze szkiców zadane dokończyć akt kobiecy.
W sali rozległ się szum, Dziewczęta i chłopcy pakowali do toreb i plecaków podręczniki i notatniki. Prawie wszyscy wstali z krzeseł i tłoczyli się przy wyjściu.
Prawie wszyscy. Jedna dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. Skrobała zawzięcie długopisem po kartce z zeszytu. Kończyła zapisywać trzecią stronę formatu A4. skupiona całkowicie na dokończeniu notatki nie zauważyła, że na sali została tylko ona i Patrick Collins.
Wreszcie postawiła kropkę w ostatnim zdaniu; zamknęła zeszyt i odłożyła długopis. Podniosła głowę. Profesor układał kartki do teczki. Gdy poczuł na sobie wzrok dziewczyny, przerwał czynność i odwzajemnił spojrzenie. Zdjął okulary i położył na biurku. Westchnął, podszedł do pierwszego rzędu, gdzie siedziała studentka.
- Ach, gdybym miał wszystkich studentów takich jak ty, Lily. - Odezwał się. Szarawe tęczówki wpatrywały się w wątłą postać. Profesor czekał na jej odpowiedź. Nie doczekawszy się, kontynuował. - Naprawdę, Lily jesteś wspaniała. Czasami mam wrażenie, że tylko ty mnie słuchasz. I choć wiem, że nigdy nie interesowały cię współczesne obrazy - Dziewczyna otworzyła usta, by zaprotestować, ale profesor zbył ją machnięciem ręki. - Nie zaprzeczaj Lily, ja to widzę i wiem, że tak jest. Mimo to, wkładasz w ten przedmiot całą siebie, poświęcasz się. Z jednej strony podziwiam cię za tę wszechstronność, z drugiej zaś martwi mnie takie bezgraniczne oddanie. Lily, nie musisz być we wszystkim najlepsza. Oni - tu profesor wskazał drzwi, za którymi w pośpiechu zniknęli inni. - Oni wybrali co najbardziej lubią i w tym kierunku się spełniają. A ty zajmujesz się wszystkim. Powinnaś dać sobie trochę wytchnienia. Absolutnie nie obrażę się, gdy nie będziesz tak skrupulatnie notować. Zbyt poważnie podchodzisz do nauki. Wyluzuj trochę, idź ze znajomymi na piwo. - Profesor chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dziewczyna, nazwana Lily, stanowczo mu przerwała.
- Dziękuję za rady profesorze. Ale ja naprawdę lubię się uczyć i nie przeszkadza mi ta wszechstronność. Przeciwnie. Im więcej wiem, tym więcej będzie przypadków, gdy tą wiedzę będę mogła wykorzystać.
I nie czekając na odpowiedź wykładowcy wzięła z ziemi  czarną, płócienną torbę, zapakowała rzeczy leżące na ławce przed nią.
- Do widzenia profesorze. - Grzecznie odparła urywając rozmowę. Wstała, przeszła między krzesłami i ruszyła po stopniach, ponieważ sala, jak w większości uniwersytetów była stopniowana. U szczytu schodów znajdowały się drzwi, przez które przeszła.
Korytarz był zatłoczony. Przed drzwiami zebrała się inna grupka studentów, czekających na wykład. Lily zasunęła torbę i założyła na prawe ramię. Wolne dłonie wcisnęła w kieszenie czarnych, wąskich jeansów. Wyczuła między palcami drobniaki i poczęła się nimi bawić. Zawsze tak robiła. Ewentualnie zaciskała palce na telefonie tak, że po krótkim czasie na komórce osiadały kropelki potu z wnętrza jej dłoni. Tym razem telefon był w torbie.
Podzwaniając cicho monetami przerzucanymi między palcami, ruszyła korytarzem. Wykład ze sztuki współczesnej był dziś ostatni. Dziewczyna, zapatrzona w znany tylko sobie punkt, obojętnie mijała ludzi. Zresztą oni nieszczególnie kwapili się, by do niej zagadać.

_______________________________________________________________________________
Tak właśnie zaczyna się moje nowe-stare opowiadanie. Mało, bo całkiem trudno jest je przepisywać z zeszytu w godzinach późnowieczornych, wręcz nocnych. W dodatku przy akompaniamencie Lany Del Rey i towarzystwie obrzydliwych muszysk, które umykały przed moją packą nad wyraz efektywnie. 
Ogólnie opowiadanie nie ma podziału na rozdziały, więc nowe party oznaczam po prostu kolejnymi numerkami.
Na razie nie wygląda to jakoś nadzwyczajnie. I obawiam się, że tak będzie wyglądać przez cały czas. No, może nie cały. Chyba. 
I bardzo proszę o komentarze. Może niekoniecznie pod tym postem, bo tu za wiele do komentowania nie ma, ale w przyszłości.
Także tego no.
A jakby kto chciał wpaść na pewnego niemotowatego asystenta matematyki to zapraszam pod ten adres:http://pomarancze-w-futerale.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. Miło, że ktoś nowy zajrzał do mnie, cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo :)
    Wiesz, przygodę z tym opowiadaniem zaczęłam dużo wcześniej, też mam dwa zeszyty zapisane rozdziałami. Na początku to nie było opowiadanie o TH. Mogłabym wstawić tam każdy inny zespół, wokalistę. Ale postawiłam na niezawodnych Tokio Hotel. Cóż, mam słabość do bliźniaków, do tego, że mimo są genetycznie identyczni, tak naprawdę różnią się od siebie w wielu kwestiach. A to bardzo mi pomaga przy pisaniu.
    Ogólnie imię "Andrea" jest takie zdzirowate, nie uważasz? :)
    Zabij mnie, nawet w okularach nie widzę, gdzie mogłabyś mnie dodać do obserwowanych. Ja mam zakładkę z tymi opowiadaniami, które "Czytam i polecam" więc nie muszę myśleć o takich rzeczach. i na pewno twój blog się tam znajdzie, bo zwykle takie niepozorne pierwsze rozdziały są zapowiedzią niezwykłej historii :) postaram się wpadać tutaj jak często się da :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń