tag:blogger.com,1999:blog-74380483039640944622024-03-04T22:53:48.137-08:00But home is nowhereZłota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.comBlogger20125tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-82495134794940440222014-05-29T14:24:00.002-07:002014-05-29T14:24:32.551-07:0019<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do świadomości Lily dotarł odgłos kroków. Jak zwykle
skojarzył jej się z początkiem piosenki „Love like winter”. Powoli i niechętnie
uniosła jedną powiekę. Nad nią rozpościerał się sufit ozdobiony jedną lampą.
Spojrzała w bok, tak by nie kręcić głową. Dojrzała toaletkę z lutrem otoczonym
rozświetlonymi żarówkami, a obok metalowy stojak na kółkach zawalony
różnokolorowymi fatałaszkami. Czyli znajdowała się w jakiejś garderobie. Ale
dlaczego i po co? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy w polu widzenia pojawiła się sylwetka Davey’ego, Grey
otworzyła drugie oko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nawet nie masz pojęcia, jakiego stracha mi napędziłaś! – mężczyzna
przykucnął przy kanapie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie zrobiłam tego specjalnie – mruknęła, podnosząc się do
pozycji siedzącej. Zacisnęła powieki, czując ćmienie i zawroty głowy. Zza
uchylonych drzwi usłyszała muzykę i gwar. – Za to ty przywiozłeś mnie celowo do
tego gniazda zepsucia i zboczenia! Co ty sobie myślałeś? Co to w ogóle ma być?
Mówiłeś, że chcesz mi pomóc! To nie ja potrzebuję pomocy, tylko ta banda
pojebów, która odczuwa kompleks fiuta i zakłada babskie ciuchy. A może jak
zwykle drwisz sobie ze mnie? Potrafię znieść naprawdę wiele, ale tym razem
przesadziłeś. Natychmiast odwieź mnie z powrotem do domu! – Lily aż się
zatrzęsła ze złości. Nigdy nie zdarzało jej się używać przekleństw i
wulgaryzmów, ale tym razem była tak wściekła, że nie potrafiła hamować się ani
racjonalnie myśleć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie. – Davey wstał i odsunął się od mebla. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie? Dobrze. W takim razie sama sobie jakoś poradzę! Nie
spędzę tu ani chwili dłużej, choćbym miała do Berkeley iść na piechotę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie, Lily. Zostaniesz tutaj tak długo, jak ja to uznam za
stosowne. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie traktuj mnie jak dziecko!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Będę traktował cię tak, jak na to zasługujesz. A teraz nie
jesteś nikim innym, jak rozwydrzonym nieznośnym bachorem! – Havok warknął
wściekle. Nigdy przedtem nie uniósł na nią głosu. Zawsze konwersował z nią lekkim,
żartobliwym tonem. Teraz nic z tego miłego brzmienia nie pozostało. – Nie
pozwolę ci, byś nazywała moich znajomych pojebami czy zboczeńcami! Bo nie masz
prawa ich tak nazywać! Nie masz prawa oceniać ich, bo wcale ich nie znasz! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A ty nie masz prawa zmuszać mnie, bym tu została!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wyobraź sobie, że mam takie prawo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak? A kto ci je niby nadał? – Lily wstała i zdecydowanie
trzymała się na nogach, choć głowę przeszył jej tępy ból. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja zrobię wszystko, byś zrozumiała pewne rzeczy, ale żeby
tak było, musisz najpierw chcieć je zrozumieć!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Niby w jaki sposób tego dokonasz? – dziewczyna spojrzała na
Davida zadziornie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chociażby w taki. – Zanim cokolwiek zdążyła zrobić,
mężczyzna pchnął ją mocno na kanapę, odkręcił się na pięcie i zamknął drzwi.
Pomimo hałasu usłyszała zgrzyt przekręcanego w zamku klucza.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grey wstała i podbiegła do drzwi. Waliła w nie pięściami, aż
ból dłoni uniemożliwił jej dalsze próby zwrócenia na siebie uwagi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Głupi! Głupi! Kim ty niby jesteś, by mi w jakikolwiek
sposób rozkazywać? A tym bardziej zamykać mnie w tym pieprzonym miejscu pełnym
degeneratów!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily potargała włosy w akcie bezsilności. A potem krzyknęła
najgłośniej jak tylko potrafiła. To nic nie pomogło ani niczego nie zmieniło.
Położyła się na środku podłogi patrząc bezmyślnie w sufit. Jak ja go, cholera
jasna, nienawidzę! Durny dupek. Pomóc mi chciał, dobre sobie! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czy ten świat naprawdę jest tak popieprzony? Jeszcze niedawno obawiała się, że się w nim
zakocha, a teraz z całą pewnością wiedziała, że nie chce mieć z nim nic
do czynienia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale jedno musiała mu przyznać, przez tak absurdalną i głupią
sytuację w ogóle nie myślała o Joannie, ani o jej wyznaniu. Jedyną myślą, którą
zaprzątała sobie głowę, był pomysł w jaki sposób boleśnie i okrutnie pozbawić
go życia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dlaczego tak się skupiam na Davidzie? Przecież powinnam zająć
się Joanną i mną, a nie nim. Dlaczego tak bardzo zirytowało mnie jego
zachowanie? Bo przyprowadził mnie tutaj! Co on sobie myślał? Że rzucę się w ramiona tym dziwadłom w
kieckach? Niby w jaki sposób ma mi to pomóc. W sumie, z dwojga złego wolałabym
się przyjaźnić z Joanną, niż z czymś takim. Ale to nie zmienia faktu, że jestem
na niego niewyobrażalnie wręcz wściekła!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I choć Lily powtarzała sobie w duchu, że złość na jej modela
wynikała z jego złego doboru znajomych, to w głębi serca czuła, że to nie był
jedyny powód. Nie wiedziała dokładnie, jak ubrać tę irytację w słowa. Bo
bardziej zdenerwowało ją to, że na nią nakrzyczał i nad nią przedkładał jakichś
dewiantów. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Boże, naprawdę zachowuję się jak jakiś samolubny bachor. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wstała z podłogi, usiadła na kanapie i ukryła twarz w
dłoniach. Zrobiła to w samą porę, bo niewiele później szczęk zamka i zgrzyt
uchylanych drzwi zasygnalizował, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Gdyby leżała
na podłodze ten ktoś mógłby ją zdeptać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Choć najoczywistszą
osobą, która miała wejść do jej celi był Davey, to czuła, że to wcale nie on
przybył do niej. Podniosła wzrok. Stał przed nią mężczyzna w wieku Davida, o
podobnym wzroście i kolorze włosów. Ale na tym skończyły się podobieństwa
między nimi. Pierwsze, co rzucało się w oczy, były okulary nieznajomego. Duże i
w kwadratowej oprawie, jakby miały za zadanie ukryć za sobą szczupłą twarz. I
spowodować, by właściciel wyglądał na inteligenta. Choć by wywołać taki efekt,
były całkowicie zbędne. Zielone oczy biły na kilometr mądrością i
doświadczeniem. Ciepły, lekko nieśmiały uśmiech wywołał u Lily poczucie swobody
i bezpieczeństwa. Mimo to, dziewczyna spojrzała na niego naburmuszona. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To pewnie ty jesteś Thomasem Fency. – mruknęła.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na to wygląda – wzruszył lekko ramionami. – Mam coś dla
ciebie. – postawił na toaletce talerz z
jedzeniem. Najpierw spojrzała nań niechętnie, ale gdy żołądek skurczył się i
zaburczał donośnie, przysiadła na krześle i złapała za widelec. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy jadła, Thomas przyglądał jej się. Trochę ją to speszyło.
Dlaczego on musiał się patrzeć tymi przewiercającymi człowieka oczami? No tak, w
końcu był psychologiem i zapewne nawet sposób trzymania przez Lily widelca
mówił mu, jaką osobą była. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy zaspokoiła głód, odstawiła pusty talerz. Pomyślała, że
Tom naprawdę jest niezły. Powiedział przecież do niej tylko dwa zdania i to nie
wnoszące niczego do znajomości. A mimo to czuła się przy nim dobrze. To przez
jedzenie. Prawie przez cały dzień nic nie jadła, a on zatroszczył się o to.
Ciepłym posiłkiem wzbudził jej zaufanie. A dodatkowo całą uwagę skupiał tylko
na niej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Minęło już tyle lat, a Davey niczego się nie nauczył –
Fency zaczął enigmatycznie. – Dla niego szok jest najlepszą terapią. Gdy
byliśmy razem na studiach też zrobił mi coś takiego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przyprowadził do bandy przebierańców? – sarknęła cicho
Lily, zanim zdążyła ugryść się w język.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- W gruncie rzeczy tak. Nie jestem tak </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">ekstrawertyczny</span><span style="line-height: 115%;"> jak on.
Ba, tak gwałtowna zmiana otoczenia jak rozpoczęcie studiów w słonecznej i
rozrywkowej </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">Kalifornii</span><span style="line-height: 115%;">, wręcz mnie przerażało. Jestem raczej spokojnym typem. A David odczytał to jako chorobliwą nieśmiałość. I postanowił mnie z niej
„wyleczyć”. Chciałem odzyskać od niego swoje notatki przed egzaminem, ale on
wiecznie mnie zbywał, powtarzał, że nie ma czasu. W końcu zaproponował, żebym
przyszedł do klubu, gdzie miał próby. Zrobiłem to. Oczywiście Dave
„przypadkiem” zapomniał dodać, że właśnie miał koncert. Wyciągnął mnie zza
kulisów na sam środek sceny. Wyobraź sobie wzrok setek odmalowanych,
ustrojonych w skórę i lateks ludzi. Uciekłem stamtąd jak najszybciej. Ale do
dzisiaj tego nie zapomnę. Czasem nawet zastanawiam się, jak to możliwe, że
David i ja zostaliśmy przyjaciółmi. – Fency uśmiechnął się do wspomnień. – Lecz
nie przyjechałaś tu, by słuchać anegdotek o studenckich czasach Havoka. - Thomas </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">przystawił</span><span style="line-height: 115%;"> sobie krzesło i usiadł na
nim, opierając gładko wygolony podbródek na splecionych dłoniach. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily zrzedła mina. Nie miała nic przeciwko wysłuchiwaniu
kolejnych historii na temat Davida. Bo w żaden sposób nie naruszały jej murów
obronnych. Jej fortecy, za którą skrywała swoje problemy. Przeklęty Havok miał
to nieszczęście napotykać wyrwy w jej murze i zaburzać porządek wewnątrz
fortyfikacji. Tak samo jak teraz ten Fency. To nie ich sprawa. Nie ich problem.
Ona sama sobie z nim doskonale poradzi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Taak? Cichy głosik zapytał powątpiewająco. A w jaki sposób?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- Ja... zbyt pochopnie zgodziłam się na przyjazd tutaj. – </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">zaczęła</span><span style="line-height: 115%;"> cicho, wtulając głowę w ramiona. – Chcę jedynie wydostać się stąd.
Pomożesz mi? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zaskoczyłaś mnie. Dlaczego tak bardzo nie chcesz być tutaj?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo nie. Bo nie podoba mi się tutaj. Bo nie czuję się tu
dobrze. Bo chcę już do domu. – jęknęła prawie rozpaczliwie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Stresujesz się nową dla ciebie sytuacją? To całkowicie normalna
reakcja. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie! Ja po prostu... – Lily zerwała się z krzesła. Thomas,
pragnąc ją uspokoić, dotknął jej dłoni, przez co wywołał efekt odwrotny do
zamierzonego. Dziewczyna nerwowo wyszarpnęła rękę i jeszcze bardziej się
odsunęła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteś bardzo spięta. Nie lubisz czyjegoś dotyku. Ani
obcych miejsc...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- Nie próbuj mnie analizować! Nic nie rozumiesz! Ja nie chcę
TU być! – malarka ukradkiem spojrzała na drzwi. Były niedomknięte, a to
oznaczało, że ma </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">szansę</span><span style="line-height: 115%;"> stąd uciec. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kalkulowała w myślach, jak szybki może być Fency, czy zdąży
dobiec do drzwi. Potem tylko przecisnąć się przez tłum ludzi i będzie wolna.
Wiedziała, że to głupie, ale nie potrafiła tu siedzieć. Czuła się jak dzikie
zwierzę uwięzione w klatce. Irracjonalny strach przed zbyt domyślnym psychologiem,
budził w niej niewyobrażalną wręcz potrzebę ucieczki. Chciał się dobrać do jej
głowy, rozgrzebywać sprawy dawno schowane i zakopane. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Spokojnie, Lily...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Daruj sobie. Teraz! Grey rzuciła się do ucieczki. Thomas był
tak zszokowany, że jego jedyną reakcją było wyprostowanie się. Dziewczyna
dopadła drzwi i wylądowała w objęciach wchodzącego mężczyzny. Ledwo poczuła na
swojej talii dłoń obejmującego i całkowicie zamarła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak uroczo. – zaśmiał się mężczyzna. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily uniosła wzrok. Utkwione w nią były piwne tęczówki Jareda
Leto. Uśmiechał się bezczelnie przyciskając ją sobie do piersi. Serce
dziewczyny tłukło się w jej wnętrzu jak oszalałe. Każdy centymetr skóry mierził
ją od obcego dotyku. Wydawało jej się, jakby Leto otaczał ją coraz bardziej i
zamykał w nierozerwalnym uścisku. Nie próbowała się wyrywać, zbyt przerażona i
sparaliżowana mrugała zawzięcie, by powstrzymać potok łez.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jaka przestraszona! Jak króliczek otoczony przez stado psów
gończych. Podoba mi się. Och, nawet widzę swoje odbicie w twoich zaszklonych
oczach. – Grey spuściła wzrok i schowała głowę w ramionach. Wyrywała się, ale
był silniejszy. – Popatrz na mnie, króliczku. – szepnął. Lily z całych sił
zaciskała powieki. – Popatrz na mnie! – powtórzył przez zaciśnięte zęby.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czego on ode mnie chce? Co ja mu zrobiłam? Widzę go pierwszy
raz na oczy! Z jakiej racji ten wielbiony i ubóstwiany przez wszelakiej maści
dziewczyny z Marie Woods na czele uwziął się na mnie? Czemu Thomas Fency nie
zareaguje w żaden sposób? Czy to kolejny podstęp Davey’ego? Kolejny etap
„leczenia mnie”? Niech to się skończy! To się nie dzieje naprawdę. To tylko
sen. Tylko koszmar. Ja śpię i jak otworzę oczy, będę w swoim pokoju. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uniosła powieki i srogo się rozczarowała. Jeśli kiedykolwiek
pomyślała o Jaredzie Leto, że jest przystojny albo co gorsza, że jest dobrym
człowiekiem, tak teraz jego widok wywoływał mdłości. Jego piękna twarz była po
prostu straszna, przerażająca, jego bliskość niczym rozgrzany do czerwoności
pręt ocierający się o jej ciało, jego dotyk tak obcy, a tak boleśnie znany.
Lily nie mogła powstrzymać drżenia wargi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Twój strach i twoja niewinność... – pojedyncza łza spłynęła
po jej policzku pozostawiając na nim czarny szlaczek. – Chcę je dla siebie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zostaw mnie, zostaw mnie... – wydyszała, łapczywie wciągając
powietrze w płuca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co jest...?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Gdy poczuła, że ucisk zelżał, niczym rakieta wystrzeliła
przez korytarz w stronę zatłoczonej Sali. Z obłędem w oczach, podpierając się
ścian i stolików przemierzyła klub. Na zewnątrz, chłodny powiew watru omiótł jej
twarz. Lily ruszyła przed siebie, nie bacząc na to, że wcale nie znała miasta. To
było jak wewnętrzny rozkaz: uciekać jak najdalej. Choć na wysokich</span><span style="line-height: 115%;"> szpilkach i z całym trzęsącym się z przerażenia ciałem
było to trudniejsze niż się wydawało. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna nie wiedziała, czy szła długo, czy zaledwie chwilę,
czy przebyła kilka kilometrów, czy tylko kawałek. Ukucnęła przy ścianie
jakiegoś budynku, nie zważając na dziwne spojrzenia ludzi na ulicy. Objęła
głowę dłońmi i wbiła swój wzrok w kamienne płyty chodnika.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Co się dzieje? Czego tak się boję? Co to była za scena? Ja
chcę do domu. Chcę do... Myśli zbuntowały się. Nie </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">pozwoliły</span><span style="line-height: 115%;"> dokończyć
rozpaczliwego: chcę do mamy. Mama nie byłaby zadowolona. Tak jak wtedy. Wtedy
też nie była zadowolona. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chcę do kogoś, kto mógłby mnie pocieszyć. Ale same słowa już
nie wystarczą. A z drugiej strony dotyk tylko pogarszał sprawę. Co jest ze mną
nie tak?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uniosła głowę. Thomas Fency stał zaledwie kilka kroków od
niej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">Zabieram</span><span style="line-height: 115%;"> cię do mojego mieszkania. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie odpowiedziała, ale podniosła się z ziemi. Tom zaprowadził
ją do swojego samochodu. Przy luksusowym wozie Davida, pojazd Fency’ego nie
prezentował się zbyt okazale. Ale przecież psycholog raczej nie zarabiał
milionów. Grey usiadła na tylnym siedzeniu i przez prawie całą podróż nie
odezwała się słowem. Starała się skupić całą swoją uwagę na widokach za oknem.
Jej pierwszy zachwyt paletą barw już dawno minął. Przez wydarzenia z garderoby
wszystko wydawało jej się wyblakłe i mdłe. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Dziewczyna czuła, że mogłaby się rozpłakać, gdyby miała choć
trochę więcej siły. Gdy wszystko tak się skumulowało, trudno jej było wybrać, z
jakiego konkretnie powodu chciała rozpaczać. Została </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">dotknięta</span><span style="line-height: 115%;"> do żywego już
tyle razy tego dnia, że każdy kolejny wstrząs przebiegał u niej bez echa.
Nawet, jeśli Fency wyrzuciłby ją z samochodu albo wywiózł na kompletne
pustkowie, jej jedyną reakcją byłoby wzruszenie ramion. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Thomas zaparkował samochód na podjeździe, obok niedużego
domku z zadaszoną werandą. Przed wejściem Tom zatrzymał ją.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Uważaj na Spike’a. Gdy się cieszy strasznie skacze. A jest
już naprawdę ciężki. I nie zajmuj się, proszę, piętrzącymi się wszędzie
pudłami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Mężczyzna otworzył drzwi i zaprosił ją do środka. Widać było,
że Tom był w trakcie przeprowadzki. Większość rzeczy codziennego użytku
spoczywała w kartonach, które zajmowały większość miejsca w mieszkaniu. Między
nimi z </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">zadziwiającą</span><span style="line-height: 115%;"> zwinnością nadbiegał ku Lily buldog angielski. Miał tak pocieszny pyszczek, że Grey choć na chwilę zapomniała o swoich problemach i nieśmiało
uśmiechnęła się, gdy psiak był już przy niej. Najpierw ją obwąchał, a potem,
gdy tylko się ku niemu pochyliła, skoczył ku niej. Tom miał rację, buldog był
naprawdę ciężki i Lily runęła razem z nim na stojący w pobliżu karton. Pies z
ogromnym entuzjazmem wskoczył na jej kolana i domagał się pieszczot. Dziewczyna
nie mogła odmówić sobie i jemu tej przyjemności. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Thomas usiadł na kanapie i przyglądał się całej scenie z
ukontentowaniem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tom i Spike. Brakuje już tylko Jerry’ego. – Grey na chwilę
opuściły ponure myśli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Fency w odpowiedzi uśmiechnął się, choć bardziej to wyglądało
na grymas towarzyszący bólowi zęba. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czujesz się trochę lepiej? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie bawiłam się z żadnym zwierzakiem, odkąd odszedł mój
Jack. – Lily głaskała psa, przypominając sobie miękkie futerko i długie uszy
swojego pupila. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zwierzęta cię lubią. Jakiej rasy był Jack?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jack był królikiem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No tak. Powinienem był się tego domyślić. – Tom rozsiadł
się wygodniej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily wiedziała, że każdy dobrze wychowany człowiek
pociągnąłby dalej tę rozmowę. Ale w tej sytuacji jej ostatnim zmartwieniem była
opinia psychologa o niej. Zresztą niezależnie co by zrobiła, on i tak już sobie
dawno o niej zdanie wyrobił, na podstawie chociażby jej mrugania powiekami czy
odgarniania włosów. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamiast się nad tym rozwodzić wolała głaskać Spike’a. To ponad rok od czasu, gdy z
jej życia zniknął Jack. Od tamtego czasu nadal nie potrafiła sobie na
wykrzesanie z siebie uczuć do nowego zwierzaka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Thomas nie odrywał od niej wzroku. Niby wygodnie </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">rozłożony</span><span style="line-height: 115%;"> na
kanapie, niby nienachalnie zerkał, ale Grey nie mogła się oprzeć wrażeniu, że
prawie słyszy intensywną pracę trybików w mózgu Fency’ego. W jaki sposób
zagadać, by wyrwać od tej dziewczyny informacje? A może planował już jakiś
projekt badawczy, jakąś skomplikowaną analizę, na podstawie której napisze
jakąś przełomową książkę? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Mężczyzna wstał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- David
pewnie zastanawia się, co się z nami stało. Powiadomię go, że jesteś u mnie. –
Tom wyszedł zatelefonować do swojego przyjaciela.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;"> Lily tylko skinęła głową na znak, że
zrozumiała. Czy Dave teraz po nią przyjedzie? Po tym, jak rozstali się w dość
burzliwy sposób, ponowne spotkanie nie było tym, czego dziewczyna w tamtym
momencie sobie życzyła. Może dlatego, że ją rozczarował? Chociaż... nie to nie
było też rozczarowanie. Tak naprawdę bała się tego, że Davey już trochę ją znał
i nie pohamowałby się przed drążeniem tematu i rozkładaniem wszystkiego na
czynniki pierwsze. Thomas jako osoba nieznajoma wykazałby się co najmniej
nietaktem rozmawiając z nią o tym. To może miałoby jakiś sens, gdyby Fency nie
był psychologiem. On przecież utrzymywał się z wywlekania na wierzch problemów
całkowicie obcych ludzi. To był dla niego chleb </span><span style="line-height: 24.533334732055664px;">powszedni</span><span style="line-height: 115%;">. Z tym, że to oznacza
także, że się na tym doskonale zna i wie w jaki sposób takie rozmowy prowadzić.
Lily musiała pogodzić się tym, że
prędzej czy później będzie musiała powiedzieć coś więcej i odnieść się do
swojego wnętrza. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Po rozmowie trwającej najwyżej
kilkadziesiąt sekund, Tom wrócił z niewielkiej sypialni odgrodzonej od reszty
mieszkania przesuwanymi drzwiami. Wyglądał na lekko podirytowanego, ale gdy się
odezwał, jego głos nie zdradzał żadnej emocji. Kolejna psychologiczna sztuczka,
której zapewne nauczył się na studiach. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Więc zajmijmy się tobą, Lily.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Nie mogę doczekać się tortur. –
dziewczyna opuściła ze zrezygnowaniem ramiona. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przyznam szczerze, jesteś pierwszą osobą, dla której gorąca
kąpiel to tortura. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślałam, że zaczniesz mnie o wszystko wypytywać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Żartujesz chyba? Wiesz, czym cechuje się dobry psycholog?
Dbaniem o komfort i wygodę swojego pacjenta. Więc wydaje mi się, że powinnaś
raczej odpocząć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zdążę odpocząć, zanim David po mnie przyjedzie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Spokojnie, nie spodziewam się go aż do jutrzejszego
południa. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co? Dlaczego?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie co, tylko kto. Carla. – Tom powiedział to takim tonem,
jakby samo imię narzeczonej Davida pozostawiało nieprzyjemny posmak w ustach. –
Są trochę sobą w tej chwili zajęci. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily sarknęła cicho. Ta informacja wywołała w niej jeszcze
dodatkowe uczucie rozdrażnienia. Cudownie, David praktycznie zostawił ją na
pastwę losu, by sobie pobaraszkować ze swoją dziewczyną. Pewnie zabrał Lily do
LA tylko po to, by nie stękała, że znów miga się od pozowania i wyjeżdża pogzić
się ze swoją dziewczyną. Jak tak bardzo ją kocha, to czemu nie mieszkają razem?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy Grey katowała buldoga swoimi pieszczotami i
jednocześnie w myślach rozsmarowywała Havoka po ścianach, Tom przyszykował dla
niej kąpiel, ręczniki i swoje dresy, które miały posłużyć Lily za piżamę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ciepła kąpiel ukoiła zmysły i pozwoliła się dziewczynie
zrelaksować. Wywołała też jeszcze jeden dobroczynny efekt – senność. To było
dokładnie to, czego malarce potrzeba było do szczęścia. Zanurzenia się w
świecie pozbawionym problemów. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wreszcie czysta, świeża i w niewyzywających ciuchach z
utęsknieniem czekała chwili, gdy Fency skończy szykować dla siebie posłanie;
uparł się by to Lily spała na jego łóżku w sypialni, on natomiast postanowił
zająć kanapę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka usnęła szybko, ale nie dane jej było odpocząć. Jej wolną
od problemów krainę snów nawiedził przeszywający wzrokiem Jared Leto. Jej głowę
wypełnił jego śmiech, pogardliwy głos i kpina, z jaką odniósł się do niej w garderobie
Plazy. Wkrótce cały świat przysłoniły jego błyszczące, wielkie, piwne oczy…<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zostaw… - usiadła gwałtownie i rozejrzała się po całkowicie
obcych ścian – Nie... <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily? Co się dzieje? – drzwi rozsunęły się i w progu pojawił
się Tom w szarym podkoszulku i w kraciastych spodniach od piżamy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wciąż widę te oczy, te straszne oczy. A jego głos dudni mi w
czaszce – dziewczyna przeczesała palcami włosy. To krótkie spotkanie, ledwie zetknięcie
się, a wywołało tak traumatyczny skutek, wbiło się w jej podświadomość tak silnie,
że wyparło inne uczucia związane z Joanną i transwestytami w klubie. A najgorsze
w nim było poczucie, że widziała te oczy nie po raz pierwszy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyje oczy? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jareda Leto! I to, jak sam powiedział, że upaja się moim strachem!
Co ja mu zrobiłam, Tom? Czemu tak mi powiedział?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Fency po raz pierwszy nie potrafił zapanować nad wyrazem swojej
twarzy. Przysiadł na brzegu łóżka z zaskoczeniem i głębokim szokiem bijącym z jego
mądrych oczu. Tym bardziej wyraźnymi, że nie skrytymi za szkłami okularów. W końcu
wydukał:<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily, on nic takiego nie powiedział.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">_______________________________________________</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sama się sobie dziwię, że coś dodałam. Coś, co leżało na komputerze od dawna. Coś tak miałkiego, że aż wstyd to ukazywać światu. Ale musiałam. Potrzebuję detoksu po maratonie kolosów. Jakość marna, naprawdę. I cliffhanger, że tylko się powiesić.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-78677197307493623582013-10-07T14:26:00.004-07:002013-10-07T14:36:15.219-07:0018<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Więc... – Lily w końcu przerwała milczenie. Od kilku godzin siedziała w samochodzie Davida i patrzyła na monotonny krajobraz przedstawiający głównie pola i lasy, a od czasu do czasu pagórki. Raz po raz przez jej myśli przemykała wizja Joanny. I za każdym razem Grey zaciskała mocno pięści. Chciała się choć na chwilę od tego odłączyć. – Ten Thomas Fency to psycholog, tak?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No tak. – David zwrócił głowę w jej stronę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I niby w jaki sposób on rozwiąże mój problem?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wystarczy, że go poznasz i posłuchasz. Zaufaj mi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Skąd to wiesz? Z autopsji? – zapytała złośliwie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Niezła próba. Ale nie. Razem z Tomem studiowałem psychologię. Byliśmy naprawdę udanym duetem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Byliśmy? – Grey od razu wychwyciła subtelną zmianę głosu Davey’ego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ostatnio nasze stosunki są dość... napięte. Poróżniła nas pewna kwestia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A to zaproszenie było od niego?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie... od naszych... wspólnych znajomych, którzy uważają, że Tom przechodzi trudny okres, a ja nie powinienem zbyt osobiście traktować niektórych jego uwag.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rozuumiem. Znaczy nic nie rozumiem, ale nie muszę się w to wgłębiać, prawda? – Lily spojrzała na niego z ukosa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co masz na myśli?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No, że to twoja sprawa i nie musisz mi się z niej spowiadać. – dziewczyna wzruszyła ramionami. Przecież Davey był tylko jej modelem. A to, że postanowił jej teraz pomóc traktowała jak jego sposób na oderwanie się od nudy i rutyny. Nawet jeśli jako jedyny wyciągnął do niej dłoń. Nie chciała sobie niczego wyobrażać, a zwłaszcza tego, że mogłaby być przyjaciółką Davey’ego Havoka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Lily. Ufam ci, nie pamiętasz? – malarka popatrzyła na </span><span style="line-height: 24px;">mężczyznę</span><span style="line-height: 18px;"> ale ukryty za szkłami okularów przeciwsłonecznych był całkiem trudny do przejrzenia. W każdej chwili mógł wybuchnąć śmiechem i obrócić to wszystko w żart. To potrafiło być naprawdę irytujące, ale Lily musiała sama przed sobą przyznać, że właśnie przez to David dodatkowo ją fascynował.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pamiętam. Ale czy zawsze ufasz nowo poznanym osobom? To trochę naiwne, zwłaszcza że jesteś kimś sławnym.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdybyś naprawdę chciała, to już dawno poleciałabyś z jakimś łakomym kąskiem do tych wszystkich szmatławców. Poza tym, a może dzięki tej sławie nauczyłem się rozpoznawać, kto jest wart moich gorzkich żali.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyli teraz będziesz mi się wyżalał?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie myśl sobie, że wypłakiwanie się na ramieniu jest zarezerwowane tylko dla ciebie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ej, to było...! – Lily założyła ręce na piersi, udając obrażoną. A w tym czasie Davey chichotał pod nosem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W każdym razie... Spokojnie, na razie nie będę używał twojej kurtki jako chusteczki higienicznej. Tom i ja chwilowo przeprowadzamy konkurs, kto jest bardziej upartym osłem. Tak przynajmniej twierdzi większość naszych wspólnych znajomych. Osobiście nie uważam się za osła, to tak dla jasności. Nie podoba mi się, gdy ludzie oceniają coś, nie mając całego obrazu sytuacji. A prawda jest taka, że Thoma źle się wyraża o mojej dziewczynie, Carli.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak mogłam nie wpaść, że cały zgrzyt rozgrywa się przez dziewczynę. – Lily westchnęła ostentacyjnie. Czyli Dave rzeczywiście ma kogoś. Na dodatek jakąś Carlę, która w głowie malarki od razu przybrała postać ognistej hiszpanki tańczącej flamenco. Skrzywiła się, bo ktoś taki w ogóle nie pasował do Havoka. Oczywiście tylko w jej wyobraźni. I nie, wcale nie brała pod uwagę, że sama byłaby dla niego lepsza.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To wcale nie jest taki błahy problem. Tom uważa, że Carla ma na mnie zły wpływ. To kompletna bzdura. Rozumiem, można za kimś nie przepadać, ale niby w czym Carla jest gorsza od innych kobiet. Faktycznie, nie przypomina żadnej z moich poprzednich partnerek ale, do cholery, co z tego?! – David uderzył z frustracją w kierownicę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jeżeli jesteście szczęśliwi... Nie wiem, David. Nie bardzo mogę się wypowiedzieć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteśmy szczęśliwi... tak mi się wydaje. Nawet czasem myślę, że powinienem jej się oświadczyć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powinienem? – popatrzyła na niego zdziwiona.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wydaje mi się, że ona tego oczekuje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A ty? Oświadczyny to jest oznaka poważnego zaangażowania. Jesteś pewien, że chciałbyś spędzić z nią resztę życia?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zupełnie jakbym słyszał Toma! Tylko bardziej sceptycznym tonem. A ja nie wiem! Skąd mam wiedzieć czy za dziesięć lat nie zmieni mi się to? Człowiek nie jest jednowymiarowy i stały. Różne czynniki wpływają na osobowość każdego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ale czy teraz czujesz, że nie potrafiłbyś bez niej żyć? Czy śpiewając „I met my love before I was born”*, to własnie jej obraz masz przed oczami?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ktoś tu, jak widzę, odrobił lekcje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ten ktoś odrabia je sumiennie od ośmiu lat. Ale nie to jest teraz tematem naszej rozmowy. Najważniejsze to czuć, że gdzieś w świecie jest ktoś, kto cierpliwie na ciebie czeka. I świadomość, że nawet w czasie największej zawieruchy masz do kogo wrócić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak. Masz rację.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiem, ja zawsze mam rację.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Za to </span><span style="line-height: 24px;">skromności</span><span style="line-height: 18px;"> ci poskąpiono. – David wypiął język. Czy on kiedykolwiek zachowuje się jak przystało na poważnego człowieka? Chyba nie, ale to nawet lepiej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dopiero teraz na to zwróciłam uwagę. Co się stało z twoim kolczykiem? – Lily przygryzła wargę i uniosła brwi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To głupia historia. Wyrwał mi się podczas bójki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co? – Grey wybuchła śmiechem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co w tym śmiesznego? Jakiś frajer wjechał we mnie ubłoconym rowerem, to mu zwróciłem uwagę, zaczęliśmy się szarpać i zanim cokolwiek poczułem, kolczyk zaczepił się o jego koszulę. Jedno pociągnięcie i zostałem bez niego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mhm. A teraz przypomnij sobie, że mi ufasz i powiedz prawdę. – dziewczyna od razu wyczuła, że Dave wciskał jej kit. Nie wiedziała tylko dlaczego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dlaczego uważasz, że to zmyśliłem?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie masz blizny. A tak się składa, że doskonale wiem, jak wygląda skóra po wyrwanym kolczyku. – Lily dotknęła językiem </span><span style="line-height: 24px;">prawego</span><span style="line-height: 18px;"> kącika ust. Wyczuła w tym miejscu zgrubienie powstałe w wyniku założonych tam szwów. - W końcu sama mam ich szesnaście.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Widzę, że mamy tu specjalistę. Skoro już musisz wiedzieć, po prostu go wyjąłem, wielkie mi halo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zawsze myślałam, że go lubisz... – Lily wzruszyła ramionami i odwróciła głowę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ale przestałem go lubić. Mam do tego prawo czy też nie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oczywiście, że masz. Nie musisz się tak bulwersować. Tylko po co wymyślać jakieś niestworzone historie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dopiero ty nie dałaś się na to nabrać. – mruknął.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Davey Havok uwikłany w sieć kłamstw.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Daruj sobie, dobrze? – pierwszy raz, odkąd go poznała, Lily widziała Davida tak zirytowanego. Nie było już śladu po tym wiecznie żartującym i wyluzowanym mężczyźnie, który codziennie kręcił się na tronie i utrudniał jej malowanie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobrze. Nie chciałam cię zdenerwować.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przepraszam, po prostu... po prostu zmieńmy temat, co ty na to? Więc mówisz, że masz szesnaście kolczyków, tak?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, po osiem na każde ucho.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Uszy są takie oklepane, </span><span style="line-height: 24px;">myślałem</span><span style="line-height: 18px;"> że przekułaś sobie mniej sztampowe miejsca. – uśmiechnął się wrednie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Cóż to za spekulacje! Kilka lat temu miałam też kolczyk w wardze, ale prawdę mówiąc piercing nigdy aż tak do mnie nie przemawiał. Wolę tatuaże.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Których posiadasz aż całe dwa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Aż całe dwa, to pozwalam ci dojrzeć. Wszystkich mam trzynaście.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę?! – Davey spojrzał na nią znad okularów. – Więc dlaczego ich nie pokazujesz?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo one są dla mnie, a nie dla widoku innych. – Lily zaczęła skubać skórkę przy paznokciu. Wcale nie miała zamiaru mówić mu o tatuażach, ale jakoś samo jej się to wyrwało.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak są szkaradne?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Nie! Są piękne, naprawdę </span><span style="line-height: 24px;">piękne</span><span style="line-height: 18px;"> Ale... tatuaże to nie tylko ozdoba ciała. Znaczą dla mnie wiele. I przecież są moje. Nie muszę ich nikomu pokazywać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, ale... chciałbym je kiedyś zobaczyć... – Słysząc to, dziewczyna aż się zarumieniła. Szybko odwróciła głowę w stronę okna, by ukryć przed mężczyzną swoje zakłopotanie. Żeby mu je wszystkie pokazać, musiałaby stanąć przed nim prawie naga. Z trudem przełknęła ślinę. Ale przecież to niemożliwe! On ma dziewczynę! Której się oświadczy. I powiedział to tylko dlatego, że nie ma bladego pojęcia, w jakich miejscach znajdują się jej tatuaże. Gdyby wiedział, na pewno by mu to nawet przez myśl nie przeszło. – No, ale, ekhm... – David poprawił swoje usadowienie na fotelu. – Więc, yy... Często bywasz w Los Angeles?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dave, zmieniasz tematy z prędkością światła.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślałem... wydawało mi się, że nie chcesz o tym rozmawiać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobrze ci się wydawało. – Lily objęła się ramionami. – Ale nikt mnie do tej pory o tatuaże nie pytał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nic dziwnego, skoro ludzie o nich nie wiedzą.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Anton wie. I...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I Joanna.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Tak. – Grey zacisnęła usta, słysząc imię swojej przyjaciółki. Nie chcę o niej teraz myśleć. – Ja zrobiłam swój pierwszy tatuaż niedługo po </span><span style="line-height: 24px;">osiemnastych</span><span style="line-height: 18px;"> urodzinach. I potem już nie potrafiłam przejść obojętnie obok salonu tatuażu. Zresztą co ja ci będę opowiadać, sam ozdabiałeś się nie jeden raz. Każdy z motywów nie tylko </span><span style="line-height: 24px;">upiększa</span><span style="line-height: 18px;"> moje ciało. Myślałeś kiedyś o tym, dlaczego odczuwamy ból? Ja... potrzebowałam... potrzebuję tego. Przeświadczenia, że że panuję nad ciałem, że jest moje. Ból to jedyne, co potrafię odczuwać. David, ja oszukuję siebie i wszystkich, wmawiając, że wiem co to szczęście albo radość. Jestem pustą powłoką, zaopatrzoną tylko w receptory bólu. Tylko dzięki temu mogę upewniać się, że żyję.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily... – Havok po raz pierwszy od początku podróży zdjął okulary. Patrzył na nią tak długo, że dziewczyna zaczęła się obawiać, że zaraz spowoduje wypadek. Niemniej, w jego spojrzeniu dostrzegła zrozumienie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiem, że to głupie, ale nigdy nie miałam okazji być w LA. – odpowiedziała, zupełnie jakby między tą kwestią, a pytaniem Davida nie powiedziała niczego innego. Niczego tak skrzętnie ukrywanego i szczerego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jedyną reakcją mężczyzny było tylko głębokie westchnięcie. Dowiedział się przecież więcej, niż mógłby kiedykolwiek oczekiwać. To mu powinno wystarczyć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Prawdę mówiąc niewiele różni się od innych miast. Oczywiście nie każda metropolia wita cię napisem Hollywood, ale w gruncie rzeczy niczym nadzwyczajnym nie zachwyca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Duże miasta budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony przytłaczają wielkością, ale z drugiej kuszą i fascynują każdą krętą uliczką. – Lily niecierpliwie spojrzała w okno, mając nadzieję ujrzeć na tle ciemniejącego powoli nieba łunę jasnych świateł.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">Chciałaby już tam dojechać, zanim znów zacznie uzewnętrzniać swoje najbardziej skryte tajemnice. Po raz pierwszy odkąd się poznali, Grey miała dość towarzystwa Havoka. I nie chodziło tu konkretnie o niego. Tylko o Lily. Dopóki </span><span style="line-height: 24px;">myślała</span><span style="line-height: 18px;"> o Davidzie jak o swoim modelu czy kliencie, to wszystko było łatwe. Teraz, kiedy on mówi, że jej ufa, wszystko się tylko skomplikuje. Zostaną „przyjaciółmi”. A od tego już tylko pozostaje krok, by popuścić wodze fantazji i wpakować się w jakieś głupie i całkowicie niepotrzebne zauroczenie, podsycane nadzieją i zaufaniem Davida, choć on będzie uważał ją tylko za </span><span style="line-height: 24px;">przyjaciółkę</span><span style="line-height: 18px;"> Po co jej jakieś niezręczne sytuacje, problemy, które powstaną, a powstaną na pewno, Dave nie jest kretynem, szybko się zorientuje, że </span><span style="line-height: 24px;">niechybnie</span><span style="line-height: 18px;"> stał się niezamierzenie obiektem westchnień Lily. I jedynym wyjściem z tej sytuacji będzie zakończenie znajomości.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To głupie. A Havok sam do tego doprowadza. Przyjaźni mu się zachciało. Czy może sprzymierzeńca w walce ze swoim przyjacielem Thomasem? Możliwe, że ta wycieczka do Los Angeles miała i drugie dno? Może Davey wcale nie był taki bezinteresowny?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Takie myślenie wkrótce ją zabije. Jak nie doprowadzi do obłędu, to przez stres z nim związany Lily nabawi się jakiś niewydolności sercowych czy czegoś w tym rodzaju. Tak czy inaczej bezpowrotnie pożegna się z tym światem. Stop. Przestań o tym myśleć!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Już widzę, jak Tom będzie tobą zachwycony – David skomentował jej wypowiedź, nieświadomy toczących </span><span style="line-height: 24px;">się</span><span style="line-height: 18px;"> w głowie Lily wojen. – Chociaż, jak tak teraz o tym pomyślę, to nie wiem, czy nie będzie chciał mi cię podkraść. – mężczyzna uśmiechnął się i spoglądając w lusterko, poprawił niesforne pasmo włosów opadające mu na czoło.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Próbujesz mnie z nim </span><span style="line-height: 24px;">zeswatać</span><span style="line-height: 18px;"> – Lily nabrała powietrza w płuca. To nawet całkiem sprytne, jeśli chciał przekierować zainteresowanie dziewczyny na kogoś innego. Wtedy nie musiałby odczuwać żadnych wyrzutów sumienia, w razie jakiegoś niespodziewanego zapałania do niego uczuciem. Tylko dlaczego, do cholery, prowokował wszystkie zmysły Lily używając takich słodkich słówek?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W przypadku Toma sprawdza się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. A ty jesteś do niego zbyt podobna. Poza tym on chwilowo nie jest zainteresowany związkami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dlaczego? – malarka mogła wyrzucić swoją teorię do kosza. Ale to niczego nie wyjaśniło, niezadane na głos pytania nadal pozostały bez odpowiedzi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Sądzę, że lepiej jak Fency sam ci o tym opowie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Skąd pewność, że w ogóle poruszy ten temat?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Możliwe, że piętnastoletnia znajomość ma z tym coś wspólnego. – mężczyzna posłał jej figlarny uśmiech.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lily momentami miała dość tego jego całego arsenału min. A najbardziej wkurzało ją, że David tak skutecznie potrafił za tymi wszystkimi uśmieszkami schować swoje prawdziwe uczucia. Ale z drugiej strony lepiej było maskować się pozytywnymi wyrazami twarzy, a nie wiecznym naburmuszeniem, jak to ona potrafiła robić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">Minęli wzgórze, gdy niespodziewanie przed nimi ukazała się panorama Los Angeles. Lily aż podniosła się na siedzeniu, by pochłonąć wzrokiem taki widok. Z niemym zachwytem i szeroko otwartymi ustami wodziła </span><span style="line-height: 24px;">oczami</span><span style="line-height: 18px;"> by w całości ogarnąć wspaniały widok. Ale nie była w stanie. Nieskończone wręcz połacie budynków oświetlone milionami latarń i neonów, podziałały pobudzająco na malarkę. Jeszcze nigdy w życiu, nie widziała czegoś takiego. Nie potrafiła nazwać ani tego, co widziała, ani tego, co w niej się narodziło w związku z tym widokiem. Rozplanowane rzędy oświetlonych ulic przecinających się nawzajem. Przedmieścia </span><span style="line-height: 24px;">ciągnące</span><span style="line-height: 18px;"> się kilometrami, prawie idealnie płaskie, niezaburzone wyrastającymi znikąd wieżowcami. Dopiero w odległości, zdawać by się mogło nieosiągalnej, stały majestatycznie drapacze chmur. W różnych kształtach, fantazyjnie oświetlone wryły się w pamięć dziewczyny. Całe miasto magicznie odcinało się od ciemniejącego nieba, rozjaśnionego przez łunę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">Kiedy wreszcie jechali ulicami LA, malarka żałowała, że nie ma dodatkowych sześciu par oczu. Architektoniczne dzieła sztuki </span><span style="line-height: 24px;">zasługiwały</span><span style="line-height: 18px;"> na dłuższą kontemplację i analizę, a Lily mogła im poświęcić tylko ułamek sekundy. Zadzierała wysoko głowę, by spojrzeć na biurowce i siedziby najróżniejszych korporacji. Od tego widoku aż zakręciło jej się w głowie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ludzie przyjeżdżali tu dla rozrywek, dla sławy, pieniędzy, lepszego życia. Grey wiedziała, że będzie przyjeżdżać tu tylko, by zaspokajać swój głód tak wspaniałego teatru świateł, kolorów i kształtów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie mów, że ciebie to nie rusza. – odezwała się, gdy w końcu zaczęło do niej docierać, że David zamiast podziwiać to ucieleśnienie kontrolowanego chaosu, bez przerwy przyglądał się jej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 18px;">- Obawiam się, że ten widok mi </span><span style="line-height: 24px;">spowszechniał</span><span style="line-height: 18px;"> A może zachwyt nad nim zbladł po tym, co dane mi było zobaczyć w życiu<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na przykład co? – Lily oczywiście wiedziała, że w tym wielkim świecie jest jeszcze mnóstwo cudów. Wiele z nich oglądała na zdjęciach. Ale to się przecież nie liczyło. Nigdy nie spodziewała się, że panorama Los Angeles wywoła u niej takie uczucie uniesienia i podniecenia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na przykład plamki świateł tańczące na twoich włosach. Są zniewalające. – dziewczyna automatycznie dotknęła dłonią czubka głowy. Poprawiła grzywkę, by choć trochę zasłonić swoje zawstydzenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czemu on jej to mówił? W jakie gierki znów pogrywał. Raz mówi o swojej dziewczynie, a potem prawi takie komplementy. Jaki miał w tym cel? Ukryty za maską pewności siebie i wyluzowania, jak zwykle nie ukazywał swych prawdziwych zamiarów. Być może, znów z niej się nabijał. Tylko tym razem w bardziej wyrafinowany sposób?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jechali w stronę zachodniego Hollywood. Lily dostrzegła na wzgórzach majaczących na horyzoncie słynny biały napis. Ale uczucie uniesienia musiała schować głęboko, gdyż właśnie dojeżdżali na miejsce. Malarka spodziewała się jakiejś poradni psychologicznej albo zwykłego domu pana Fency’ego. A tymczasem David zaparkował przed klubem, którego nazwa „The Plaza” nic dziewczynie nie mówiła. Teraz rozumiała, dlaczego musiała się ubrać bardziej ekstrawagancko. Ale to nie tłumaczyło, w jaki sposób wizyta w klubie pomoże rozwiązać jej problem. Jeśli David sądzi, że przez taniec i hulankę zapomni o wszystkim, to jest w ogromnym błędzie. Ale przecież Davey należał do ruchu Straight Edge, więc takie wariactwo raczej nie było w jego stylu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mężczyzna obojętnie minął długą kolejkę, skinął w stronę bramkarza, złapał Lily za rękę i pociągnął za sobą. Dziewczyna, jak zwykle czując kontakt ze skórą kogoś innego, mimowolnie się spięła. Weszli do zatłoczonej i dusznej sali. Przeciskali się przez tłumy tańczące, wyginające się i ocierające się o siebie. Wkoło można było wyczuć atmosferę wyczekiwania. Tylko na co?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wszyscy pracownicy sprawiali wrażenie, że znali Davida. Czyżby to właśnie byli jego znajomi? Havok, nadal ściskając Grey za rękę, podszedł do stłoczonej grupki przy barze. Lily czuła się nerwowo, od góry do dołu ustrojona w panterkę, ale widząc te kobiety odetchnęła z ulgą. Jej zwierzęcy deseń był niczym w porównaniu ze strojami tych bywalczyń klubu. Mocny, wyzywający makijaż, pełen brokatowych zdobień, połyskujące cekinami sukienki i pierzaste węże boa – to elementy prawie każdej kreacji. Dave puścił ją i rozpoczął rytuał przywitań. Każdą z towarzyszek witał z osobna i zamieniał z nią kilka zdań. Dziewczyna czuła się jak piąte koło u wozu, zupełnie niepotrzebna. Wreszcie, gdy wszyscy się z nim przywitali cała uwaga skupiła się na Lily. Malarka z goryczą stwierdziła, że wolała być ignorowana niż stać teraz w świetle reflektorów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To fenomenalna artystka i bardzo ważna dla mnie osoba – Lily Grey. – przedstawił ją.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grey uśmiechnęła się niepewnie, a jej dłoń ujęła stojąca najbliżej brunetka. Lily drgnęła, gdy iskra przeskoczyła z palców ozdobionych mnóstwem pierścionków na jej rękę. Wtedy też zauważyła, że kobieta ma nad wyraz dobrze wyrobione mięśnie ramion. A ponad to nieprzeciętnie męską szczękę i delikatny zarys zarostu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 18px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Osoba początkowo brana za kobietę, tak naprawdę była mężczyzną! Obrzydliwym zboczeńcem w ciasnej sukience i krwiście czerwonej szmince na ustach. Czując rodzące się przerażenie i obrzydzenie, rozejrzała się dookoła siebie. Wszyscy znajomi Davida byli transwestytami! Nogi się pod nią ugięły, świat przestał być wyraźny i Lily zaczęła ogarniać ciemność, gdy krąg przebierańców zacieśnił się wokół niej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">__________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak, dodałam coś nowego. Cieszycie się? Pewnie tak, zwłaszcza, że zrobiłam to tak szybko. Ale po przeczytaniu tego pewnie miny wam już zrzedły. Dla mnie ten fragment jest po prostu słaby i nudny. I w ogóle taki be. Po poprzednim nie wiem czy uda mi się stworzyć coś tak spektakularnego. Teraz mam jeszcze jeden problem. Ale to akurat mało ważne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Większym problemem są moje studia, a co za tym stoi - brak czasu. Być może nawet przez dłuższy czas niczego nie dodam. A jestem zła na siebie, bo coś się w końcu dzieje, a ja nie mam kiedy tego opisać! Grrr!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* Fragment piosenki AFI "Love like winter" z płyty "Decemberunderground"</span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-18055757623369942902013-09-29T11:35:00.000-07:002013-09-30T03:15:46.842-07:0017<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Kolejne tygodnie przybrały postać sielskiej monotonii,
zupełnie takiej jak przed urodzinami Lily. Z perspektywy czasu okazało się, że
ten pozorny spokój, to tylko cisza przed burzą, która miała się rozpętać w
życiu Grey.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">A wszystko wydawało się być tak piękne. Obraz w końcu zaczął
przypominać Davida. Stuarts już więcej nie zawracała malarce głowy, co więcej,
zdawało się, że straciła zainteresowanie Antonem. Nawet Joanna nie zachowywała
się wyniośle i arogancko, jak to potrafiła mieć w zwyczaju. Można by pomyśleć,
że przeszła jakąś głęboką przemianę wewnętrzną. Starała się być dla wszystkich
miła, pytała o samopoczucie i nie przytłaczała wszystkich swoją osobą. O ile
Lily była tym lekko zdziwiona, to Anton nie potrafił ukryć swojego zszokowania.
Grey chciała, by to wszystko trwało wiecznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Oberwanie chmury rozpoczęło się 24 marca. Nic go nie
zapowiadało. Kalifornijskie niebo jak zawsze było nieskazitelnie błękitne. Może
właśnie dlatego wydarzenia tego dnia były dla Lily jak grom z jasnego nieba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jak zwykle dzień zaczęła od wykładu z profesor Leighton. Tak
jak zawsze zajęła swoje miejsce w pierwszym rzędzie i notowała wszystko, co
było wymagane do zaliczenia materiału na zbliżającej się wejściówce. Po
wykładzie zebrała swoje rzeczy i wyszła przed budynek uniwersytetu. Seminarium
z linorytu odbywało się w Zakładzie Grafiki. Lily ciężko westchnęła,
zastanawiając się, po co właściwie zapisała się na ten kurs. Na szczęście miała
przed sobą półgodzinną przerwę, podczas której przygotuje się psychicznie do
ekstremalnie nudnych zajęć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Swoje kroki skierowała do fontanny, przy której zwykła
spędzać swoje przerwy. Dostrzegła tam siedzącą Joannę. Zdziwiło ją to, ponieważ
dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka powinna mieć teraz ćwiczenia w galerii w
Zachodnim Berkeley. Thomson wyglądała na lekko poddenerwowaną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Cześć. – przywitała się z nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Możemy porozmawiać? – Joanna skupiała całą swoją uwagę na
kokardkach zdobiących jej baleriny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Słucham. – Lily przysiadła na brzegu sadzawki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie tutaj. Możemy w twojej pracowni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily nie spodziewała się takiej prośby. Ale nie wyraziła
żadnego sprzeciwu, gdy Joanna pociągnęła ją za torbę. Szły pośpiesznie przez
kampus. I choć Grey wiedziała, że opuszczenie zajęć pociągnie za sobą
konsekwencje, nie obejrzała się za siebie ani razu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Gdy wreszcie znalazły się w magazynie teatru, Joanna długo
ociągała się z rozpoczęciem rozmowy. Dokładnie badała pastele autorstwa Lily,
ustawione pod ścianą. Potem obmacała z każdej strony gliniane rzeźby, które
malarka tworzyła, pracując nad właściwymi proporcjami ciała. W końcu, kiedy
zabrakło obiektów do obejrzenia, Joanna przystanęła przy ścianie ze spuszczoną
głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Długo zastanawiałam się, czy ci powiedzieć. I gdy doszłam
do wniosku, że jednak powinnaś wiedzieć, zaczęłam się głowić nad tym, jak ci to
powiedzieć. Mogłabym owijać w bawełnę, kombinować lub kłamać. Ale jesteś moją
przyjaciółką i nie chcę przed tobą niczego zatajać. Mam przed sobą dwie
alternatywy: milczę jak grób, niczego ci nie mówię, a nasza przyjaźń opiera się
na kłamstwie. Albo dowiadujesz się wszystkiego i to właśnie prawda jest
przyczyną końca naszej znajomości. I tak źle i tak niedobrze. Ale muszę przecież coś wybrać, prawda? Nikt inny nie podejmie za mnie decyzji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily słuchała osłupiała. Widziała wiele twarzy Joanny, ale ta
prezentująca się teraz przed nią była kolejną, być może najprawdziwszą ze
wszystkich. Ciekawiło ją, co jest tak ważnego dla Joanny, a co mogłoby przerwać
ich znajomość. Przecież przeszły już tak wiele, włączając w to nawet
obmacywanki w klubowej łazience. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcę być szczera, chociaż raz. Ja... jestem biseksualna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Grey wydawało się, jakby ktoś zrzucił jej na głowę ciężkie
pudło. Pociemniało jej przed oczami tak bardzo, że nie widziała przed sobą
portretu Davida, na który do tej pory spoglądała doszukując się elementów,
które trzeba jeszcze poprawić. Przesłyszała się, pomyślała. Za bardzo skupiła
się na obrazie i coś źle usłyszała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Możesz powtórzyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jestem bi, to znaczy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wiem, co to znaczy! – żachnęła się Grey. Poczuła jak cała
buzuje od zbierającej się w niej złości. – Nie uważasz, że na Prima Aprilis
trochę za wcześnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie Lily, ja nie żartuję. Ja w końcu przestałam udawać
przed sobą i przed całym światem kogoś, kim nie jestem. Cholera, Lily,
rozumiesz to? Ja w końcu potrafię patrzeć na swoje odbicie w lustrze i widzieć
tam siebie, a nie tożsamość i łatki, które albo sama stworzyłam, albo mi
doczepili!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Podziwiam cię. Ja po takiej deklaracji brzydziłabym się
patrzeć w lustro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily, proszę... Jestem kim jestem. Patrzę na dziewczyny
i... i wiem, że...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No, że co? Że byś je zerżnęła? Czym, Joanna? Czym?! Stał
się cud i w nocy urósł ci penis? To chore! Bóg stworzył mężczyznę i kobietę.
Nie dwie kobiety i nie dwóch mężczyzn. Tak trudno to zrozumieć? Czy mężczyźni
tak już ci się znudzili, że potrzebujesz przerzucić się na kobiety? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To nie jest żaden wybryk, żę niby mi się w głowie
poprzewracało od dobrobytu! To część mnie, która tak długo pragnęła się
uwolnić, która chce jedynie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zaliczać nie tylko facetów, ale też dziewczyny. To jest
chore! To jest złe! Zakazane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dla ciebie! Bo ślepo podążasz za farmazonami głoszonymi z
ambony. Lily ja ciebie nie proszę, byś robiła to samo, co ja. Ja tylko proszę o
zrozumienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zrozumienie? Brzydzę się hipokryzją! A to właśnie
hipokrytką bym się stała, gdybym...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Na pewno nie większą niż teraz... – Joanna ze
zrezygnowaniem odwróciła się i zniknęła za drzwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily stała na środku pomieszczenia i cała dygotała ze złości.
Raz po raz zaciskała pięści. W końcu że świstem wypuściła powietrze z płuc. Nic
nie pomogło. Czuła, że musi coś rozwalić, coś zniszczyć, rozładować swój gniew.
Doskonale wiedziała, że to bezcelowe, bo w żaden sposób nie rozwiąże jej
problemów, ani nie poprawi sytuacji. Napięte mięśnie zaczęły kurczyć się same,
zupełnie jakby nie podlegały kontroli jej umysłu. Podbiegła do drzwi,
zatrzasnęła je z hukiem. Z biurka zrzuciła buteleczkę tempertyny weneckiej i
stojak z poukładanymi alfabetycznie płytami z muzyką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">To chore! Powtarzała sobie w myśli, nie mogąc skupić się na
niczym. Do oczu napłynęły jej łzy. Dlaczego? Ze wszystkich ludzi, to właśnie
Joanna musiała sobie coś takiego ubzdurać? Przecież zaczęła normalnieć i
wpasowywać się w standardy zachowań przykładnego obywatela. A teraz tak po
prostu wyjeżdża z tekstem o swojej seksualności. Lily na samą myśl dostała
mdłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Walcząc z konwulsjami opadła na ozdobny tron. Zdradzona i
opuszczona przez wszystkich. Czemu do tej pory nie przywykła do tego. Czy życie
niewystarczająco często dawało jej po tyłku, powinna się w końcu uodpornić. A
mimo to, za każdym razem takie odrzucenie bolało tak samo, a może nawet
bardziej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„Co ty sobie wyobrażasz? Wegetarianizm? Nie bądź śmieszna,
córka producenta wyrobów mięsnych nie może być jakimś pieprzonym królikiem
żrącym sałatę!”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„ Jesteś głupią szczylówą, która tylko rozczarowuje! Nic mnie
to nie obchodzi, kandyduję do rady miejskiej, to by zrujnowało moją kampanię!” <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„Co z ciebie za siostra? Ludzie w szkole śmieją się ze mnie
przez ciebie!” <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„ Nie potrafisz tego policzyć? Gdzie ty masz mózg? W ogóle
słuchałaś, jak nauczyciel tłumaczył to na lekcji?!”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„ Jesteś zwykłą dziwką, puszczasz się z byle kim! Na pewno ci
się to podobało!” <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Przeszła tak długą drogę, a znów znalazła się w punkcie
wyjścia. Dlaczego tak wiele kosztowało ją bycie sobą? Jej życie było bezustanną
walką, Lily Grey kontra cały świat. Ile
jeszcze czasu wytrzyma? Ile kłód zdoła przeskoczyć? Jak długo ma jeszcze walić
głową w mur, by go przebić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Czy naprawdę tak dużo oczekiwała od życia? Chciała tylko
czyjejś pomocy w walce z przeciwnościami. I gdy już wydawało jej się, że
spotkała kogoś takiego na swojej drodze, to ten ktoś wbijał jej nóż w plecy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Potrzebowała ratownika </span><span style="line-height: 24px;">rzucającego</span><span style="line-height: 115%;"> koło, kiedy ona będzie się
topić. Niezłego pływaka... takiego jak Anton!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Trzęsącą się dłonią wyciągnęła telefon. Anton przecież nigdy
jej nie porzuci. Zawsze był przy niej. Teraz też. Wybrała jego numer. Czekając,
aż odbierze, otarła dłonią łzy z twarzy. Jeden sygnał. Drugi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Cześć.. – już chciała odpowiedzieć, gdy usłyszała. – To
już? Tak? Nagrywać? Eee... tu Anton, jestem zajęty, albo siedzę przy jakiejś
robocie, albo... no w każdym razie nie mogę odebrać. Po usłyszeniu sygnału
wiesz, co robić. Biiiiip.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lekko zirytowana spróbowała znowu. I znowu. Wreszcie ze
zrezygnowaniem wypuściła z dłoni telefon. Kiedy razem nagrywali to powitanie na
poczcie głosowej, mieli z tego niezły ubaw. Ale teraz szczerze nienawidziła
tego głupiego: po usłyszeniu sygnału wiesz, co robić. Dlaczego nie odbierał? Ta,
zapewne był zajęty jakąś robotą. Prychnęła. Więc jedyne, co jej zostało to
zatonąć w oceanie rozpaczy. Nie został jej już nikt, komu mogłaby się wyżalić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Podsunęła kolana pod brodę, ramiona oplotła wokół nóg i
zaczęła się powoli kiwać do tyłu i do przodu. Zaszlochała, uświadamiając sobie,
że jest to objaw choroby sierocej. Została na świecie zupełnie sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Widziałem, jak wchodziłyście tu z Joanną. Ale przed chwilą
wybiegła stąd sama. Wpadłem sprawdzić, co... – w drzwiach pojawił się David. -
... się stało. – dodał po chwili, omiatając spojrzeniem pracownię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To nie jest dobry moment, naprawdę. – Lily pociągnęła
głośno nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily, ten bałagan... To nie wygląda dobrze. Znów się do
ciebie dobierała? – zapytał, okrążając plamę rozlanej tempertyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie, Dave... nie chcę o tym rozmawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Daj sobie pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jak? Co zrobisz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co tylko będę w stanie. Na przykład powiedz mi, czym mogę
zetrzeć ten kisiel na podłodze. – Havok ściągnął z siebie marynarkę i rzucił ją
w jej stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Rozpuszczalnikiem. Stoi przy w tamtej szafce. – Grey
odparła niechętnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Ściskając jego ubranie, Lily patrzyła jak mężczyzna przyklęknął i powolnymi ruchami czyścił linoleum z wątpliwej ozdoby. Potem pozbierał
rozrzucone kompakty. Dziewczyna dostrzegła na jego twarzy przelotny uśmiech,
gdy wśród płyt zauważył kilka krążków autorstwa jego zespołu. Gdy stojak i
wszystkie płyty znalazły się z powrotem na swoim miejscu, Davey przykucnął obok
tronu i popatrzyła na malarkę z troską.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Powiesz mi? Martwię się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Najpierw ty mi powiedz, dlaczego tak szybko tu się
znalazłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Lily... – uśmiechnął się i pokręcił kilkakrotnie głową. –
Przez pół swojego życia oglądałem ten teatr z okna mojej sypialni – widząc jej
zdziwioną minę, dodał. – Ta kamienica naprzeciwko. To mój dom. Dokładniej należy
do mojej matki, ale ona wyprowadziła się poza obrzeża miasta. Więc teraz
mieszkam tu ja. I, chyba z przyzwyczajenia nabywanego przez lata, za każdym razem gdy jestem w pokoju spoglądam
przez okno, by popatrzeć na ten budynek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ja... nie wiedziałam. Znaczy, wiedziałam, że wychowałeś się
tutaj, ale... nie znałam adresu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wtedy czułbym się trochę nieswojo, nie sądzisz? –
wyszczerzył się. –Naprawdę, Lily. Momentami czuję się skrępowany, że tak dużo o
mnie wiesz. Zwłaszcza, że ja tak niewiele wiem o tobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Grey zacisnęła usta. Nie ty jeden. Mało kto wie o mnie więcej
niż moje imię i nazwisko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- W każdym razie już wiesz, jak się tu znalazłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- I oczekujesz, że teraz wszystko ci powiem? – David lekko
skinął głową. – Dobrze. Dobrze. Przyszłam tu z Joanną. Chciała ze mną
porozmawiać. I ona, wyobraź sobie, jest... jest po prostu jakimś zboczeńcem!
Już nie wystarcza jej rozkładanie nóg przed facetami! Może... może po prostu
zabrakło w mieście facetów, z którymi nie spała, więc teraz rozszerzyła swoją
ofertę! Pewnie po tym, co się stało w kiblu, stwierdziła, że to całkiem fajne!
A potem co? Jak skończą się też dziewczyny? Zabierze się za dzieci? Albo
zwierzęta? Czy będzie napadała zakłady pogrzebowe, by się zaspokoić?! Chyba
zaraz zwymiotuję! Nie, David! To po prostu mi się w głowie nie mieści!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily, chyba troszkę przesadzasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ja przesadzam? To nie ja pieprze się z kim popadnie! I to
ja jestem ta nienormalna, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czasem... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czasem jestem nienormalna? Świetnie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie to miałem na myśli. Pozwól mi dokończyć myśl. Czasem...
bywa, że musimy spojrzeć na sytuację z... szerszej perspektywy. – Davey
podniósł się z klęczek. – Rozumiem, że nie jest ci łatwo...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Proszę cię, nie zarzucaj mnie tym bzdurnym psychologicznym
gadaniem, bo niezbyt ci to wychodzi. – Lily warknęła czując, ze znów traci nad
sobą panowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Masz rację. Ale wiem komu to wyjdzie. – Havok rozpromienił
się w jednej chwili. – Mam rozwiązanie twojego problemu. Jedź ze mną do Los
Angeles.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Żartujesz sobie. Mam zajęcia! Obraz. I... I w ogóle świetnie,
że o twoim kolejnym wyjeździe dowiaduję się dopiero teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Hej, hej. Spokojnie. Wiem, że masz zajęcia, ale jakoś nie
widzę, byś na nich była. To po pierwsze. Po drugie, w takim stanie nie dałabyś
rady namalować choć jednej kreski. Po trzecie nie miałem zamiaru jechać.
Dostałem zaproszenie, ale wizyta wydała mi się bezcelowa. Teraz zmieniłem zdanie. Proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- W porządku. Tylko co niby ma mi pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie co. – David uśmiechnął się entuzjastycznie. – Kto.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily przewróciła oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Kto?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Thomas Fency. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To wiele wyjaśnia. Nadal nie wiem kim on jest. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zobaczysz. Idziemy. – Havok machnął ręką w kierunku drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jak zwykle otworzył przed nią drzwi wyjściowe, a potem od
jego samochodu. Podwiózł ją pod dom jej ciotki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jedziemy do Los Angeles. Musisz się odpowiednio ubrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czyli jak? – Lily zapytała, zatrzaskując drzwi od
samochodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jak najbardziej kiczowato.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ale... –Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo pojazd ruszył
z piskiem opon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Dziewczyna lekko zdziwiona niecodzienną prośbą Havoka
poszukała w swojej szafie ubrań, które można było określić jako kiczowate. Jej
wybór stanął na skórzanej spódniczce, bluzce w panterkę ( szczerze mówiąc, Lily
nie pamiętała, by kiedykolwiek coś takiego kupiła), rajstopach z podobnym deseniem
( te akurat dostała od Joanny), masie kolorowych, brzęczących bransolet oraz różnego
koloru kolczykach. Wzięła szybki prysznic i wcisnęła się w przygotowane ciuchy.
Ledwo zdążyła to zrobić, obok jej domu znów zaparkował srebrny wóz Davida.
Chwilę później usłyszała dzwonek do drzwi. Jakie to szczęście, że jej ciotka
była w pracy. Co by sobie pomyślała widząc ją w takich ubraniach i stojącego w
drzwiach o wiele starszego od niej faceta?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Gotowa? – zapytał, gdy otworzyła mu drzwi. Sam prezentował się
nieźle. Nie kiczowato, ale naprawdę nieźle. Biała, lekko połyskująca marynarka kontrastowała
z ciemną koszulą i czarnymi spodniami. Dopełnieniem wizerunku były trampki nabijane
ćwiekami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jeszcze makijaż i włosy. – odpowiedziała, prowadząc Davida
do salonu. Za żadne skarby świata nie chciała mu pokazywać swojego pokoju. Zresztą
naprawdę niewiele było do pokazywania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Wróciła do łazienki, by podsuszyć i natapirować włosy. Skoro
miał być kicz, to będzie kicz. Ledwie zdążyła nałożyć na twarz podkład, ujrzała
w odbiciu lustra, że zaraz za nią ustawił się Davey. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zniecierpliwiony?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chciałem tylko sprawdzić jak sobie radzisz. Może mógłbym w
czymś pomóc. Mam całkiem pewną rękę, jeśli chodzi o makijaż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie wątpię. – odpowiedziała, krzywiąc się do lustra, by
równomiernie rozetrzeć pędzelkiem kredkę. Może nie była mistrzynią makijażu,
ale skoro potrafiła namalować Monę Lisę w wersji męskiej, to na miłość boską, z
klasycznymi smoky eyes też sobie poradzi. Groźnym spojrzeniem wygoniła
mężczyznę z łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Gotowa. – Lily teatralnym gestem zaprezentowała efekty
swojej pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Cóż, jestem pod wrażeniem. Niemniej czegoś brakuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To znaczy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Większego biustu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co? Uważasz, że mam za małe piersi? – Lily poczuła się
naprawdę dziwnie, dyskutując z Havokiem o biuście w salonie swojej ciotki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Uważam, że są całkiem w porządku – rzucił niby niedbale.
Całą sztuczkę zepsuła mocno zaciśnięta szczęka. – Chodziło mi o to, że tam,
gdzie jedziemy wszyscy są przyzwyczajeni do... większych zderzaków. Ale, dobrze,
jedźmy już. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily naciągnęła na siebie dżinsowe bolerko. Skrzywiła się, gdy
David wyrwał jej z rąk trampki i wcisnął szpilki stojące obok. Ostatni raz spojrzała
na siebie w lustrze. Jej wygląd kojarzył jej się z panią do towarzystwa, ale trzeba
było przyznać, że wypełniła swoje zadanie, bo wręcz kipiała kiczem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">_______________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Tak jak obiecywałam notka pojawiła się we wrześniu. To, że na sam koniec, to już inna sprawa ;) Mam nadzieję, że nikt na mnie za to nie jest zły. Łeeee jutro już zaczynam szkołę :( To dobije wszystkich, którzy nie są studentami, ale ja naprawdę rozleniwiłam się przez wakacje :(</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-indent: 0px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">PS. Cholernie się cieszę, że AFI wraca z nową płytą. A ich piosenka "17 crimes" podoba mi się, że o matko! Słucham jej do zarzygania. I dzięki niej wymyśliłam akcję dalszych rozdziałów. jest po prostu BOSKA. A Davey powinien kurde jakąś karę płacić za bycie takim przystojniakiem mimo swojej zbliżającej się czterdziestki! ;P</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Y9Vh8XGgqjE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
Oto i on!</div>
</div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-26654748756570804222013-08-15T14:24:00.001-07:002013-08-17T04:43:07.331-07:0016<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Przeprosiny Joanny </span><span style="line-height: 24px;">sprowadziły</span><span style="line-height: 115%;"> życie Lily na dawne tory. </span><span style="line-height: 24px;">Znów</span><span style="line-height: 115%;"> rozmawiały, znów przekomarzały się, ale malarka </span><span style="line-height: 24px;">zauważyła</span><span style="line-height: 115%;"> że jej przyjaciółka
stara się o wiele bardziej niż do tej pory, jest mniej skupiona na sobie. To
ostatnie mogło być jednak spowodowane Davidem, którym Thomson zaczęła się mocno
interesować. Pytała o wiele szczegółów z jego </span><span style="line-height: 24px;">życia</span><span style="line-height: 115%;"> prywatnego, o których Lily
nie miała pojęcia. Wbrew temu, co uważała studentka fotografii, artystka nie
miała najmniejszego zamiaru na siłę zaprzyjaźniać się z Havokiem. Nadal
pozostawała malarką, a on jej modelem i klientem. Zacieśnianie więzów nie było
potrzebne. Więc za wielce niestosowne uznawała pytanie go o jakieś szczegóły z
jego życia osobistego. Co więcej nie robiła tego nawet względem swoich dalszych
czy bliższych znajomych. Dla niej takie zachowanie było najzwyczajniej w
świecie wścibskie. Co innego, gdy Anton albo Joanna sami zaczynali temat i
uzewnętrzniali swoje pragnienia, potrzeby i problemy z partnerami. Wtedy,
owszem, wysłuchiwała tego i w razie potrzeby doradzała. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A już sugestie, by Lily podrywała Davida albo tym bardziej
miała zaciągnąć go do łóżka uważała za co najmniej niesmaczne. Już nawet nie
komiczne czy niedorzeczne. Po prostu nie mieściło się jej w głowie. Tym zawsze
będziemy się różnić, Lily pomyślała o Joannie, ja nigdy nie traktuję każdego poznanego
faceta jako potencjalny obiekt seksualny. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Niemniej jednak Grey znała jeden szczegół z życia prywatnego
Davey’ego. Wiedziała, że a dziewczynę, a może nawet narzeczoną. Nie żeby go
sama o to zapytała. Kiedyś przypadkiem usłyszała, gdy rozmawiał z nią przez
telefon. Ze sposobu, w jaki się odnosił
do osoby, z którą rozmawiała Lily wywnioskowała, że to musiała być jego druga
połówka. Ilość określeń typu : królowo moja, pani mojego losu była trochę </span><span style="line-height: 24px;">zatrważająca</span><span style="line-height: 115%;"> Dziewczyna starała się to tłumaczyć euforią, zakochaniem, czy
czymkolwiek innym, ale to była lekka przesada. No dobrze, czuło się w tych
słowach ducha tej poetyckiej części Havoka odpowiedzialnej za tak poruszające
teksty, ale czy on naprawdę tak się zachowywał w stanie zadurzenia? To już chyba
lepszy był ten wiecznie żartujący David. Ale z drugiej strony, co ją to
obchodziło. To nie do niej się tak zwracał. Jeżeli jego dziewczynie to
odpowiadało, to ona nie miała nic do gadania. Nie powinna w ogóle zawracać
sobie tym głowy, a tym bardziej dyktować kto jak powinien się zachowywać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po tej małej sprzeczce z samą sobą obiecała sobie jak
najszybciej o tym zapomnieć. Jej plan spalił na panewce, bo wtedy właśnie
Davey zaszczebiotał do telefonu: jestem twoim niegrzecznym chłopcem i udowodnię
ci to, kiedy przyjadę. Grey parsknęła, prawie opluwając obraz. Tego w życiu nie
zdoła wyrzucić ze swej pamięci. Po chwili skrzywiła się. Mężczyzna nie byłby
zadowolony, gdyby dowiedział się, że ktoś podsłuchuje jego prywatne rozmowy. I
trudno mu się dziwić. Lily sama byłaby wściekła, gdyby ktoś robił coś takiego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">David wrócił do pracowni z miną absolutnie nie wyrażającą, że
przed chwilą gruchał sobie przez telefon ze swoją partnerką. Malarka poczuła
nieodpartą ochotę, by złośliwie skomentować to co usłyszała, ale w porę ugryzła
się w język. Przecież jeszcze przed chwilą obiecywała sobie, nie wtrącać się w
jego sprawy. I nie chciała zmieniać relacji między nimi. On był tylko modelem i
klientem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">I w tym się właśnie spełniała znakomicie. Nie omawiali, co
prawda, jeszcze żadnych kwestii finansowych, bo Lily nie chciała wyjść na
kogoś, kto tylko leci na kasę. A modelem, mimo rozgadania, był wdzięcznym i
podatnym na wskazówki. Lily podobało się, robił to, co mu poleciła, bez
zbędnego wywyższania się i nadmiernego gwiazdorzenia. Kontakty miedzy nimi
ułatwiała jego </span><span style="line-height: 24px;">bezpośredniość</span><span style="line-height: 115%;"> i otwartość. Tak jak Grey kiedyś podejrzewała, był
miły, przyjazny i inteligentny. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W dodatku, co sprzyjało jego roli modela, był przystojny.
Może nie w klasycznym stylu, ale gdy tylko się postarał nie wyglądać jak
rozgotowany pieróg, to aż chciało się go uwieczniać na obrazie. Określenie klasyczny całkowicie do niego nie
pasowało, ale to było tylko jej nieobiektywna opinia. Podczas jednej z dyskusji
z Joanną, wymieniały te spostrzeżenia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co do jednego się z tobą zgodzę – powiedziała wtedy
czarnowłosa. – Havok nie ma typowo przystojnej buźki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Typowo? Więc kto ma typowo przystojną buźkę, jak to sama
określiłaś?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Och, rozumiem, że bronisz swojego pięknisia, ale nie musisz
mnie atakować. Sama przecież mówisz, że nie jest klasycznym typem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo nie jest. Ale klasycznie nie znaczy typowo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jejku – Joanna wywróciła oczami. – To był taki...
zamiennik. A wracając do pytania, byś nie musiała się powtarzać, dla mnie
najbardziej seksownym facetem jest Henry Cavill. Boże, widziałaś go? On, no po
prostu aż mnie skręca na jego widok.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jeżeli uważasz zamienników i seksowny oznacza przystojny,
tak?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Lil, czy ty musisz wszystko na czynniki pierwsze rozkładać?
Jak się robi mokro w majtkach, to oznacza, że facet jest akurat i czy to ważne
czy nazywasz go przystojnym, seksownym czy jakimtamkolwiek jeszcze? No, to
teraz ty się pochwal, kto jest naj?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Brad Pitt. – dopowiedziała po chwili namysłu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co co? Pytałaś to odpowiedziałam. Jest dosyć wysoki, ma
regularne i co ważniejsze symetryczne rysy twarzy. Ludzi, którzy mają takie
rysy twarzy, uważa się za przystojniejszych. Nie jest lalusiowaty, nie musi się
nie wiadomo czym wspomagać, by być męski. Ponad to grał w „Troi”. Kto jak kto,
ale Grecy to mieli najlepsze pojęcie o pięknie i proporcjach. A słowo klasyczny
oznacza idealny, doskonały. Obiektywnie rzecz biorąc Pitt do tej kategorii
należy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A nieobiektywnie? Myślałaś, że jak zarzucisz mnie potokiem
słów, to zamydlisz mi oczy i uda ci się uniknąć odpowiedzi? Mnie nie interesuje
kto pasuje do jakiegoś wzorca, tylko kto według CIEBIE jest naj! Kto powoduje,
że widząc go przestajesz normalnie funkcjonować?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily zmrużyła gniewnie oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nikt. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Joanna machnęła rękami z dezaprobatą. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rozmawiać z tobą o facetach... <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta rozmowa, choć dziwaczna ( większość rozmów prowadzonych z
Thomson do zwykłych należeć nie mogło), dała Lily do myślenia. Zaczęła się
poważnie zastanawiać nad tym, jaki typ mężczyzn jej się podoba. Mimo bogatej
wyobraźni, nie potrafiła w swojej głowie uformować tej idealnej postaci. Z
pewnością miał ciemne włosy i oczy, a także lekki zarost. Spędziła nad tym
prawie pół nocy, niejednokrotnie zrywając się z łóżka i rysując szkice. Ale
każdy z nich, choć przedstawiał z pewnością osobnika płci męskiej, nie zadowalał
Lily. Byli tacy mdli i sztuczni. Każdemu z nich czegoś brakowało. Jakiejś rysy
indywidualizmu, czegoś, czego nie da się po prostu wyobrazić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sam temat jednak nie dawał jej spokoju. Zaczęła delikatnie
wypytywać o to osoby w swoim otoczeniu. Do puli odpowiedzi musiała jeszcze
dodać Ryana Gosslinga, Johhny’ego Deppa i Davida Beckhama.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A Meg Stuarts podzieliła się z Lily, który z tych bardziej
dostępnym mężczyzn podoba się jej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaraz po piątkowych zajęciach z historii sztuki Stuarts
zagadnęła ją i zaprosiła na późny lunch. Grey była tak zszokowana, że
bezmyślnie się zgodziła. Dopiero, gdy Meg ciągnęła ją za ramię ( dotyk od razu
otrzeźwił dziewczynę) zrozumiała, w co się pakuje. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedząc u Boba szukała zewsząd pomocy. Niestety nie mogła się
wykręcić malowaniem portretu, bo Davey musiał wyjechać na weekend. Zapewne, by
udowodnić swojej dziewczynie, jak bardzo niegrzecznym chłopcem potrafił być.
Nie podał Lily przyczyny wyjazdu, ale przecież nie musiał, ona nie była jego
matką, by musiał jej się spowiadać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Często tu przychodzisz? – zagadnęła ją Meg, przyglądając
się wnętrzom. – Wygląda dość... oldschoolowo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mi się podoba. – Lily wzruszyła ramionami. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do stolika podeszła kelnerka i podała im karty. Kilka
stolików dalej Anton zbierał na tacę puste naczynia. Pochwycił spojrzenie
swojej przyjaciółki, uśmiechnął się i puścił oczko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To twój chłopak? – spytała Stuarts po złożeniu zamówienia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co...? Och, nie – Grey oderwała wzrok od Litwina, którego
przez dłuższą chwilę obserwowała. – Jesteśmy przyjaciółmi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Hm, przyjaciółmi. – mruknęła sceptycznie panna glamour.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Możesz nie wierzyć w przyjaźń damsko-męską. Twoja sprawa.
Ja wiem, co jest między nami i nie potrzebne mi potwierdzenia osób z zewnątrz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wybacz, nie chciałam cię urazić – Stuarts uśmiechnęła się przepraszająco.
– Nie to miałam na myśli.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tylko co? – artystka zmrużyła oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No wiesz, chodzi mi o to, że... – Meg oparła się na fotelu
i uśmiechnęła znacząco. – Twój przyjaciel jest całkiem przystojny<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Słucham? – Lily uśmiechnęła się, lekko zdezorientowana. –
Nigdy nie myślałam o Antonie w ten sposób.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No i do tego, to jego zagraniczne imię. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grey uśmiechnęła się uprzejmie. Zaciekawiło ją to, że Stuarts
uznała Antona za godnego zwrócenia na niego uwagi. Przecież ona była tak wysoko
w studenckiej hierarchii. A Lily i Anton ledwie mogli przysiąść na najniższym
szczebli. To trochę dziwne, że zainteresowała się własnie nim.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy podano zamówione dania Meg nie poruszyła już tematu
blondyna, rozmawiały o dość nieistotnych sprawach, głównie o studiach i zajęciach.
Dziewczyna miała chęć wypytać Grey o jej obraz, ale ta odpowiedziała wymijająco
i skupiła się na swojej sałatce. Niewiele jej już zostało na talerzu, a to
oznaczało, że ta mordęga zaraz się zakończy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tyle, że prawdziwa mordęga zaczęła się, gdy wolne miejsce
przy stoliku zajął Anton, który chwilowo nie miał klientów do obsłużenia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Cześć Lily – Litwin nauczony doświadczeniem poklepał swoją
przyjaciółkę po ramieniu, które było osłonięte materiałem bluzki. Mimo to
dziewczyna drgnęła lekko. – A ty jesteś Meg, prawda? Poznaliśmy się w klubie na
urodzinach Lily. Pamiętasz mnie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Żartujesz, Anton? Takich facetów się nie zapomina. – Meg
pochyliła się w stronę chłopaka. Blondyn, zakłopotany podrapał się w głowę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak się masz? – zagadnęła malarka, by odciągnąć uwagę
chłopaka od Stuarts. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie uwierzysz! Bob dał mi podwyżkę!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Masz rację, nie wierzę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ty i twoje docinki... – Konvicius pokręcił głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bez których byś mnie tak nie kochał. – Grey wyszczerzyła
się. Anton w odpowiedzi wypiął język.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wyglądacie jak bliźnięta. – wtrąciła Meg.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dużo osób nam to mówi. – odpowiedział chłopak. – Lily jest
tym mądrzejszym bliźniakiem...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Za to ty tym przystojniejszym. – wpadła mu w słowo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dalsza konwersacja wcale nie była gorsza od tych, które
prowadził Havok ze swoją dziewczyną. Beverly Hillowiczka nieustanie
komplementowała chłopaka, co zaczęło go peszyć. A Lily tylko denerwować. Nagle
Anton stał się ósmym cudem świata. Grey nie spodobało się, że Meg upatrzyła
sobie w jej przyjacielu kolejną zabawkę, która natychmiast i bez żadnego
sprzeciwu musi mieć. Dopóki Anton będzie odporny na jej umizgi, dopóty będzie
bezpieczny. Obawiała się, że największa zaleta blondyna, czyli dostrzeganie w
każdym dobrych cech, może go tym razem zgubić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie podoba ci się to? – Meg się nie patyczkowała. – Nie
chcesz, bym interesowała się twoim przyjacielem?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie o to chodzi. – Lily skłamała naumyślnie. W głębi czuła,
że jej jawny sprzeciw tylko zdopinguje jej rozmówczynię. – Martwię się o niego.
Niedawno zakończył poważny związek. Nie jest jeszcze gotowy, by spotykać się z
kimś.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyż lekarstwem na złamane serce nie jest nowa miłość?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Anton jest dorosły, zrobi jak będzie uważał. Ja nie mam
prawa za niego decydować. – dziewczyna miała nadzieję, że jej pozorna zgoda
sprawi, że Meg straci zainteresowanie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Stuarts zmieniła ponownie temat. Pozwoliła sobie na kilka
pustych komplementów pod adresem Lily. Tak jakby te słowa zmieniły jej
nastawienie. Nie odnosząc wyraźnego zwycięstwa, Meg zebrała się, zapłaciła za
obiad i wyszła lekko niezadowolona. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co ona mogła knuć? Malarka była zaintrygowana, ale nie
znalazła powodu, by podejrzewać o coś swoją koleżankę z roku. Mimo to,
podskórnie czuła, że Meg ma zamiar wywinąć jakiś numer, po którym albo ona,
albo Anton nie będą mogli się pozbierać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie mając żadnych naglących spraw na głowie, Lily czekała aż
Konvicius skończy swoją zmianę. Razem wyruszyli w stronę zachodniego Berkeley. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co sądzisz o Meg? – spytała, gdy przemierzali spokojne
uliczki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie znam jej za dobrze, miła raczej jest.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dla ciebie i owszem. Przyczepiła się do mnie. Być może z
twojego powodu – Lily wzniosła oczy na chłopaka. – Uważa, że jesteś przystojny.
I podobny do Ryana Gosslinga. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę? No proszę, kto by się spodziewał, myślałem, że
ona woli kogoś z wyższych sfer, a nie marnego kelnera.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No własnie! A to oznacza tylko jedno: ona coś kombinuje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ekhm, Lil. To był ten moment, w którym miałaś powiedzieć:
Anti, nie masz racji, twój urok osobisty oczaruje każdą, nawet Meg.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Proszę cie, jej się nie da oczarować. Ona bez jakiegoś
motywu, na pewno...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie spojrzałaby na kogoś takiego jak ja? To chciałaś
powiedzieć? – Anton założył ręce na piersi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Matko, Ant, nie bocz się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie mów do mnie Mrówko (ang. Ant), Lilipucie! – choć jego
ton brzmiał dość groźnie, to szeroki uśmiech zdradził od razu, że chłopak nie
ma jej za złe tego braku taktu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przepraszam – blondynka potarła zmęczone powieki. –
Ostatnio pracuję na najwyższych obrotach i nie zawsze kontroluję to, co plotę.
Poza tym ja się tylko o ciebie martwię. To nie chodzi o to, czy jesteś
dostatecznie atrakcyjny dla niej, ale o to, że ona będzie chciała cię
wykorzy... – przerwała, widząc minę przyjaciela. – Dobrze, koniec tematów o
Meg. Czuję się po prostu padnięta. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Coś czuję, że będę musiał przeprowadzić poważną rozmowę z
panem Havokiem. I kto tu kogo wykorzystuje?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja jego. – Lily wyszczerzyła zęby. Głęboko odetchnęła. –
Mrówko, on się mną naprawdę dobrze opiekuje. Nie pozwala mi zbyt długo siedzieć
w pracowni, odwozi do domu. A nawet wmusza we mnie posiłki o stałych porach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie! Jak to mu się udaje? Mnie nigdy nie słuchałaś i
ignorowałaś moje narzekania, że za mało jesz! – jęknął. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ma jeden argument nie do przebicia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mianowicie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dziecko, nie pyskuj.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rzeczywiście. Mistrz ciętej riposty – Litwin parsknął
śmiechem. Lily też zaczęła się śmiać. Po chwili dusili się, nie mogąc przestać
chichotać. – Już – sapnął chłopak, trzymając się jedną ręką za brzuch, a druga
ocierając łzę z kącika oka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To wcale nie jest takie śmieszne. To tylko tak brzmi.
Uwierz mi, nigdy nie chciałbyś zobaczyć Davida z tą grobowo poważną miną, trzymającego
miskę spaghetti.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie sądzę. Ale to ja swój sposób słodkie...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wcale takie nie jest. Obaj potraficie byś niesamowicie upierdliwi
jeśli chodzi o jedzenie, ale<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ale jemu nie odpyskujesz jak mnie, bo się go boisz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już nie takie rzeczy mu mówiłam – Lily machnęła ręką. – Po prostu
on... przynosi tak fantastyczne żarcie, że mój żołądek nie pozwala mi odmówić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak śmiesz! Czyli moje jedzenie było do kitu?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pomyślmy... <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tylko nie wypominaj mi znowu tej przypalonej wieki temu jajecznicy.
– warknął blondyn. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Anti, powiedzmy sobie szczerze, gotować to ty nie umiesz. Ale
to nieważne. Bo i tak jesteś moim najlepszym przyjacielem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Widzę, że włączył ci się tryb wazeliniarstwa. A to oznacza,
że natychmiast musisz iść spać. Bo twój mózg już się wyłącza.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odprowadził ją do furtki, choć było mu trochę nie po drodze („Co
masz na myśli, żebym się nie kłopotał? Havok może cię odprowadzać, a ja nie?”).
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Uważaj na siebie. I na Joannę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Od kiedy to się o nią troszczysz? – zapytała zaciekawiona.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie o nią. O ciebie, chodziło mi o to, byś nie dała sobie znowu
wyciąć takiego numeru.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę tak trudno wam się zakumplować?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę, czasem lepiej jak niektóre rzeczy zostają po staremu.
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślisz? Ale niektóre chyba warto zmieniać. – powiedziała, po
czym wspięła się na palce i delikatnie dotknęła ustami jego policzka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Anton patrzył na nią zdziwiony. Grey stała zmieszana, zagryzając
wargi, na których ciągle czuła dotyk ciepłej skóry chłopaka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, ile to musiało cię kosztować.
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Muszę nad tym pracować, nie sądzisz? Kiedyś, no wiesz, chciałabym
móc się po prostu do kogoś przytulić czy coś.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ciekawi mnie ile z tym postanowieniem wspólnego ma Davey?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ty też? Czy wy wszyscy chcecie mnie z nim spiknąć? – warknęła.
– Ja chciałam być dla ciebie miła, niewdzięczniku jeden. – odwróciła się na pięcie
i pomaszerowała w stronę domu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kiedyś postawię temu facetowi całą butelkę wódki. – mruknął
do siebie Anton. Jeszcze raz spojrzał na Lily, która stojąc w drzwiach pomachała
mu na odchodne i ruszył w stronę swojego mieszkania. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">________________________________________________</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ha, udało mi się dodać coś i to tak szybko. Czego się nie robi, by nie uczyć się do poprawki.I znów coś dodałam do pierwotnego wpisu, trochę pozmieniałam i tak dalej. A tak swoją drogą u mnie na roku był (bo właśnie się przenosi na inne studia) chłopak który wygląda dokładnie jak wyrwany z mojej głowy Anton. No i też jest podobny do młodego Gosslinga. I jeszcze dodam, że w połowie jest Łotyszem. Dziwny zbieg okoliczności, hę? Bo "mój" Anton został wymyślony prawie 3 lata temu :). Dobra, nieważne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A i jeszcze chciałam się pochwalić, że się przeprowadziłam i dosłownie zakochałam się w parku niedaleko mojego mieszkania. Klimatyczny jest. I będąc w nim niemalże zapominam, że jestem w Warszawie ;)</span></span><br />
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ps. Proszę się tylko nie przyzwyczajać, że będę posty tak często dodawać. Ten wrzuciłam tak szybko bo to w sumie jedyna moja wolna chwila. Następna prawdopodobnie wydarzy się we wrześniu, choć co do tego też nie jestem pewna :(</span></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-13374900597838605632013-08-12T06:13:00.000-07:002013-08-12T06:13:59.640-07:0015<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy doszły do budynku galerii, Grey miała już serdecznie dosyć
paplaniny Meg. O ile monologi Joanny były do wytrzymania, to Stuarts, która wszystkich
oczerniała i obśmiewała, przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości. Lily
miała nadzieję umknąć jej na ćwiczeniach. Z ulgą dostrzegła, że profesor Hillis
przywołał Meg do siebie w związku z jakimiś nieścisłościami w jej pracy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ćwiczenia, podczas których omawiano różne sposoby
przedstawiania postaci ludzkich na pejzażach, były wbrew pozorom bardzo nudne.
Mimo to, wymagały skupienia i koncentracji. Gdy się skończyły, Lily odetchnęła
z ulgą.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jeszcze tylko dwie godziny wykładu z sztuki współczesnej u
Collinsa. A potem Lily będzie mogła już swobodnie martwić się, jak skontaktuje
się z Davey’m Havokiem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To mogło być problematyczne, zważając na fakt, że dziewczyna
nie wiedziała gdzie on mieszka, a w stanie wczorajszego oszołomienia nie wzięła
też jego numeru telefonu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To mogło być problematyczne. I pewnie by było, gdyby nie to,
że David stał przy fontannie na placu przed budynkiem Wydziału Malarstwa i
Grafiki. Lily poczuła jednocześnie ulgę i niepokój.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Hej – powiedziała, gdy odwrócił się w jej stronę. – Mam
nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo. – natychmiast zasadziła niesforny kosmyk
włosów za ucho, ukazując rząd kolczyków-kulek w płatku ucha.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Szczerze mówiąc, trochę dłużej niż się spodziewałem. –
odparł, śledząc wzrokiem ruch jej dłoni poprawiającej fryzurę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kurczę! – szepnęła pod nosem. – Powinnam jeszcze pójść na
wykład... aaale, chrzanić to – machnęła znów dłonią. Zdecydowanie powinna coś z
tym zrobić. Te ręce latają całkowicie poza jej kontrolą. – Profesor chyba
będzie zadowolony. – dodała, ruszając alejką.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wykładowca cieszący się, że opuszczasz jego wykłady – Havok
gwizdnął cicho. – Dużo się zmieniło, odkąd tu studiowałem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chodziło mi o to – odchrząknęła – Że profesor Collins
stwierdził, że się przepracowuję, no i że powinnam wyluzować. W takim razie
tylko wypełniam jego radę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobrze, że pomagam ci się wyluzować. – mężczyzna
wyszczerzył zęby. – Jedziemy do ciebie? – zapytał, kierując swój wzrok na
luksusowy srebrny samochód.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie. Mam pracownię w teatrze, całkiem niedaleko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jej pracownia w pełni zasługiwała na tę nazwę. Panował w niej
artystyczny nieład, oprócz jej przyborów znajdowały się tam elementy
scenografii. Jako że była najlepsza na roku zaproponowano jej współpracę z teatrem.
Polegało to głownie na przygotowaniu tła do przestawień, ale dzięki temu mogła
podreperować swój skromny budżet. A ten spory magazyn był o wiele lepszym
miejscem do malowania niż jej sypialnia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przygotowałam kilka szkiców. Ale nie jestem co do nich
pewna. Ale jeśli masz swoje pomysły, to chętnie ich wysłucham. – Lily miała
nadzieję, że zachowuję się co najmniej profesjonalnie; nie pozwalała dojść do
głosu swojej nieśmiałości i świadomości, że rozmawia z samym Davey’m Havokiem z
AFI, za którym piszczały i do którego modliły się jej koleżanki z forum
internetowego. „Iskierka i Żaba z pewnością by padły i nie mogły wykrztusić ani
jednego słowa. Puknij się i się zachowuj!” Uśmiechnęła się krzywo, bo po raz
kolejny karciła się w myślach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oddaję się caały w twoje ręce. – Havok, w przeciwieństwie
do niej był całkiem wyluzowany. Ze swobodnym uśmiechem i doskonałym humorem
kwitnącym na twarzy, wyglądał jakby traktował to jak świetną zabawę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ok. Preferujesz jakiś konkretny styl czy którąś z technik? –
Lily zacisnęła palce na notatniku, by mieć pod kontrolą swoje rozlatane jak
śmigła helikoptera ręce. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ufam ci. Maluj jak chcesz. Chociaż... nie obrażając
Picassa, chcę mieć oczy na swoim miejscu. – parsknął śmiechem. – A może jak
Dawid? – Havok przybrał pozę słynnej rzeźby Michała Anioła.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To rzeźba. Do tego Dawid jest nagi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No i co z tego? Ja się nie nadaję do aktu? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lily
wytrzeszczyła oczy. Ten facet się z niej po prostu naśmiewa. I z pewnością ma
niezły z tego ubaw. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily, ja żartowałem. Ale przyznam, że było to warte twojego
wyrazu twarzy. – Facet, nie rób tego więcej. I zachowuj się jakoś normalnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka westchnęła, próbując się uspokoić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Może zacznijmy od tego, na czym będziesz siedzieć. Fotel,
taboret... Chyba nawet mam coś takiego. – bez kontynuowania wypowiedzi, Lily
wyszła z pomieszczenia. Przez dłuższą chwilę grzebała w rekwizytorni, by
wreszcie z ogromnym wysiłkiem przetransportować do pracowni wielki i ozdobny
tron. Tak to ją zmęczyło, że opadła na niego bez życia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">David prędko zjawił się zaraz przy niej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie wybaczę ci tego. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przestraszona dziewczyna natychmiast wyprostowała się na
siedzeniu. Co znów zrobiła źle?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powiedziałem, że ci nie wybaczę jak zachorujesz. A ty co? –
założył ręce na piersi i spojrzał na nią groźnie. – Przełóżmy to, aż się
wykurujesz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie! – Grey natychmiast zapomniała, że się z niej
podśmiewał i się ożywiła. – Nie mamy czasu. Ja nie mam czasu. To tylko trzy
miesiące. Leonardo da Vinci malował Monę Lisę siedem lat. A ja mam tylko trzy
miesiące! – zatrzymała się gwałtownie na środku pomieszczenia. – Genialne! A
takie proste i oczywiste! – widząc teraz niepewna minę mężczyzny, uśmiechnęła
się tryumfalnie. Teraz już wiesz, jak to jest, gdy ktoś robi sobie z ciebie
podśmiechujki? Ale rozwinęła myśl. – Co jest bardziej klasycznego od Mony Lisy?
Najsłynniejszego portretu świata?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyli... mam być Monem Lisem? – David wzniósł wysoko brwi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak. – Lily zachichotała.
– La Giocondem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna zaczęła się zastanawiać nad wszystkim i gdy to
przekalkulowała, cały jej entuzjazm osłabł.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kurczaki! Nie mogę przecież przełamać konwencji. – Teraz
Grey całkiem spoważniała i ze skupioną miną krążyła od ściany do fotela. – Nie mam deski z topoli. Ale to się jakoś
załatwi. Choć tanio nie będzie. Dalej. Werniksy, grunt malarski. Malowanie na
desce pochłania mnóstwo czasu i pracy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A co złego jest w płótnie? – Davey przerwał jej wyliczanie.
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co jest złego? No, no, wszystko. Portret Mona Lisa na
płótnie byłby zwykłą tanią podróbą, banałem, tandetą! To tak jakby... jakby
Rihanna miała śpiewać piosenki Queen. Choć w sumie to byłoby jeszcze gorsze.
Klasyka jest klasyką i taka musi pozostać. Jedyny portret Mona Lisa, to taki na
desce. Nic innego nawet nie wchodzi w grę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ok łapię, łapię. To tu tu jesteś artystką. – Havok uniósł
dłonie w geście poddania. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja... trochę mnie poniosło. Po prostu jestem bardzo tym
przejęta. I chcę wszystko zrobić jak należy. Bo to nie chodzi o ten coroczny
konkurs prac. Teraz przecież muszę się dodatkowo postarać, bo maluję to dla
ciebie. Więc nie mogę niczego spartaczyć. – ożywienie podniosło Lily trochę
ciśnienie. I skoro David zwracał się do niej w tak żartobliwy i bezpośredni
sposób, to ona też przestanie się go wstydzić. Bo od dzisiaj będą ze sobą
spędzać co najmniej kilka godzin dziennie. – I będziesz musiał mi wybaczyć. Mam
zamiar wracać do domu i się kurować. Bo dzisiaj mogę co najwyżej zrobić szkic,
dla zapoznania się z materiałem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mam nadzieję, że będę łatwy do zapoznania. – mężczyzna
odezwał się, siadając na tronie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">***<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Podbródek trochę wyżej. I trochę się pochyl w moją stronę.
Myślałam, że już załapałeś o co chodzi. Przerabialiśmy to z tysiąc razy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To pokaż mi po raz tysiąc pierwszy. – Davey założył ręce na
piersi, niczym naburmuszone dziecko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily ostentacyjnie westchnęła, odłożyła paletę i podeszła do
swojego modela, by poprawić jego usadowienie. Gdy robiła to pierwszy raz, ręce
drżały jej i z lekką obawą ujmowała go za szczękę, by pod odpowiednik kątem
ustawić głowę. Teraz, po tygodniu intensywnej pracy, była to dla niej rutynowa, niczym nie wyróżniająca się
czynność jak mieszanie farb.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wszystkie przybory malarskie udało jej się zdobyć
zadziwiająco szybko, chociaż pozbawiło ją to całej sumy ze stypendium.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Samo malowanie szło dość mozolnie. Te kilka kresek na
zaimpregnowanej desce nie przedstawiało niczego szczególnego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A David choć starał się, to po dłuższej chwili pozowanie bez
zmiany pozycji nużyło go. Musiał się poruszyć, powiedzieć coś, wtrącić,
opowiedzieć historię nie cierpiącą zwłoki. Pod tym względem bardzo przypominał
Joannę i mogłoby się wydawać, że całkiem udanie ją zastępuje. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale tylko pozornie. Joanna była tylko jedna i towarzystwo
Davida czy Antona nie mogło jej wynagrodzić nieobecność Thomson. Choć różniły
się prawie wszystkim, to ich zażyłość graniczyła prawie z symbiozą. Studentka
fotografii wprowadzała w życie Lily elementy szaleństwa i dobrej zabawy, ta
ostatnia zaś niejednokrotnie sprowadzała swoją przyjaciółkę na ziemię. A poza
tym, mimo przyzwyczajenia do męskiego towarzystwa, Grey potrzebowała też
kontaktów z inną dziewczyną. A nękająca ją ostatnio Meg Stuart nie była dobrym
kandydatem na osobę, z którą chętnie będzie spędzać czas.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily tęskniła za Joanną, ale to nie doprowadziło do
jakiegokolwiek pojednania. Rana była zdecydowanie zbyt świeża, by robić z nią
cokolwiek. Za każdym razem gdy mijała brunetkę na kampusie odczuwała, że coś
silnie zaciska jej płuca i wbija miliony igiełek. Grey nie bardzo wiedziała, czy
ten ból spowodowany był tęsknotą za przyjaciółką czy żalem, za to co Thomson
jej zrobiła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna wyrwała się z rozmyślań i ujęła w dłonie pędzel oraz
paletę. Mieszała kolory; dobieranie odcieni zabierało więcej czasu niż samo
malowanie. A nakładanie kolejnych warstw werniksu dodatkowo spowalniało proces
powstawania arcydzieła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Hej! – pstryknęła palcami. – Hipnotyzuj wzrokiem! Czaruj!
Wydziel z siebie te wszystkie pokłady zwierzęcego magnetyzmu. Nie możesz
patrzeć jak jakaś ciepła klucha! Pokaż, kto tu jest mężczyzną i samcem alfa!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wydaje mi się, że chyba lepiej ode mnie wiesz, jak uwodzić
kobietę. – warknął David.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie, ja wiem, co chcę uzyskać na portrecie. I wiem, że
potrafisz doprowadzić, by jednym spojrzeniem powodować galaretowatość nóg,
kołatanie serca i gęsią skórkę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A skąd to wiesz? Z autopsji? – zapytał zaczepnie,
przywołując na usta złośliwy uśmieszek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily groźnie zmrużyła oczy. Czy on jako punkt honoru
wyznaczył sobie denerwowanie jej i wyprowadzanie z równowagi?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Hunter. – powiedziała cicho.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co Hunter?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To Hunter powodował u mnie takie objawy. – dodała. Co było
oczywistym kłamstwem. Mimo sympatii do wszystkich chłopaków z zespołu, za
żadnym nie wzdychała. No, jeżeli już miała za czymś się tęsknie oglądać, to za
długimi gęstymi włosami Davida za czasów „Sing the Sorrow”. Teraz sama
dysponowała o wiele dłuższą fryzurą, więc sposób uczesania któregokolwiek z
nich, przestał być dla niej powodem do modlenia się przed plakatami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę? Przecież on jest łysy!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zazdrosny? Pożycz od niego żyletę i zgól się na zero. Może
wtedy spojrzę na ciebie łaskawszym okiem. Ale teraz skup się! Bardzo cię
proszę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta krótka wymiana złośliwości nie przyniosła żadnego skutku.
Havok zamiast się skoncentrować, rozsiadł się na tronie i mruczał pod nosem:
łysy!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily, nie chcąc tracić czasu na fochy pana gwiazdora,
odwróciła się do niego plecami i zajęła przygotowaniem laserunku, który musi
„dojrzewać” przez kilka tygodni, by go wykorzystać w późniejszej fazie
tworzenia obrazu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zgłodniałem. Idę do tej chińskiej restauracji. Wziąć ci coś?
– Davey zapytał przerywając ciszę. Naciągnął na siebie marynarkę i poprawił
mankiety.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wybierz mi coś. Zdaję się na ciebie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Drzwi trzasnęły i Havok opuścił pracownie. Wydawać by się
mogło, że ich znajomość nie przebiega zbyt pomyślnie. Wyzłośliwiali się przy
każdej możliwej okazji, ale Lily poczuła, że jakimś cudem lubi Davida. On
również czuł się bardzo swobodnie w jej towarzystwie, a czasami nawet zbyt
swobodnie. Jednak oprócz głupich żartów, często potrafili zasiedzieć się w
pracowni i rozmawiać na poważne tematy. Rozmowy z nim były naprawdę
pasjonujące. A zwłaszcza sposób, w jaki były prowadzone. Davey, z racji kilku
lat więcej potrafił zachowywać się niczym wykładowca, by po chwili rzucić uwagę
w bardzo lekkim tonie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Ponad to udało mi się uczynić coś, nad czym nadaremnie od
kilku lat pracował Anton. Zmuszał Lily do przerywania pracy i regularnego
odżywiania się. Najzwyklej w świecie stawiał przed nią tackę z jedzeniem i
nawet nie zwracał uwagi na jakiekolwiek słowa sprzeciwu. Był przy tym równie
uparty co Lily, która w końcu </span><span style="line-height: 24px;">skapitulowała</span><span style="line-height: 115%;"> bo posiłki przynoszone przez Havoka
pachniały tak cudownie i wpływały na to, że ślinka od razu ciekła jej z ust.
Grey nie miała pojęcia, skąd on zna tyle różnych restauracji z tak pysznym
wgetariańskim jedzeniem. Ale w końcu on tu mieszkał od dziecka, więc zapewne
wiedział o Berkeley więcej, niż tylko umiejscowienie fajnych knajp. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Drzwi ponownie się otworzyły.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czego znów zapomniałeś? – zapytała Lily nie odrywając
wzroku od miseczki, w której mieszała odpowiednie składniki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily... <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ten głos zdecydowanie
nie należał do jej modela. Ani tym bardziej perfumy o intensywnym kwiatowym
zapachu, które omiotły ją, gdy Joanna znalazła się w pokoju. Artystka przerwała mieszanie,
ale nie odwróciła się do przyjaciółki. Nie była pewna, co powinna zrobić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- Co tu robisz? – zapytała, gdy nie doczekała się </span><span style="line-height: 24px;">kontynuowania</span><span style="line-height: 115%;"> wywodu przez Thomson.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja... ja wszystko spieprzyłam. Kolejny raz. I jest mi tak
cholernie przykro. Jak zwykle daję dupy. I rozczarowuję cię – to akurat z rozczarowaniem ma mało
wspólnego, pomyślała z goryczą malarka. – Masz całkowite prawo być na mnie
wściekła. Ja sama jestem na siebie wściekła. To wszystko przez ten alkohol,
wiesz dobrze, że nie zachowałabym się tak normalnie! Myślę o tym bez przerwy i
naprawdę nie potrafię siebie zrozumieć. Dlatego nie proszę cię o zrozumienie.
Chciałam tylko, żebyś wiedziała, jak źle mi z tym. Jeżeli uznasz, że chcesz
zerwać ze mną wszelki kontakt... – Lily usłyszała, że głos Joanny drży
niebezpiecznie. – Ja nie będę ci się narzucać. Ale wiedz, że jesteś dla mnie
najbliższą przyjaciółką. Byłaś dla mnie zbyt wspaniałomyślna i nie mogę cię
prosić, byś kolejny raz wybaczyła mi moje głupie i bezmyślne zachowanie. Jesteś
tak inna niż wszyscy i tak bardzo mi ciebie brakuje... – Joanna wybuchła
głośnym płaczem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dopiero wtedy Lily odwróciła się. Thomson opierała sie o
regał zawalony modelami z gliny, które malarka przygotowała kiedyś na zajęcia.
Płakała zakrywając usta dłonią.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jo... – Lily zacisnęła usta. – Masz rację, to było dla mnie
trudne. Czułam się upokorzona i poniżona. Byłaś dla mnie kimś naprawdę ważnym.
– dziewczyna nie potrafiła mówić o uczuciach. Nie umiała ubierać ich w słowa.
Dlatego słowo „ważny” miało takie właśnie znaczenie. Nie było pustym
zapychaczem, komplementem rzucanym na ot tak. – Joanna, na miłość boską, to ja
powinnam płakać! Nie ułatwiasz mi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- Prze-przepraszam – brunetka głośno </span><span style="line-height: 24px;">pociągnęła</span><span style="line-height: 115%;"> nosem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Posłuchaj. – zaczęła Lily. Przeczesała palcami włosy, by
zebrać myśli. – Być może nie będzie już tak jak dawniej. Nie wiem czy nie będę
żałować, gdy dam ci kolejną szansę, ale wydaje mi się, obie potrzebujemy siebie
nawzajem. Zaufanie ci będzie dla mnie wyzwaniem. Dlatego proszę cię, nie
wymagaj ode mnie jeszcze więcej. – Grey w końcu spojrzała Joannie w oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę? – Thomson rozpromieniła się. Wyciągnęła ręce w
stronę artystki. – Czyli zgoda?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zgo... – zaczęła, ale nie dokończyła, bo uścisk
czarnowłosej ją sparaliżował.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wciągnęła powietrze i dopiero po chwili zdała sobie sprawę,
że nie może przełknąć śliny. Nie była na to przygotowana. Każdy bliższy kontakt
fizyczny powodował, że Lily cała się spinała. Dotyk czyichś dłoni na jej skórze
wywoływał dreszcze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Muszę z tym walczyć, pomyślała, przecież to normalne, że
ludzie się dotykają. Całą siłą woli skupiła się, by odwzajemnić przytulenie.
Skończyło się na tym, że ledwie poklepała Joannę po plecach. No cóż, to i tak
postęp. Czy kiedyś przestanie mi to przeszkadzać? Nie miała problemów, gdy ktoś
dotykał ją w rękawiczkach, na przykład tatuażysta, czy </span><span style="line-height: 24px;">jakimikolwiek</span><span style="line-height: 115%;"> przyrządami. Ale potarcie skóry o skórę wywoływał u niej reakcję, jakby </span><span style="line-height: 24px;">ktoś</span><span style="line-height: 115%;"> ją
poraził prądem. To głównie dlatego dla wszystkich wydawała się taka niedostępna
i zdystansowana. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co to za zapach? – odezwała się Joanna, oswobadzając Lily
ze swojego uścisku. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To terpentyna wenecka. Ma taki głęboki, przyjemny zapach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">- Kojarzy mi się z tobą. – Joanna wzruszyła ramionami. –
Myślałam nawet, że to może jakieś perfumy. Ale raczej do mnie by nie pasowały.
– Przeniosła swój wzrok na zaimpregnowaną deskę z kilkoma kreskami, które na
razie bardziej przypominały prace Picassa, niż zamawiany przez Davida
portret. – Widzę, że w końcu znalazłaś
kandydata na portret. Kto to? – </span><span style="line-height: 24px;">Przyjrzała</span><span style="line-height: 115%;"> się wiszącym szkicom. – Cholera! To
naprawdę on? Jak to się stało?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Zapytał czy nie
namaluję mu portretu. – Lily uśmiechnęła się z satysfakcją<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak i kiedy? – Joanna przysiadła na tronie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zaraz po tym jak... noo wiesz – Grey wykrzywiła w bok
głowę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Widzisz, nie ma tego złego..<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Faktycznie, nic tak nie zbliża ludzi jak bycie obrzyganym.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uśmiech Joanny zbladł.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oj tam, stare dzieje... Ważne, że masz kogo malować. Ja też
mam ciekawy projekt na zajęciach. Zdjęcia inspirowane sztuką. Coś w twoich klimatach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pomóc ci coś wybrać?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jeśli miałabyś chwilę czasu. Spotkałybyśmy się, coś byś mi zasugerowała.
No i przede wszystkim opowiesz mi WSZYSTKO o sama-wiesz-kim. – głową wskazała sztalugi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O Voldemorcie? – Lily zachichotała. Thomson spojrzała na nią
z politowaniem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O Twoim modelu. A tak w ogóle gdzie on jest? Zresztą nieważne.
Obiecałam, że zostawię go w spokoju. Jest cały twój.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Joanna!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No co? Zadzwoń, gdy nie będziesz tak pochłonięta panem gwiazdorem – przejrzała się w starym ozdobnym lustrze, poprawiła makijaż i widząc nachmurzoną
minę Lily, mrugnęła do niej okiem. – Dobrze, ani słowa więcej. Bawcie się, ale bądźcie
grzeczni. – dodała znikając za drzwiami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Krótka wizyta Joanny spowodowała, że zagracona pracownia nabrała
cieplejszych barw. Thomson i jej temperament podgrzewają temperaturę w każdym miejscu.
Była niczym pierwszy ciepły wiosenny wiatr. Lily poczuła jak bardzo jej tego brakowało.
Westchnęła głęboko i </span><span style="line-height: 24px;">uświadomiła</span><span style="line-height: 115%;"> sobie, że uścisk w jej wnętrzu całkowicie wyparował,
a zagnieździło się tak miłe poczucie ulgi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jeszcze paruje – ciszę przerwało przyjście Havoka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Dziewczyna otworzyła pakunek z logiem </span><span style="line-height: 24px;">chińskiej</span><span style="line-height: 115%;"> restauracji, zręcznie
złapała pałeczki i zaczęła jeść. Przez te wydarzenia naprawdę zgłodniała.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobre! – zawołała z pełnymi ustami. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Więcej zaufania, kobieto! – odpowiedział David rozdzielając
pałeczki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">______________________________________________</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 24px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tylko miesiąc nieobecności. Robię postępy. Tak ogólnie rozdział miał być jeszcze wczoraj, ale wprowadziłam w nim mnóstwo poprawek. W sumie prawie w całości zmieniłam treść, więc to jeszcze więcej zajęło mi czasu. Osobiście nie wiem, która wersja jest lepsza - ta czy oryginalna. Więc dlaczego napisałam to w taki sposób. Nie wiem. Pierwotnie David nie był aż takim żartownisiem, był bardziej bezpłciowy. To najistotniejsza zmiana. Dobbra nie zanudzam. ;)</span></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-24852202257630500272013-07-10T03:50:00.003-07:002013-07-10T03:51:54.636-07:0014<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Malarka uniosła brwi najwyżej jak potrafiła. Teraz to ją
zaskoczył. Zapewne chodziło o jej orientację seksualną albo coś. Bo czego
innego może dotyczyć niedyskretne pytanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Mężczyzna, widząc jej minę, trochę się zmieszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wydaje mi się, że źle sformułowałem prośbę. Mam wrażenie,
że skądś panią pamiętam. Tak. Czy nie udzielała pani przypadkiem jakiegoś
wywiadu? W ostatnim czasie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">On to pamięta? Ups. Lily z zażenowaniem przygryzła wargę. No
to klops.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tak. – spuściła głowę na wspomnienie tamtej klęski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wiem, że to wścibskie, ale usłyszałem całą tamtą rozmowę – no nie! On był
zakłopotany! Z naszej dwójki, to raczej ja miałam powody ku temu. – I ja...
wiem, że to nagłe pytanie. Tak sobie pomyślałem, czy pani...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Czy pani co...? Grey wstrzymała oddech, czekając na słowa,
które przerwą ciszę. Które mogłyby odmienić jej życie? Och, nie wyobrażaj sobie
zbyt wiele, skarciła się w myślach. Zachowuj się, jak przystało na rozsądną
dziewczynę, a nie jak na głupiutkiego podlotka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czy namaluje mi pani portret?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Słucham? – Lily ze świstem wypuściła powietrze z ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Rozumiem to dla pani zbyt niespodziewane. Najmocniej
przepra...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Och, Co? Nie... niee. Znaczy... tak, namaluję pana portret,
z największą przyjemnością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Naprawdę? – Havok przystanął, widząc, że dziewczyna także
się zatrzymała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tutaj mieszkam. – malarka wskazała niezbyt duży, parterowy
budynek obity drewnem, z niskim ogrodzeniem. – Dziękuję za odprowadzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Więc... zgadza się pani?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tak, zdecydowanie. Bo widzi pan...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Skoro mamy wspólne interesy, przejdźmy sobie na „ty”. To
wiele ułatwi - wyciągnął w jej stronę rękę. – David.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily – uścisnęła dłoń. – Bo wi-widzisz – zająknęła się,
niepewna tego bezpośredniego zachowania. – Ja też z opłakanym skutkiem zabierałam się za
ten projekt. Usprawiedliwiałam się, że mam mnóstwo czasu, i że nadal nie wiem
co przedstawić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czyli problem z głowy. – uśmiechnął się, eksponując rząd
białych, równych zębów. Na obu jego policzkach pojawiły się dołeczki i kurze
łapki wokół oczu. – Teraz, kiedy jesteś bezpieczna zapewnię sobie transport do
domu. – wyjął z kieszeni telefon i zamówił taksówkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Do czasu przyjazdu samochodu prowadzili niezobowiązującą
rozmowę, głównie o studiach Lily. Gdy wóz pojawił się na końcu ulicy Davey
pożegnał się i już miał ruszyć w stronę świateł taksówki, lecz w tej chwili
dziewczyna spostrzegła, że nadal ma na sobie jego marynarkę. Niechętnie się z
nią rozstała, była przecież taka ciepła i przyjemna w dotyku, nawet jeśli
trochę za duża.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- David! – poczuła, jak coś zacisnęło jej gardło. – Marynarka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Dzięki, do jutra! – machnął jej ręką i wsiadł do auta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily zamknęła drzwi do swojego pokoju. Nie mogła uwierzyć, że
niecałe dwadzieścia cztery godziny temu jej życie było nudne i monotonne. Myśli
przelewały się w niewiarygodnym tempie. By je zagłuszyć i przede wszystkim, by
pozbyć się brudu, poszła wziąć prysznic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Leżąc w łóżku miała lekkie wyrzuty sumienia, że tak szybko i
niedbale się pomodliła. Wyglądało to tak, jakby z powodu zmęczenia i głupiej
imprezy zaniedbywała Boga. Usprawiedliwiła siebie samą nawałem myśli i zajęciami
od samego rana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Zamknęła oczy, a po chwili jej powieki same się podniosły.
Nie było zbytniej różnicy, bo znajdowała się w całkowitych ciemnościach. Jednak
przeszkadzało jej to, że ni może usnąć. Jak na złość, kiedy powinna lecieć z
nóg i zasypiać na stojąco, to leży z szeroko otwartymi oczami. Domyśliła się przyczyny – jej mózg nadal pracował na najwyższych obrotach, pobudzona dzisiejszymi i wczorajszymi wydarzeniami. Chcąc, nie chcąc, zaczęła je
analizować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Kilka razy uśmiechnęła się na żywe wspomnienia tańców i
wygłupów. To była część zdecydowanie warta zapamiętania. Scenę w łazience
chciała jak najszybciej porzucić w niepamięć. Lecz im bardziej starała się o
tym nie myśleć, tym natarczywiej napływały obrazy. W końcu poddała się i
jeszcze raz przeżyła horror.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jej jedyna, najlepsza przyjaciółka chciała ją... zgwałcić? To
brzmiało komicznie, choć wcale takie nie było. Raczej obrzydliwe i
przerażające. Powodujące ciarki i torsje. A kiedy zaczęły mieszać się z
poprzednimi wspomnieniami wywołało łzy. Lily skuliła się na łóżku, podciągnęła
kolana pod brodę i objęła rękami nogi. Pochlipywała, czując na skórze dotyk, a
we wnętrzu ból. Osoba, której prawie bezgranicznie ufała. Zrobiła jej coś
takiego. Ciało Grey znów przestało być jej własnością. Stało się więzieniem i
ograniczeniem, skorupą, która zadawała cierpienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">W tej chwili Lily porzucić wszystko, w panicznym pośpiechu
spakować się i uciec. Choć doskonale wiedziała, że to przed czym tak pragnie
się schować, zawsze i wszędzie jest z nią. Jest w niej. Przed tym nie ma
schronienia. Wiedziała o tym doskonale, wyniesienie się z Teksasu nie sprawiło,
że jej przeszłość tam została. Przekręciła się na drugi bok. Jak mogłaby zostawić Berkeley? Jedyne miejsce, w
którym czuła, że to właśnie tu powinna być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Kiedy ostatnie łzy wyschły na
policzkach, Lily poczuła się spokojniejsza, a kamień w sercu jakby choć trochę
przestał ciążyć. To ułatwiło jej zaśnięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Wydawało jej się, że tylko na chwilę
zamknęła oczy. Kiedy się obudziła, nie wiedziała jaka jest pora dnia, brak
okien uniemożliwił jej nawet orientacyjne oszacowanie godziny. Podniosła
ociężałą ręką komórkę i spojrzała na wyświetlacz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Była już dziesiąta! Dziewczyna
wyskoczyła z łóżka jak poparzona. Świat zawirował i znowu leżała na pościeli.
Głowa była tak ciężka, jakby ktoś podczas snu włożył jej kilka kamieni albo
ołowianych kulek. A do tego bolała niemiłosiernie. Jej noc, całkiem zapchany,
odmówił jakiegokolwiek wciągnięcia powietrza. Czyli miała katar, ból głowy i...
cała zadygotała. I dreszcze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Stoczyła się z łóżka. Jest dziesiąta!
Jej umysł dopiero teraz zinterpretował, w jak kiepskiej sytuacji się znajdował.
Od dwóch godzin miała ćwiczenia! Cholera! Powinna się streszczać, ale nie
mogła. Wiedziała, co było przyczyną. Choroba. W kuchni zmierzyła temperaturę.
38°C. Co oznaczało leżenie w łóżku i intensywne kurowanie się. Ale to
całkowicie nie wchodziło w grę. Nigdy nie pozwoliła sobie na nieobecność na
zajęciach. Ani deszcz, ani śnieg (co w słoneczniej Kalifornii było raczej
rzadkością), ani tym bardziej jakiś mały katarek jej nie złamią!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Dziewczyna wygrzebała z apteczki jakieś
leki i pospiesznie je zażyła. Bez śniadania, we wziętych losowo z szafy
ciuchach popędziła na przystanek. Jedyną zamierzoną częścią jej garderoby był
gruby szalik. Przeczuła bowiem, że jej gardło też zaczęło szwankować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Do budynku wydziału wpadła jak szalona.
Odetchnęła głęboko. Wykład rozpoczął się dopiero kilka minut temu. Profesor
Leighton nie tolerowała żadnych spóźnień. Gdy Grey otworzyła drzwi, twarze
wszystkich zwróciły się w jej kierunku. Pani profesor groźnie zmrużyła oczy,
ale nic nie powiedziała. Wszak to było dopiero pierwsze spóźnienie panny
doskonałej – jak to zwykła nazywać Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Wykłady z miedziorytu miały to do
siebie, że zawsze walczono o miejsca w pierwszym rzędzie. Do tej pory blondynka
zawsze tam siedziała. Dzisiaj wszystko było już zajęte oprócz dwóch marnych
miejsc na samym końcu sali. Zrezygnowana postawiła torbę przy jednym z nich i
zajęła miejsce. Kobieta, która z wyglądu przypominała ogromnego drapieżnego ptaka
powróciła do omawiania przykładu przedstawionego na slajdzie. Studenci
powrócili do notowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily położyła przed sobą zeszyt,
zapełniony prawie całkowicie drobnym pismem. Już go otworzyła, by notować, gdy
zrozumiała, dlaczego pierwsze rzędy są tak oblegane. Brak dobrego nagłośnienia
i zła akustyka pomieszczenia spowodowała, że do uszu artystki (i tak prawie
całkowicie zatkanych) dochodziło tylko co dziesiąte słowo. Szum szepczących
studentów tylko spotęgował ból głowy. Zrezygnowana zmarnowanym czasem na
wykładzie zaczęła powtarzać notatki z poprzednich wykładów, by przygotować się
na następne ćwiczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Nie zwróciła uwagi na to, że drzwi
uchyliły się i do Sali wpadł nieźle spóźniony student. Rzucił plecak przy
ostatnim wolnym krześle i sam na nie opadł. Zignorował ciche prychnięcie
wykładowcy. Rozejrzał się po Sali, jakby znajdował się w kawiarni albo klubie,
a nie na uniwersytecie. Gdy dostrzegł sąsiadkę po swojej lewej stronie
wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily powstrzymała cichy jęk. Jakby tego
było mało, to przez dwie godziny wykładu, będzie musiała znosić bliskość
Ibsena. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Jego osoba uświadomiła dziewczynie coś,
o czym na śmierć zapomniała. Davey Havok! Mieli się dzisiaj spotkać! Omówić
sprawy dotyczące obrazu. Zdała sobie sprawę, że nawet nie uzgodnili, o której i
gdzie się spotkają! A dodatkowo nie była do tego spotkania wcale przygotowana.
Nie może przyjść z pustymi rękami, musi mieć koncepcję na ten portret. To była
jej działka. On miał tylko w miarę nieruchomo siedzieć. A Lily nie wymyśliła W
JAKI SPOSÓB on ma nieruchomo siedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Oceniła sytuację, całkowicie ignorując
Ibsena. Siedząc tutaj i tak nie miała szans na zanotowanie czegokolwiek. Równie
dobrze może narysować kilka szkiców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Odwróciła zeszyt na ostatnią stronę i
próbowała sobie przypomnieć sylwetkę Havoka. Był smukły, ale też całkiem nieźle
umięśniony. Niezbyt wysoki, niższy od Antona, który liczył sobie ponad sześć stóp.
Narysowała kilka kresek, z godnie z tym, czego uczyła się na kursie rysunku.
Rysowała całą postać, zachowując odpowiednie proporcje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> To, że nie zajmowała się wykładem,
zwróciło uwagę Ibsena. Pochylił się w jej stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co tam robisz, Grey?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie twój interes, Ibsen. – Lily natychmiast przewróciła
kartki w notatniku<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nieładnie, prymuska Grey nie ma żadnych notatek. – obdarzył
ją jednym ze złośliwych uśmieszków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Ty też ich nie masz – dziewczyna ostentacyjnie odwróciła
głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">W odpowiedzi chłopak złapał ją za udo. Próbowała strząchnąć
jego dłoń, ale mocno zacisnął palce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zabierz te łapy – syknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A co? To kolanko już jest dla kogoś zarezerwowane? Dla
Collinsa? Nie wiem, czemu tak się wysilasz, jego przedmiot jest tak mało ważny!
A może ty po prostu lecisz na podstarzałych facetów? Lubisz obwisłą skórę i
łysinkę na głowie? Odpowiedz Grey!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Dziewczyna chwyciła go za palce i z wysiłkiem zsunęła jego
dłoń. Nie lubiła czyjegoś dotyku, a zwłaszcza kogoś takiego jak Mark Ibsen.
Miała ku temu powody. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">On tylko na to czekał. Podsunął się jeszcze bliżej, prawie
się na niej położył i zacisnął dłoń na drugim udzie. To zamieszanie nie
zwróciło uwagi Camili Leighton. Reszta studentów dostatecznie dobrze ich
zasłaniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Szkoda, Grey, szkoda – wyszeptał. – Gdybym był w twoim
typie, pokazałbym ci kilka... nazwijmy to sztuczek. Przy okazji... ty też
zaprezentowałabyś mi swoje... umiejętności. Przecież czymś musisz zachęcać tych
wykładowców, by dawali ci takie oceny. Bo na pewno nie swoim wyglądem, ty mała
zdzirko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily czuła, że gotuje
się w środku i nie miało to nic wspólnego z gorączką. Bezczelny wyraz
twarzy jej przeciwnika tylko potęgował chęć wgryzienia mu się w gardło. Gdyby
byli sam na sam, dziewczyna poważnie rozważyłaby taką możliwość. Zamiast tego
postanowiła zagrać w tę jego głupią gierkę. I odpłaci mu się z nawiązką, bo
nikt nie ma prawa o niej mówić w ten sposób. Nigdy więcej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No cóż, Mark – w ustach poczuła dziwny niesmak. Pierwszy
raz w życiu wymówiła jego imię na głos. – Dla ciebie zrobię wyjątek – Grey
miała nadzieję, że dobrze naśladuje jeden z figlarnych uśmieszków Joanny. Choć
tak naprawdę chciało jej się wymiotować. – Co ty na to, bym ci pokazała jedną fajną, nazwijmy to
sztuczkę, tu i teraz? – mówiąc to, powoli zsunęła długopis z ławki. Chłopak
patrzył na nią z mieszaniną zaciekawienia i triumfu. – Tylko proszę nie bądź
zbyt głośno, bo byś nas zdradził. – dodała unosząc brew.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Ku przerażeniu Lily, Ibsen nachylił się, by musnąć jej usta
swoimi. Wtedy bez namysłu, ale z całą skumulowaną wściekłością wbiła mu
długopis w wierzch dłoni spoczywającej na jej udzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Przez salę przetoczył się wrzask Ibsena. Chłopak ze łzami w
oczach ściskał zranioną rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ty dziwko! – wycedził przez zaciskane z bólu zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Prosiłam przecież, byś nie był zbyt głośno. – Lily patrzyła na niego spod przymkniętych
powiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Panie Ibsen, czy to kolejny przezabawny żart? – pani profesor
patrzyła na niego ciskając błyskawice.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie, pani profesor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Pewnie nawet nie wiesz, o czym przed chwilą mówiłam.
Wszyscy oprócz CIEBIE przynieśli na wczoraj albumy ze swoimi pracami. Jeżeli mi
ich na jutro nie dostarczysz, będziesz miał niezaliczony materiał. A teraz bądź
tak łaskaw i nie przeszkadzaj mi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ale...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- CISZA!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Mark zamilkł z naburmuszoną miną. Odwrócił się do Lily
plecami. A ona tylko na to czekała. W końcu, całkowicie od niego uwolniona,
zajęła się kontynuowaniem szkiców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Narysowała kilka pozycji i choć nie była z nich do końca
zadowolona, to było to lepsze niż nic. Nie chciała wyjść przed Havokiem na
studentkę, która ma lekceważący stosunek do swojego modela. Mógłby wtedy odczuć,
że nie traktuje go poważnie, a portret zrobi na odwal.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Po wykładnie, z którego nie dowiedziała się nic, wyszła z
budynku. Miała pół godziny przerwy przed ćwiczeniami z malarstwa, które
odbywały się w galerii w Zachodnim Berkeley. Także całą przerwę trzeba było
przeznaczyć na dotarcie na miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Zobaczyła zbliżającego się ku niej Ibsena. Pewnie chciał
wyrównać rachunki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Ale zanim chłopak dotarł do Grey, pierwsza zrobiła to Meg
Stuart. Odłączyła się od swojej grupki dziewczyn glamour, podeszła bez słowa
przywitania i rozpoczęła rozmowę, biorąc Lily pod ramię. Malarka natychmiast
się spięła. Co było z tymi ludźmi, że bez przerwy chcieli się dotykać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Długo jeszcze byliście wczoraj? – uśmiechnęła się
przymilnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Do drugiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ach. Mam do ciebie sprawę, mogłabyś mi załatwić od Joanny
zdjęcia z wczoraj?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jakie zdjęcia? Lily wcale nie pamiętała, by ktokolwiek robił
jakiś zdjęcia. A może była zbyt pijana, by to zauważyć. Przestraszyła się.
Tylko tego brakowało! Jak te fotki trafią w niepowołane ręce? Lily nawet nie
chciała wiedzieć, co przedstawiają fotografie, a co dopiero myśleć, że ktoś je
może rozprowadzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Załatw tę sprawę z Joanną. – powiedziała, przełykając
ogromną gulę w gardle, która się tam zagnieździła na samo wspomnienie o
Joannie. A może to tylko objaw zapalenia gardła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No wiesz, ja z nią... poczekaj! Pokłóciłyście się?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Grey miała nadzieję zbyć ją milczeniem. Może Meg nie była
taka zła, jak jej się wcześniej wydawało, ale nie będzie się jej od razu
zwierzać. Stuarts na siłę drążyła temat, żeby jak najwięcej się dowiedzieć.
Zobaczyła, że to nie skutkuje. Zmieniła taktykę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ja cię doskonale rozumiem. Sama jakiś czas temu straciłam
najlepszą przyjaciółkę. Wiesz, Rose. Nie spodziewałam się, że ona może być taką
zdzirą. Rozpowiada o mnie okropne plotki. Co roku urządzamy razem imprezę
walentynkową, a w tym roku zrobiła ją sama, w ogóle mnie o tym nie
powiadamiając. A co dopiero zaprosić mnie na nią. Jestem strasznie
rozczarowana. Wydaje mi się, że to wszystko przez Marie Wood. Boże, widziałaś
jak ona wygląda? Przydałoby jej się zrzucić parę kilo. Albo paredziesiąt! – Meg
parsknęła, zadowolona ze swojego dowcipu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Malarka poczuła, że z każdą chwilą traci sympatię do Stuarts.
Jeszcze wczoraj Meg tańczyła i wygłupiała się z Marie, a teraz śmieje się z jej
nadwagi. Dziewczyna była tak fałszywa, jak Lily podejrzewała<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jej strategia obgadywania i zrzucania winy na innych, by zaskarbić
sobie zaufanie Grey, okazała się nie skuteczna. Stuarts jednak się nie poddawała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zauważyłam, że nie lubisz się z Markiem Ibsenem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„Trudno nie zauważyć” pomyślała ponuro Lily. Od pierwszego roku
prześladował ją wyśmiewając się z jej braków w wykształceniu. Teraz, kiedy nie mógł
już jej zarzucić niewiedzy, sugerował, że sypia z wykładowcami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie przepadamy za sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- On jest jakiś dziwny – Meg nie przeszkadzało obsmarować go,
mimo że jeszcze jakiś czas temu coś ich łączyło. – Wydaje mi się, że nie przepuści
żadnej dziewczynie. Skacze z kwiatka na kwiatek. Ostatnio odbił dziewczynę jednemu
ze swoich kumpli. Jesteś chyba jedyną, której Mark nie chce przelecieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Pocieszające. – Malarka nie była pewna, czy to zniewaga czy
wyróżnienie. Niemniej nie czuła się gorzej wiedząc, że Ibsen nie jest nią zainteresowany.
Ona nie tknęłaby go, nawet gdyby był ostatnim mężczyzną na świecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">____________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Bardzo długo mnie tu nie było, co zresztą nie jest żadną nowością. Kompletnie daję dupy z pisaniem tego opowiadania. Dlatego bez przerwy zastanawiam się, czy jest sens to ciągnąć. Ale z drugiej strony tak głupio mi jest to kończyć, kiedy tak naprawdę wcale to się jeszcze nie zaczęło. Pożyjemy zobaczymy, jak to będzie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Na razie czeka mnie przeprowadzka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-54524812188624038022013-04-09T07:45:00.000-07:002013-04-09T10:55:54.777-07:0013<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przed drugą
w nocy studentka fotografii chwyciła przyjaciółkę i wydukała:<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Niedobrze
mi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lily podniosła towarzyszkę i
odprowadziła ją do łazienki, wspólnej dla obu płci. Przeczuwając, że Joanna
będzie wymiotować, pochyliła ją nad umywalką. Po chwili całe pomieszczenie
wypełniły odgłosy zwracania zawartości żołądka. Niewiele później Joanna
wyprostowała się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już? Mam nadzieję,
że nie będziesz więcej pić. – Lily spojrzała krytycznie na przyjaciółkę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na dziś
wyst... – Joanna nie zdążyła nawet dokończyć, gdy kolejna treść powędrowała jej
pod gardło i porcja śmierdzących kwasem solnym wymiocin chlusnęła wprost na
Lily.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jezu
Chryste! Joanna! – malarka krzyknęła histerycznie. Odsunęła dochodzącą do
siebie Thomson i przysunęła się do
jednej z umywalek, by zmyć z siebie tę wątpliwą ozdobę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wieeesz?
Jesteś słodka...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, jak
cukiereczek. – odparła Lily stojąc do Joanny tyłem i wycierając sukienkę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nigdy bym
cię nie podejrzewała o coś takiego. – głos brunetki stawał się coraz bardziej
figlarny.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O co?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No
wieeeesz...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No nie,
nie wiem!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie ma się
czego wstydzić! – Joanna dotknęła Grey całkowicie nie w taki sposób, jaki
powinna.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dajże już
spokój z tymi wygłupami! – blondynka była już zbulwersowana.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przestała czyścić swoją garderobę i
stanęła twarzą w twarz z przyjaciółką. Ta przyciągnęła ją do siebie i
przycisnęła usta do warg Lily. Malarka chciała odskoczyć jak od ognia, ale
Joanna była silniejsza. Trzymała ją mocno i całowała coraz natarczywiej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Odsuń się
ode mnie! Co ty wyprawiasz?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Sama mi to
zasugerowałaś. Sposób, w jaki bujasz biodrami w jeansach...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To tylko
głupie słowa piosenki! Myślisz, że to było o tobie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily,
pozwól, że cię zaspokoję... – Joanna zrobiła krok w jej stronę. Lily wcisnęła
się w lukę między umywalkami; nie miała żadnej drogi ucieczki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Thomson przycisnęła ją do ściany, a
wolną ręką sięgnęła pod sukienkę Grey, do jej rajstop. Malarka szarpała się i
wiła, ale nie miała żadnych szans z wyższą o pół głowy i silniejszą
czarnowłosą. Powoli osunęła się na podłogę.Przerażona nie zauważyła, że po
policzkach ściekały jej łzy. Zaciskała ramiona wokół klatki piersiowej, gdy
Joanna zsuwała z jej nóg rajstopy. Lily zrobiło się niedobrze. Chciała
krzyczeć, ale głos zamarł jej w krtani. Osunęła się na podłogę, kuląc i
ściskając jak najmocniej uda. Cichy szloch przerodził się najpierw w jęk, a
potem w histeryczny krzyk.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Joanna
zostaw mnie! Słyszysz?! Nie dotykaj! Pomocy!!!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Jej krzyki zostały zagłuszone muzyką.
To koniec, pomyślała. Prawie dusiła się, czując na swoim ciele dotyk Thomson.
Obraz przed jej oczami rozmazywał się, a w głowie na przemian huczało i wyło.
Joanna złożyła na jej ustach jeszcze jeden śmierdzący pocałunek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wtedy drzwi się otworzyły. Lily nie
widziała, kim był jej wybawiciel. Odciągnął studentkę fotografii i podniósł na
równe nogi. Grey rozpaczliwymi szarpnięciami poprawiła sukienkę i rajstopy.
Dalej pochlipując wciskała głowę między ramiona i pragnęła pozostać w takiej
pozycji już do końca świata. Tymczasem czarnowłosa szarpała się jak tylko
mogła. Na szczęście nie wyrwała się z uścisku wybawcy. Rzucała w stronę
nieznajomego obelgi i przekleństwa. Nagle ucichła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lily niepewnie uniosła wzrok i zaraz
tego pożałowała. Była świadkiem sceny totalnie żenującej. A mianowicie
widziała, jak Joanna wymiotuje na (z pewnością drogie) spodnie Davey’ego
Havoka, który to trzymał ją za nadgarstki. W tej sytuacji świat się skończył, a
malarka pragnęła tylko zniknąć. Od dawna nie doznała takiego upokorzenia. Całą
ją wypełniało obrzydzenie do samej siebie i do Thomson. Gdyby nie Havok z
pewnością doszłoby do nieszczęścia. A skutków tego wydarzenia Lily nawet nie
chciała sobie wyobrażać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lecz na szczęście, a może i
nieszczęście David zjawił się i ją uratował. Tylko czemu musiała go spotykać w
sytuacjach, gdy jedyne, co pragnęła, to zapaść się pod ziemię.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Drzwi pojawiły się ponownie, ukazał się
w nich Anton. Oniemiały, patrzył na tę niecodzienną scenę. Dostrzegł Lily
wciskającą się w ścianę pod umywalką i przyklęknął przy niej, próbując ją objąć.
Dopiero wtedy Grey poczuła, jak bardzo drży. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Joanna zaczęła się uspokajać. Z wyrazu
jej twarzy można było odczytać, że powoli do niej docierało, co zrobiła. Havok
korzystając z okazji, że wszyscy są zajęci czymś innym, a uwaga nie skupia się
na nim, ulotnił się bez słowa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily... –
Joanna cicho zaczęła ze skruszoną miną.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nawet...
Nawet nic nie mów.. – Grey szepnęła, podnosząc się z płytek. Cała łazienka wyglądała
jak po przemarszu wojsk-<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Masz –
Anton w tym czasie rzucił w stronę Joanny papier toaletowy. – Bo wyglądasz jak
świnia. Lil...? – odwrócił się zaskoczony, widząc, że malarka miała chęć wyjść
po angielsku. – Daj spokój, przecież cię odprowadzę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie chcę z
nikim rozmawiać. Ani na nikogo patrzeć. – powiedziała, nie zaszczycając nikogo
spojrzeniem. Jedyne czego chciała, to uciec z tego przeklętego miejsca jak
najszybciej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przemknęła szybko przez klub, nie
żegnając się z nikim. Przy wyjściu zatrzymała się. Powinna podziękować Havokowi
za ratunek i przeprosić za Joannę? Czy może lepiej by było, gdyby raz na zawsze
zniknęła mu z oczu? Nie zauważyła go w klubie. Czyżby już opuścił to felerne
miejsce? Nie dziwiła mu się wcale. Sama chciała zrobić to samo.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Zapomniała tylko o jednej rzeczy. Był
środek nocy. Ulica, choć pusta, nie zachęcała do spacerów. Usłyszała za sobą
szelest i kroki. Zrobiło jej się duszno, choć na dworze panował lekki chłód.
Miała trudności z oddychaniem, a całe ciało spięło się, tylko czekając, z
której strony padnie atak. Serce waliło jej jak szalone i prawie słyszała słowa
przerywające ciszę: „Marty, spójrz, jakaś malutka dziewczynka wraca do domku
całkiem samiutka. I chyba się zgubiła. Może odprowadzimy ją, za małą, maleńką przysługę?”
W uszach dźwięczał jej ohydny, obleśny śmiech. Nogi trzęsły się jak osika na
wietrze, a oczy ponownie nabiegły łzami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Przepraszam, czy coś się stało? – męski głos, całkiem inny od głosu towarzysza
Marty’ego, wyrwał ją z omamów. Spojrzała za siebie. To znowu on. Davey Havok.
Czy on się na nią uwziął?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po prostu
zrobiło mi się trochę słabo – Lily zacisnęła usta. – Ja... – urwała. –
chciałam podziękować i... i przeprosić. To było...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To było
nic takiego. Każdy by tak zareagował.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dziękuję.
– zamilkła. Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Najchętniej puściłaby się
biegiem i uciegła. Gdyby nie fakt, że jest tak strasznie...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wraca pani
do domu? – mężczyzna przerwał ciszę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Sama?
Odprowadzę panią.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dziękuję –
zazgrzytała zębami. Trzeci raz w ciągu minuty odpowiedziała „dziękuję”. Czuła
się jak jakaś niepełnosprawna umyłsowo, którą nie stać na wyduszenie z sibie
wiecej słów. – Wystarczająco się pan dla mnie nadwyrężał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nalegam.
To żaden kłopot. Ulice nie są zbyt bezpieczne. Nawet jeśli to tylko Berkeley.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Coś o tym
wiem. – Lily przygryzła policzek. W każdej innej sytuacji byłaby zachwycona
takim „ochroniarzem”, ale teraz zdawało się, że to tylko utrudniało całą
sprawę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Poza tym –
uśmiechnął się – Jaki sens miałoby ratowanie pani, skoro teraz padłaby pani
ofiarą jakichś wątpliwych indywiduów? – uniósł brwi i czekał, że Lily wskaże mu
drogę, którędy ma iść. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Dziewczyna, nie wiedząc, co
odpowiedzieć, ruszyła wzdłuż 7th Street. Usłyszała kroki Havoka. Nie chodziło o
to, że się jakoś panicznie stresowała, bo przecież nigdy się w nim nie
podkochiwała czy coś. Ale spotykając swojego ulubionego wokalistę pragnie się
zrobić jak najlepsze wrażenie. A Lily nie dość, że pierwsze wrażenie miała złe,
to kolejne były jeszcze gorsze. Dlatego tym bardziej dziwiło ją zachowanie
Davey’ego. Mimo tych wszystkich żałosnych zdarzeń i sytuacji zagadał do niej i
zaproponował odprowadzenie. Czyżby wraz ze zmianą image’u zamienił się w
gentlemana? A może czegoś od niej chciał? To było co najmniej dziwne. Spojrzała
na niego, gdy już się z nią zrównał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pani
przyjaciółka... – David popatrzył na nią badawczo. – Jest bardzo... WYLEWNA. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Grey cicho parsknęła pod nosem. Nawet w
tak absurdalnej i opłakanej sytuacji nie mogła powstrzymać śmiechu. A może
właśnie dlatego? Nic innego poza śmiechem jej już nie zostało. Przez
dwuznaczność sensu wypowiedzi Lily nie była do końca pewna, czy chodziło mu o
wymioty, czy też o nachalne okazywanie względów? A może o oba?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, nie
da się ukryć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> 7th St wydawała się być całkowicie
opuszczona. W oknach nie paliły się żadne światła, nawet psy nie szczekały,
jakby nie chciały przerywać ciszy. Tylko z oddali dochodził szum pojedynczych
samochodów sunących University Ave. Na skrzyżowaniu z Delaware Street pojawił
się pojazd.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ku przerażeniu Lily, wóz zatrzymał się
niedaleko nich. Dziewczyna usłyszała podniesione, bełkotliwe głosy kilku
mężczyzn. Tętno zaraz przyspieszyło.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ej Mark,
widzisz? Ta dupa wygląda prawie jak ta suka Grey!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdzie? –
tylna szyba powoli się opuściła i malarka ujrzała w świetle latarni twarz
Ibsena. Po plecach przebiegł jej dreszcz. – Curt, nie pieprz! Tamta szmaciara?
W towarzystwie faceta? Na szpilkach? W sukience? O drugiej w nocy poza domem?
Aleś mnie rozśmieszył. Weź nie pierdol i jedź!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ledwie jego twarz zniknęła za
przyciemnianą szybą, samochód ruszył z piskiem. Lily jęknęła. Od jakiegoś czasu
życie nie dostarczało jej zbyt wielu wrażeń. Dzisiejszej nocy nagle sobie o tym
przypomniało i postanowiło z nawiązką nadrobić zaległości. Wyzwiska Ibsena sprawiły, że blondynka poczuła się zmieszana z błotem. Ta pogarda w jego
głosie, jakby była kimś gorszym, jakimś podczłowiekiem, tylko dlatego, że nie
ulegała modzie na rozwiązły i bezmyślny tryb życia. Nie jestem przecież jakimś
brudasem, pomyślała, by chwilę później zwiesić ramiona. Chodząc w obrzyganej
sukience raczej trudno jest deklarować, że nie jest się brudasem. Nie! Nie!
Nie! Jestem wartościową kobietą, sto razy lepszą od nich! Otrząsnęła się z
ponurych myśli.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Havok omylnie zinterpretował jej
drżenie. Ściągnął marynarkę i podał ją dziewczynie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co za
nietakt! Proszę mi wybaczyć. – wyszczerzył się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ależ co
pan? Ja jestem cała... – spojrzała na swoją sukienkę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No cóż, ja
też – wpadł jej w słowo. – Jeśli się pani rozchoruje, to nie wybaczę sobie
tego. I pani też.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyli nie
mam wyjścia? – Lily wciągnęła na siebie okrycie. Rozkosznie pachnące i
przyjemnie rozgrzane. Grey powstrzymała się od maślanego uśmiechu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To miasto
schodzi na psy – David wskazał brodą kierunek, w którym odjechał samochód z
kumplami Ibsena. – A wydawać by się mogło, że w uniwersyteckim mieście panuje
choć minimalna kultura. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W ich
przypadku nawet czegoś takiego nie da się wymagać. – Lily przewróciła oczami.
Sama była tym zszokowana na pierwszym roku. Środowisko studentów kierunków
artystycznych bardzo ją rozczarowała. Oczekiwała bardziej „uduchowionych”
ludzi. A dostała bandę bananowych dzieci.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyli zna
ich pani?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Niestety.
Jeden z nich ze mną studiuje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czyli pani
studiuje. Jaki kierunek?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Malarstwo
i grafikę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I podobają
się pani studia?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bardzo. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Davey pokiwał głową w zamyśleniu. Była
ciekawa nad czym się zastanawiał, kiedy nagle odwrócił głowę i spojrzał na nią,
lekko unosząc brwi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Właśnie
zdałem sobie sprawę, że podkradłem pani piosenkę w klubie. Nie ma pani nic przeciwko?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kto jak
kto, ale pan ma do niej chyba największe prawa. – Grey uśmiechnęła się
niepewnie, a on parsknął.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Rzeczywiście.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A pan?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co ja? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co pan
robi w Berkeley? – chwilę po zadaniu pytania dziewczyna ugryzła się w język.
Przecież to jego prywatna sprawa! Co jej do tego?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Szukam
inspiracji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Z jakim
skutkiem? – starała się, by jej głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.
Przecież to tylko niewinne, niezobowiązujące pytanie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Z
opłakanym – mężczyzna machnął ręką ze zrezygnowaniem. – Marnuję czas na
szwędanie się i odwiedzanie po kolei knajp w tym mieście. Coś tam zapiszę, ale
to aż wstyd, żeby komukolwiek pokazywać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Lily nim się obejrzała, szli już
Camelie St. Jeszcze tylko kilkadziesiąt kroków i dom jej ciotki na Kains Ave. Z
jednej strony już chciała się wykąpać i pójść spać, z drugiej, mimo że nie była
zapewne porywającym rozmówcą, z chęcią porozmawiałaby z Davidem dłużej. Gdyby tylko
nie ograniczały ich te życzliwości i zwroty „pan – pani”.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mogę zadać
pani niedyskretne pytanie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">________________________________________________</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trzynastka zdaje się być pechowa dla Lily. ;)</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No i tak jak mówiłam, długo mnie nie było. Ale to i tak nie koniec studiowanego wariactwa. Wręcz początek. Od jutra po prostu będzie masakra. Jeżeli nie umrę w przyszłym tygodniu, to już w ogóle będzie cud. ;) I na dodatek postanowiłam sobie zmienić nawyki żywieniowe i zacząć ćwiczyć. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czekam na komentarze, bo mam nadzieję, że takiego zwrotu akcji się nie spodziewaliście ;P</span></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-22138021755181557012013-03-16T13:24:00.001-07:002013-03-16T13:25:15.648-07:0012<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Wyrazem
tego, że Joanna odwaliła kawał dobrej roboty, była mina Antona, gdy zobaczył
obydwie przed klubem. Przez dłuższa chwilę miał otwarte usta i nie mógł
wykrztusić ani słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Swoją drogą wystrojony w dopasowane
jeansy i koszulkę z krzykliwym napisem Anton prezentował się także całkiem
nieźle prezentował. Przez to, że ciągle widywała go w roboczym uniformie, Lily
całkiem zapomniała, jak jej przyjaciel wyglądał po pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chodź tu,
jubilatko. – Zaśmiał się i wyciągnął ręce w jej kierunku. Po czym parsknął –
Chciałem cię wyściskać, ale boję się, że zepsuję twój imidż. To co, wchodzimy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> W lokalu nie było zbyt wielu gości. Sam
klub wyglądał inaczej niż wyobrażała to sobie Lily. Miała nadzieję, że będzie
podzielony na kilka mniejszych boksów, w których stałby sprzęt do karaoke.
Grupki znajomych śpiewałyby w swoim towarzystwie. Tymczasem była tylko jedna
podwyższona scena, na której stały mikrofony, a na podłodze ciągnęły się kable.
Na ścianie obok wisiał ekran, na którym wyświetlano napisy. Po przeciwnej
stronie klubu znajdował się bar. Bezpośrednio pod sceną wyodrębniono przestrzeń
do tańca. W reszcie lokalu rozstawiono brązowe, skórzane kanapy. Ogólnie w
całym klubie panowały odcienie brązu i zieleni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Trójka znajomych usiadła na jednym z
mebli, przy niskim stoliku. Joanna, widząc niepewną minę przyjaciółki, pochyliła
się w jej stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Zastanawiam się – Odezwała się Lily, zanim Jo powiedziała cokolwiek. – na czym
polega śpiewanie tutaj. Skoro jest tylko jeden sprzęt do karaoke.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dlatego
jest tu tak fajnie. Wszystko odbywa się tutaj na zasadzie: kto pierwszy, ten
lepszy. Każdego dnia jest inny zestaw piosenek, są puszczane losowo i jeśli
jakąś znasz albo jeśli po prostu masz ochotę śpiewać, to po prostu podchodzisz
i robisz show. Niekiedy trzeba lecieć naprawdę szybko, by zaśpiewać coś
fajnego. Chcecie coś do picia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Piwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wodę. –
Odparła Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chyba
chciałaś powiedzieć wódę. Czyli dwa drinki i piwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna złożyła zamówienie i wróciła do
stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Trochę tu
drętwo, ale to tylko kwestia czasu. – Studentka fotografii rozejrzała się po
klubie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Gdy przyniesiono drinki, Lily chwyciła
swój z lekką dozą niepewności. Przyczyna była prosta, Grey piła bardzo rzadko,
prawie nigdy. A jeśli już do tego doszło, to zdarzyło jej się to wieki temu.
Wahała się chwilę, patrząc na mleczne zabarwienie zawartości kieliszka. Po chwili
jednak mruknęła pod nosem: a co mi tam. Była przecież pełnoletnia i w dodatku
chciała się zabawić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To za
naszą Lily! – Zawołał Anton, unosząc kufel z piwem. – Za naszą artystkę. – Z
ukontentowaniem upiła kilka łyków złotego płynu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarka, naśladując Joannę wychyliła
całego drinka. Napój pachniał kokosami i tak właśnie smakował. Posmak alkoholu
nie był wyczuwalny na początku. Dopiero po chwili Grey poczuła pieczenie w
gardle i przełyku. Lekko nią wstrząsnęło, ale nie odczuła większych zmian. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Proszę,
proszę, kogo my tu mamy! – Dziewczyna usłyszała znajomy głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> W drzwiach, na czele grupki ludzi,
stała Marie Woods. Zaraz za nią był Michael – przypominający pociesznego miśka
chłopak, Rose – wróg Joanny z urodą Keiry Knightley, Meg – dziewczyna z roku
Lily, z rozczochranymi ciemno blond lokami. Reszty osób Lily nie znała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Trochę tu
za cicho. – Skrzywiła się Rose. Nie wyglądała na zadowoloną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Właśnie
miałam rozkręcać imprezę. – Joanna wstała i zawołała. – Panie DJ, proszę o
jakiś wyczesany kawałek!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Z głośników popłynęły pierwsze nuty
piosenki, ale zanim Joanna weszła na scenę, Marie już trzymała pewnie mikrofon.
Nic dziwnego. Leciała przecież piosenka Green Day – Basket Case.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Reszta jej towarzystwa zajęła miejsca
na innych kanapach, a Meg zamówiła drinki. Marie momentami fałszowała
niemiłosiernie, ale wydawało się, że nic i nikt nie odbierze jej frajdy ze
śpiewania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po godzinie, gdy stężenie alkoholu w
żyłach wszystkich stanowczo przekroczyło dopuszczalną normę, impreza wrzała aż
miło. Kilku nieznajomych postawiło Joannie drinki. Zachęcił ich do tego,
zmysłowy taniec Thomson. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily, która znała większość puszczanych
do tej pory piosenek, nabrała pewności siebie. Przysiadła się razem z Antonem do
stolika Marie i prowadziła dyskusję z jej znajomymi. Ze zgrozą stwierdziła, że
niesprawiedliwie oceniła tych ludzi. Meg, na przykład, którą uważała za
przedstawicielkę Beverlyhillowiczek okazała się całkiem w porządku. Dodatkowo
odkryła, że Stuarts parokrotnie spoglądała w kierunku Antona. Czyżby wpadł jej w
oko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po kolejnej godzinie klub bawił się w
jednym tempie. Lily jeszcze nigdy nie poznała jednego wieczoru tylu osób.
Tańczyła z różnymi facetami, nie wiedząc nawet, jak się nazywają. Świat wirował
dosłownie i w przenośni. Zarumieniona od tańca. Grey wychylała kolejne drinki,
wznosząc kolejne toasty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna królowała zarówno na parkiecie
jak i na scenie. Lily zauważyła, że jej przyjaciółka miała najczystszy i
najsilniejszy głos ze wszystkich, którzy już śpiewali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po brawurowym wykonaniu piosenki AC/DC,
Thomson wyciągnęła artystkę na scenę. Z tej perspektywy klub wyglądał całkiem
inaczej. Wszystkie oblicza były zwrócone w jej stronę. Gdyby nie szumiący w
głowie alkohol, pewnie spanikowałaby i uciekła z podestu. Lecz kiedy usłyszała
pierwsze dźwięki piosenki i na ekranie ujrzała wyświetlane wersy, cały lęk z
niej spłynął. Podczas przygrywki pewnie kiwała głową w rytm muzyki. Chwyciła za
mikrofon i nie spoglądając na tekst zaczęła śpiewać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcę być w
pełni jak ty, twój swobodny, pełen wdzięku wygląd, który sączy się z każdego
twojego pora. Na nic tu logika. Chcę się z tobą wykąpać i zmazać chaos z mojej
skóry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Tłum dygał w spokojny rytm piosenki
Placebo „I do”. Głośna muzyka spowodowała, że nikt nie zwrócił uwagi na
otwierające się drzwi. Jedynie Lily, która stała wyżej i miała na nie doskonały
widok, mogła zauważyć, kto właśnie wszedł do klubu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Los ponownie zadrwił z niej, do w progu
ukazał się nie kto inny, tylko Davey Havok. Ten sam, którego miała nadzieję już
nigdy więcej nie spotkać. Jednakże w tym momencie, gdy drinki robiły wodę z jej
mózgu, Lily wcale się tym nie przejmowała. Kiedy pochwycił jej spojrzenie,
uśmiechnęła się i kontynuowała zwrotkę:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcę się w
tobie zakochać. Zatem, jak zaczniemy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Mężczyzna w odpowiedzi uśmiechnął się i
delikatnie uniósł jedną brew. Zupełnie jakby rozważał propozycję zawartą w
ostatnim wersie. W przerwie między strofami Lily oblizała usta i wyszczerzyła
zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcę być
dziewczyną taką jak ty. Sposób, w jaki bujasz biodrami w jeansach. Chcę
nakładać makijaż jak ty, Shiseido, MAC i Maybelline. Chcę z tobą namalować
miasto i łaskotać się aż zaczniesz krzyczeć. Chcę się w tobie zakochać. Chcę
powiedzieć „tak”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Tekst był banalny i całkowicie nie
pasował do głębokich i tragicznych rozważań typowych dla Placebo. I choć Lily szczególnie
za nim nie przepadała, to stojąc na scenie, wkładała całe serce w ta piosenkę i
czuła ją całą sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcę być w
pełni jak ty. To, jak się uśmiechasz rozjaśnia pokój. Wycofam się, kiedy faceci
będą z tobą flirtować, pozostanę odporna na zazdrość. Ta pewność we mnie i w
tobie. Ta nadzieja, że razem zakwitniemy. Chcę się w tobie zakochać. Chcę
powiedzieć „tak”. Pytanie, czy ty też?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Wraz z momentem końca piosenki, Lily
poczuła jakby wybudziła się z jakiegoś transu. Zamrugała parokrotnie i wreszcie
dostrzegła parkiet pełen ludzi, którzy wiwatowali i skandowali jej imię.
Chwiejnym krokiem zeszła z podestu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To było
niesamowite! – Wykrzyknęła Marie, chwytając dziewczynę za ramiona i potrząsając
nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Choć
czasem było nieczysto. – Joanna nie była tak rozentuzjazmowana jak reszta.
Woods odepchnęła ją z lekceważeniem i zaprowadziła Grey do swoich znajomych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie
wiedziałam, że słuchasz Placebo? – Zaraz zagadnęła ją Meg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zdarza mi
się. – Lily opadała na kanapę. – Raz nawet pomalowałam się jak Brian. –
Zaśmiała się głośno. – Pierwszy i ostatni raz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jak moja
matka mnie zobaczyła, to odeszły jej wody i zaczęła przedwcześnie rodzić. –
Grey rechotała się jak dzika, waląc pięścią w kanapę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Ludzie nie wiedzieli, jak zareagować na
ten wyraźny przejaw upojenia alkoholowego Lily, a tymczasem mikrofon ponownie
okupowała Joanna. Dała pokaz wszystkich swoich możliwości wokalnych śpiewając
piosenkę Queen. Można było odnieść wrażenie, że chciała pokazać, że wykonanie
Lily to tylko małe piwko w porównaniu z jej wykonem. Nie uszło to uwadze
Antona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dlaczego
ona zawsze musi być skupiona tylko na sobie? Nie może znieść, że choć raz
przyciągasz więcej uwagi niż ona? Szczerze, jej czysty śpiew może jest
imponujący, ale w twoim wykonaniu piosenka po prostu miała duszę. Czuło się ją.
Dosłownie chciało się zakochać. I udzieliło się to wszystkim. Było magiczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Anti, może
podaruj sobie na razie kolejkę, co? – Lily klepnęła go w ramię. Doskonale
widziała zachowanie Joanny, ale bezsensowne byłoby roztrząsanie tego i
prowadzenie wojny na piosenki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wypij z
nami! – Stuarts objęła ramieniem szyję dziewczyny. Malarka odniosła wrażenie, że
Meg usilnie stara się pokazać, jak świetnie się bawi, zrobić na złość swojej
byłej przyjaciółce, która siedziała, wciśnięta w róg kanapy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chyba mi
już wystarczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Z nami nie
wypijesz? – Krzyknął kompletnie pijany Michael.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Za Placebo
nie wypijesz? – Wtórowała mu Marie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ok, ok.
Ostatni raz. – Lily pochwyciła podany jej kieliszek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po opróżnieniu naczynia artystka
zanotowała, że to była jej absolutna granica wytrzymałości alkoholowej. Świat
nie tylko wirował, ale także rozmazywał się i pulsował. Dlatego zaprzestała
pogowania pod sceną i zagłębiła się w konwersację z Antonem, Marie i Meg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Około północy, gdy właśnie wrzała dyskusja
nad sensem powstawania kolejnej części „Piratów z Karaibów”, do uszu Lily
doleciały znajome dźwięki. Znaczy intuicyjnie, wewnątrz poczuła, że to jest to,
zanim umysł zinterpretował sygnał. A był to kawałek AFI – „Medicate”. Wymieniła
sugestywne spojrzenie z Marie, po czym w tej samej chwili co ona podniosła się
z kanapy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ja to
śpiewam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie! Ty
miałaś Placków!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ale dziś
są moje urodziny! – Przekomarzały się radośnie, przytrzymując jedna drugą, by
być od niej szybsza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A wiesz
ile mnie to obchodzi! – Marie odwróciła głowę i wyszczerzyła się. Była kilka
metrów przed Lily. Lecz gdy dotarła do tłumku otaczającego scenę, stanęła jak
wryta. Grey miała nadzieję, że okularnica jednak postanowiła jej ustąpić i
pozwolić zaśpiewać „Medicate”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Kiedy stanęła obok niej, zrozumiała,
jak bardzo się myliła. Przy mikrofonie stał już ktoś inny. Ktoś, o kim Lily
zupełnie zapomniała przez ten czas. Tak, to Davey Havok przygotowywał się, by
zaśpiewać własną piosenkę. Dziewczynę totalnie zamurowało. Była pewna, że to nie
dzieje się naprawdę. Dopiero charakterystyczne dla piosenek Davey’ego „Och”
pozbawiło ją złudzeń. Żywy, wystrojony w ciemną dopasowaną koszulę Havok stał
przed nią zupełnie jak podczas koncertu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Marie wcześniej wybudziła się z transu.
Klepnęła Lily mocno w plecy i zaczęła tańczyć. Malarka zaraz do niej dołączyła.
Razem z Davidem śpiewały kolejne wersy. Havok także czuł się jak ryba w wodzie.
Podrygiwał i wczuwał się w tekst.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Teraz, gdy
gubimy się w tym i ignorujemy, że nawet nie znasz mojego imienia....<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Oj znasz,
znasz! – Marie krzyknęła do ucha Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nigdy nie
byłaś moja, więc byłaś idealna... – Przez ułamek sekundy Davey obdarzył Lily
jednym ze swoich, powodujących galaretowatość nóg spojrzeń. Może to tylko
złudzenie, lecz jej wydawało się, że była to odpowiedź na jej wcześniej rzuconą
propozycję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Kocham te
jego oczyska! – Marie popiskiwała jak stuprocentowa groupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po wykonaniu piosenki Davey, jak gdyby
nigdy nic, zszedł ze sceny i wmieszał się w tłum. Pijane towarzystwo było tak
znieczulone, że nawet nie zanotowało obecności wśród nich takiej gwiazdy. A
może po prostu go nie kojarzyli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Tak właśnie zachowywała się Joanna,
która była już tak pijana, że bełkotała niezrozumiale.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tsałkem nieźle
śpiewał ten fatset. Ale skąt on się wziął? S choinki się urwał tszy so?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jo, na dziś
wystarczy. Zdecydowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Podczas gdy Lily użerała się z przyjaciółką,
grupka Marii zbierała się do wyjścia. Wszyscy, poza Rose, która przez cały wieczór
siedziała naburmuszona, pożegnali się z trójką przyjaciół. Lily i Anton zaczęli
trzeźwieć, a Joanna, nie bacząc na prośby i groźby Grey, wlewała w siebie kolejne
porcje alkoholu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Kwestią czasu było to, co się stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">_______________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">No ostatnimi czasy, to nawet często tu coś wrzucam. Bo jak się coś dzieje, to i opisywać się chce ;) Mam brak transferu, więc tym razem nie dodałam odnośnika do teledysku do Medicate. Znajdźta se sami ;P Ale za to nieźle naszukała się ładnego tłumaczenia "I do", bo to na tekstowie do mnie nie przemawiało. A jak już wlazłam na forum o Plackach, to siedziałam godzinę. Także taka pora dodania posta, to wina Placków, nie moja. Kurczę, naprawdę ich lubię, skoro pojawiają się także i w tym opowiadaniu ;). Co prawda ta piosenka za Placebowa zbyt nie jest, ale naprawdę pasuje do kontekstu. Jest taka niewinna i naiwna. I nieźle się kontrastuje z Medicate. No i ma wpływ na wydarzenia, bliższe i dalsze. No ;D</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">To do następnego, który w sumie może nie być tak szybki jak to było ostatnio, bo na moim horyzoncie pojawiają się koloski z chemii fizycznej, analizy instrumentalnej i zaliczonko z epidemiologii. W tym pierwszym jest problem żem z matmy i z fizy noga, z drugim może nie będzie źle, ale muszę trochę przysiąść do zadanej. A ostatnie będzie problematyczne z powodu mojego lenistwa i niechodzenia na wykłady.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 24px;">Ok nie smęcę, bo przeca nikogo nie interesują moje studenckie problemy. Co tam dzieci w Afryce, ja mam kolokwium z fizycznej! ;/</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 24px;">Dobra, stop. Koniec, kropka. </span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-84754813234492863822013-03-06T06:04:00.003-08:002013-03-06T06:05:22.813-08:0011<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: 16pt;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Z Joanną nie da się wygrać. Do tego
wniosku Lily ponownie doszła siedząc na obrotowym krześle przed wielkim lustrem
w jednej z sypialni swojej przyjaciółki. Natomiast Joanna szalała, trzymając w
dłoniach na zmianę prostownicę, piankę do włosów, wosk, lakier, szczotkę,
grzebień, spinki, wsuwki i inne ozdoby do włosów, które magazynowała po
szafkach. Za punkt honoru postawiła sobie zrobienie wyjątkowej fryzury.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Była środa, dwudziesty czwarty lutego –
urodziny Lily. Joanna przyjechała przed jej dom już o ósmej, by mieć pewność,
że Lily ukradkiem nie wymknie się na zajęcia. Pół godziny zajęło jej narzekanie
na ubogą różnorodność strojów w szafie malarki. Potem streściła ze wszystkimi
szczegółami kłótnię z Harry’m i jego matką, a jeszcze później poobgadywała
dziewuchy z roku. Joanna była święcie przekonana, że Rose nie zrobiła sama
zdjęć, za które dostała najwyższą ocenę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Gdy wreszcie wybiła godzina dziesiąta,
czyli czas otwarcia wszystkich butików, Jo z prędkością światła znalazła się w
swoim samochodzie. A trzeba też wiedzieć, że Thomson nie była dobrym kierowcą.
Uzurpowała sobie prawo przejeżdżania na żółtym i wymuszała pierwszeństwo, a
lusterek używała głównie do poprawiania makijażu i zalotnego mrugania do samej
siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> I choć trasa nie była wymagająca, bo
prowadziła z zachodniego Berkeley, na którym mieszkała Lily, przez San Pablo
Ave i Ashley Ave oraz wynosiła tylko cztery mile, to malarka kilka razy była
pewna, ze skończy w szpitalu. Jakimś cudem dotarły cało na Telegraph Ave.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna wpadła w wir zakupów. Wpychała
Grey do przymierzalni i przynosiła jej
góry ubrań, a następnie sama właziła do kabiny i poprawiała ułożenie
tkanin. Lily nie miała nic do powiedzenia. Zresztą Joanna miała naprawdę niezły
gust i (malarka musiała to przyznać) wybierane przez nią ubrania oraz dodatki
były naprawdę ładne. W końcu stanęło na wyborze dopasowanej i krótkiej szarej
sukienki. Lily najbardziej podobała się jej prostota. Długość do połowy ud
zaniepokoiła blondynkę, ale Jo uparła się, by wyeksponować zgrabne nogi
artystki. Luźne rękawy do łokcia pozwalały ukryć tatuaże przed natrętnym
wzrokiem postronnych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily musiała przyznać, że zakupy się
udały i spędziła miło czas, nawet jeśli Joanna za bardzo zwracała uwagę płci
przeciwnej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Teraz Lily siedziała w domu Joanny i
była poddawana wielu torturom. Oczywiście całkiem innego zdania musiała być
kosmetyczka z salonu piękności matki Jo, która te tortury wykonywała, a
mianowicie masaże, maseczki pielęgnacyjne, manicure i pedicure. Joanna miała
ten luksus, że mogła korzystać z tych usług kiedy tylko by zapragnęła. Choć
stylistka fryzur też pracowała w zakładzie, to włosami zajęła się osobiście
Joanna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zobaczysz,
będzie wyglądało niesamowicie. Aż cała się trzęsę z podniecenia, gdy pomyślę
jak cudownie będziesz wyglądać. To będą twoje niezapomniane urodziny. I jestem
niesamowicie ciekawa twojej barwy głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Naprawdę?
A jeśli nie znajdę nic dla siebie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tam jest
naprawdę wszystko. Od klasyków rock’n’rolla, przez współczesnych wykonawców aż
po hardcore. Nawet... ten... AFI, też tam musi być. Więc nie masz wyjścia,
musisz coś zaśpiewać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Przypomniałaś mi o czymś. Marie powiedziała, żebym koniecznie obejrzała nowe
teledyski AFI. Podobno będę zaskoczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zaraz
przyniosę laptopa, to obejrzymy. Kiepska z ciebie fanka, skoro nie oglądasz
teledysków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Może
bardziej doceniam teksty i muzykę, a nie skupiam się na gładkiej buźce
wokalisty? – odparła kąśliwie Lily. Joanna zostawiła jej włosy, które na razie
nie przedstawiały niczego niezwykłego. Po chwili wróciła, dzierżąc w dłoni
komputer.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No, to
zobaczymy. – Włączyła laptopa. Wyszukała podany przez Lily teledysk. – Dobra,
włączam. – Postawiła go na toaletce, a sama wróciła do poprzedniego zajęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;"> <a href="http://www.youtube.com/watch?v=Vz__wHVCNng" target="_blank">Teledysk</a></span><span style="line-height: 115%;"> zaczął się dość niewinnie.
Wieczorna pora, oświetlona rezydencja sporych rozmiarów. Cztery sylwetki
zbliżają się do drzwi. Jedna z postaci naciska dzwonek do drzwi. Do tego
momentu Lily nie zauważyła niczego aż tak niezwykłego, co miałoby ją powalić na
ziemię.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Do czasu. Drzwi otwierają się. W ujęciu
ukazuje się zespół ubrany w eleganckie garnitury. Zespół, znaczy się Jade,
Hunter i Adam. Grey uniosła wysoko brwi ze zdziwienia. Facet stojący na samym
przodzie nie przypominał zniewieściałego wokalisty. A Lily nic nie słyszała o
tym, by zmienili wykonawcę i przede wszystkim na płycie nie było tego słychać.
Czyli to jednak Davey Havok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarkę nagle olśniło. Wszystko wydało
jej się tak proste i logiczne, że było aż dziwne, że wcześniej tego nie
zauważyła. Filiżanka z kawą, czarna woda, klasa, las, poker. Kobieta, która
zabiera. A wszystko to łączył jeden przedmiot: czarne pudełko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> <a href="http://www.youtube.com/watch?v=kPv6HRcs5F0" target="_blank">Clandestine</a>. Tajne, skryte. Czarna
skrzyneczka z niewiadomą zawartością. Lily oglądała ten film, o ile można to
nazwać filmem, tylko jeden raz, bardzo dawno temu. Jako specjalny dodatek do
płyty Sing the Sorrow.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> A zaraz po olśnieniu przyszło
upokorzenie. Dziewczyna zsunęła się na krześle i zapadła w sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Siedź jak
człowiek, bo zepsujesz fryzurę. – Upomniała ją Joanna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Fryzjerka amatorka, nieświadoma uczuć
przyjaciółko oglądała teledysk dalej. Członkowie zespołu weszli do
rozświetlonego, bogato urządzonego hallu. W pomieszczeniu znajdowali się
ekstraordynarnie ubrani ludzie. U szczytu schodów stała piękna, młoda kobieta w
białej sukience z kokardą. Piękność wymieniła spojrzenia z liderem. Davey
opuścił wzrok i skierował swoje kroki w stronę stołu, na którym stała pokaźna
misa z ponczem. Wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki piersiówkę i wlał jej
zawartość do naczynia. Pustą piersiówkę schował za plecami u pocałował
wyciągniętą dłoń gospodyni, która właśnie zeszła ze schodów. W tym własnie
momencie Joanna straciła zainteresowanie teledyskiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Zatrzasnęła laptopa oburzona, jakby ją
ktoś obraził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Widziałaś?
– Szczotką trzymaną w dłoni wskazała komputer.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Widziałam
– Odparła Lily słabym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Cholera
jasna, kurde no! Tak nie może być, czemu to w ogóle włączałyśmy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Gdybym
widziała to wcześniej, to na pewno nie zrobiłabym z siebie takiej idiotki. –
Jęknęła malarka, nieświadomie zbliżając palec do ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- O nie! Nie
obgryzaj paznokci! Trudno, wymyślę ci inną fryzurę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Słucham? O
czym ty mówisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A o czym
ty mówisz? Nie widziałaś tamtej laski, ja właśnie robiłam ci taką fryzurę. A
chciałam, żeby była jedyna w swoim rodzaju. Teraz wszystko poszło się kochać...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Fryzura?
Mniejsza o to, zrób mi taką, podoba mi się. Ale... cholera jasna. Powinnam
założyć jakąś papierową torbę na głowę! I nigdy nie pokazywać światu swojego
oblicza!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> - Nadal nie wiem, o co ci chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Myślałam,
że jesteś bardziej spostrzegawcza. Ten facet w granatowej koszuli nie wydał ci
się znajomy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Właśnie
wręcz przeciwnie. Myślałam, że ten twój ulubiony wokalista nie jest za
przystojny. Pamiętam te odrażające <a href="http://cdn.buzznet.com/assets/users16/nisuh/default/davey-havok-duran-duran-shirt--large-msg-130507737986.jpg" target="_blank">turkusowe cienie</a> i sztuczne rzęsy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tak, też
je pamiętam.- Lily parsknęła cicho. – A pamiętasz kto w sobotę zapłacił mój
rachunek w kawiarni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tak, jakiś
fa... – Joanna urwała w połowie zdania. - ...cet. – Odłożyła szczotkę i
ponownie otworzyła laptopa. – To spojrzenie, oczywiście. Ja cię pierniczę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Mówiłam
ci, że mam niejasne wrażenie, że skądś go znam. No i proszę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zapłacił z
twoje ciasto.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To
paranoja, jak ja się wtedy zachowywałam!? Jak idiotka! Jakie ja bzdury
wygadywałam! O arbuzach, grawitacji. O Boże! A wydawało mi się, że gorzej być
nie może. Gdyby nie ta głupia karteczka, mogłabym się łudzić, że nie zwrócił na
mnie uwagi. Uch, mam nadzieję, że już go więcej nie spotkam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily, nie
dramatyzuj, uspokój się. Lepiej by było, gdybyś z piskiem rzuciła mu się do
stóp albo udając, że nie zwracasz na niego uwagi, wgapiałabyś się?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- I tak się
wgapiałam i w dodatku zrobiłam z siebie kretynkę. Trafie chyba do rekordów
Guinessa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wyluzuj i
nie obgryzaj paznokci. Dziś idziemy się bawić! Ja wszystko funduję, a ty się
nie przejmujesz niczym ani nikim. A zwłaszcza Danielem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Davidem..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No, to
miałam na myśli. Więc, ta fryzura może być? To ci ją zrobię. Zaraz, gdzie ja...
– Joanna zanurkowała pod toaletkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A skąd
masz taki nagły przypływ gotówki? Znaczy nigdy nie narzekałaś na jej brak, ale
teraz bez przerwy na coś wydajesz pieniądze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna jakby spochmurniała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Miałam ci
to powiedzieć później, ale skoro pytasz, to nie ma sensu tego ukrywać. Mój
ojciec ma romans.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- CO?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tak,
kryzys wieku średniego, te sprawy, dziewczyna niewiele starsza od nas. Staruszek
był trochę zmieszany, gdy ich nakryłam. Jako rekompensatę za szokujący widok na
moim koncie pojawiła się okrągła sumka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A twoja
matka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Daj
spokój, wcale nie jest lepsza. Od dawna miała kochanków, a ojciec był po prostu
jej zabezpieczeniem finansowym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jo... –
Lily nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Nigdy nie znalazła się w takiej
sytuacji. Może w jej domu nie było za różowo, ale jej ojciec nigdy nie
zdradziłby matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie, Lil,
nie musisz mnie pocieszać. Od dawna wiem, że moją rodzinę łączą tylko
pieniądze. Ale wydawało mi się... że, no wiesz. Że mój ojciec nie jest taki jak
matka. Myślałam, że ufamy sobie. Najwidoczniej tylko mi się wydawało. –
Westchnęła, zamrugała oczami, by nie dopuścić do uronienia choćby jednej łzy. –
Zmieńmy temat, co? Tak sobie myślę, że niektórzy faceci są jak wino. Im starsi,
tym lepsi. Ten twój Daniel na przykład...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie mój i
nie Daniel, a David.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Oj tam, oj
tam. Więc ten David, wygląda naprawdę dobrze. Ma dziewczynę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A skąd ja
mam to wiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ojejku,
nie czytasz żadnych portali plotkarskich? No wiesz, gdyby był wolny...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To co? Nie
ośmielisz się! – Lily zerwała się z krzesła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A co?
Zazdrosna? Powiedz Lily, podoba ci się. Taki elegancki, z lekkim zarostem, bez
seledynów i turkusów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Podpuszczasz mnie. Straciłabym do niego szacunek, gdyby..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Gdyby się
ze mną umówił? Dzięki, słodka jesteś. Siadaj, muszę podprostować ci końcówki. –
Dam sobie z nim spokój...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- I tak byś
go nie poderwała..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A założymy
się? Dam sobie z nim spokój, jak szczerze powiesz mi, co o nim myślisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Naprawdę
nie masz większych problemów? – Lily przewróciła oczami. – No dobrze. Więc
wydaje mi się, bo przecież go nie znam, że jest mądry, miły, w końcu uratował
Antona i zapłacił z nienormalną studentkę malarstwa. Pewnie jest też wrażliwy i
dobry. Pisze naprawdę wyjątkowe teksty. I dobrze śpiewa. A oprócz tego jest
weganinem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czyli
jeszcze większym świrem niż ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Niejedzenie zwierząt to nie dowód na żółte papiery.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A wygląd? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wiesz, od
kiedy nie maluje się, to jak przyznałaś, wygląda dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Tylko
tyle? Wygląda dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A co
myślałaś? Że będę się pół godziny rozwodzić nad jego wyglądem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Bo ty
zawsze jesteś taka powściągliwa. Nigdy mi o niczym nie mówisz. Ja tobie mówię
wszystko, a ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Chcesz się
teraz o to kłócić? – Grey założyła ręce na piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie, po
prostu nie wiem jacy faceci ci się podobają. Jesteś taka wybredna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Po co mam
mówić, że ktoś mi się podoba, skoro go nie znam? Wygląd to tylko kwestia gustu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A ja
chciałabym ci go poznać. Wtedy może bym kogoś dla ciebie znalazła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Och, daj spokój.
– Dziewczyna jęknęła. – I proszę cię, zmień temat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna z niezadowoleniem wypuściła głośno
powietrze z ust, ale nie podjęła dalszej rozmowy, w ciszy dokonywała ostatnich poprawek
. bez słowa wzięła się za robienie makijażu. Nałożyła korektor i podkład, przypudrowała
Lily czoło i nos, nałożyła na policzki róż. Oczy podkreśliła mascarą i eyelinerem.
Na koniec zaaplikowała na usta błyszczyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily mogła wreszcie zejść z fotela. Efekt
przewyższył znacznie jej oczekiwania. W idealnie dopasowanej sukience, czarnych rajstopach
i szpilkach (choć pożyczonych) wyglądała zupełnie jak nie ona. Fryzura dopełniała
olśniewający wygląd. Grzywka zaczesana do tyłu i podniesiona. Z boków głowy krótkie
pasma warkoczy. Reszta włosów gładka i lśniąca, układała się swobodnie na plecach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jo, jesteś
wielka. – Grey nie mogła przestać się uśmiechać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wiem. – Odparła
Thomson, wciągając ognistoczerwoną wydekoltowaną sukienkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarka nie wiedziała, jak Joanna to robiła,
ale potrzebowała dosłownie chwilę, by zrobić się na bóstwo. Natura obdarzyła ją
pięknymi, gęstymi lokami, które bez żadnych zabiegów układały się perfekcyjnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Po krótkiej chwili obie wyglądały zachwycająco.
Choć każda na swój sposób. Joanna pewna swojej urody emanowała kobiecością i seksapilem.
Lily prezentowała się bardziej nietypowo. Miała mniej oczywistą urodę, lecz wyglądała
świeżo i dziewczęco. Blada cera i jasne włosy dodawały jej delikatności i pewnego
rodzaju niewinności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">_________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jestem z siebie dumna, że tak szybko dodałam coś nowego. No, ale jak taka miła pogoda, to od razu chce się żyć i coś robić. Szczerze mówiąc, miałam coś tu dodać wczoraj,no ale nie wyszło. Nie sądzę, by ktoś zauważył, ale zmieniłam zdjęcie Antona (tak, tak, wiem, ze ten nowy Anton to Ryan Gossling i wgl, ale jak zobaczyłam to zdjęcie, to no po prostu czysty mój Litwin). No i dodałam nowego bohatera, bedzie on raczej epizodyczny i pojawi się pod koniec tego opowiadania, czyli za jakiś pierdyliard partów, ale będzie nieraz wspomniany przez bohaterów, więc stwierdziłam, że chcę go tu dodać. Tym bardziej, że moja nową pasją jest wgapianie się w zdjęcia Matta Bomera (ten typ na zdjęciu), i to foto ucieleśniało moje wyobrażenie o Jeremy'm. Dobra nie gadam, bo i tak nikt nie rozumie mojego pieprzenia tutaj. ;P</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 24px;">PS. Też byłam w głębokim szoku, gdy po prawie 3 letniej przerwie od AFI obejrzałam nowe teledyski ;P No i mnie też cholernie odpychały te turkusowe cienie. Teraz jest zdeeeecydowanie lepiej ;P</span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-34747834109333838602013-02-26T14:23:00.000-08:002013-02-26T14:30:46.846-08:0010 <span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="line-height: 115%;">„I co się gapisz?” Pomyślała z
irytacją, gdy nieznajomy nie odwrócił wzroku. Co z tego że był całkiem
przystojny. Można by nawet powiedzieć, że w typie Lily. Pozbawiony
lalusiowatości, z niebanalną twarzą, męski. Siedzący z dobrze opracowaną
niedbałością, zupełnie jakby nie uważał na to, w jakiej jest pozycji, a
jednocześnie siedział tak, by wyglądać dobrze. Ciemne jak dwa węgliki tęczówki
badały ją dokładnie spod przymkniętych powiek ozdobionych nietypowymi dla
mężczyzny długimi, gęstymi rzęsami.</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Z boku musiało to wyglądać komicznie.
Dwójka ludzi siedząca przy oddzielnych stolikach udaje, że się nie wpatruje w
to drugie, a jednak to robi. Gdyby Lily miała lepszy humor stwierdziłaby z
rozbawieniem, że tak mogłaby zaczynać się jakaś durna komedyjka dla niedorozwiniętych
emocjonalnie singielek spędzaąacych samotnie walentynki. Ale w tej sytuacji
Grey była prawie pewna, że to wzrok pełen politowania dla kompletnej wariatki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> A jeśli nawet, to co? Nigdy nie spotka
już tego faceta, a on nic o niej nie
wie. Zapłaci i wyjdzie. Niczym statysta w wielkim filmie, zwanym życiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarkę czasem prześladowało wrażenie,
że znajduje się w swoistym „The Truman show”, gdzie grała główną rolę, a ludzie
spotykani na ulicy to wynajęci aktorzy, oscarowo grający swoje role. Potem
zawsze rugała się w myślach, bo kto przy zdrowych zmysłach chciałby oglądać
życie niespełna dwudziestotrzyletniej studentki czwartego roku malarstwa i
grafiki na Uniwersytecie w Berkeley.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Niejednokrotnie mijając ludzi na ulicy
zastanawiała się nad ich sprawami, dlaczego właśnie szli tu i teraz, na kogo
czekali niecierpliwie zerkając na zegarek. To dla tych przypadkowych osób ona
była statystką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Tym samym był dla niej ten goćć, niezależnie czy był jej
znany. Nie spodziewała się, że wpadnie na niego za tydzień. No, chyba że był
stałym klientem Boba. Ale też pod warunkiem, że oboje zjawiliby się tu tego
samego dnia, o tej samej porze, co szczerze mówiąc, bez wcześniejszego umawiania
się było fizycznie niewykonalne i niemożliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lecz gdyby tak się złożyło, to z pewnością nikt by już tego
nie potraktował jak przypadek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Lily odchyliła głowę mocno do tyłu; pozwoliła, by włosy
swobodnie spływały po oparciu fotela; końcówki kosmyków dotknęły podłogi.
Dziewczyna pozostała w takiej pozycji, by wyciszyć zahukane myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Muzyka w lokalu była dziś zdecydowanie lepsza niż jeszcze
jakiś czas temu. Bob, jako nieskomplikowany człowiek puszczał muzykę z radia,
myśląc, że to wystarczające tło do rozmów. Lily miała całkowicie inne zdanie.
Komercyjna, krzykliwa papka z drażniącym ucho umcy-umcy była wręcz nie do wytrzymania. Zasugerowała
kilka płyt z ambitniejszego popu, jazzowych inspiracji i muzykę instrumentalną.
Na całe szczęście Bob skorzystał z jej sugestii. Dzięki temu kawiarnia przestała
przypominać supermarket, gdzie trzeszczące radio nadawało bez przerwy
„najnowsze hity”. Lokal dostrzegli także ludzie znudzenie głośnymi klubami i
pubami. Do tego rodzaju klienteli z pewnością należał ów jegomość, który zajął
ulubione miejsce dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Akurat z głośników płynęła jazzowa solówka na saksofonie, gdy
drzwi frontowe otworzyły się i omiótł wszystkich słodko-mdły zapach drogich
perfum. Lily nie podniosła głowy, choć doskonale znała ten zapach. Gdy
usłyszała stukot obcasów na panelach, lekko zmarszczyła brwi. Stukot przepadł
w niepamięć, kiedy Joanna zatrzymała się przy stoliku dwóch względnie młodych i
normalnie wyglądających dziewczyn. Każdą z nich obdarzyła lepkim od błyszczyku
pocałunkiem i kilkoma rzuconymi od niechcenia pytaniami. Następnie przestukała
do stolika zajmowanego przez malarkę, spojrzała na nią krytycznie i zagadnęła:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co robisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Kontempluję – Lily odpowiedziała po minucie ciszy, która była ostatnią okazją
do uporządkowania płynących w różnych kierunkach myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Y.. Co? –
Joanna przysiadła na fotelu, zajmowanym uprzednio przez Antona i Kimberly Dray.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Niic. –
Dziewczyna odparła przeciągle podnosząc głowę, która zdawała się być z ołowiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna w ciągu swej godzinnej
nieobecności zdążyła się już przebrać. Miała na sobie ładną bawełnianą sukienkę
w różnokolorowe kwiaty. Jej szyję i piersi ozdabiał srebrny łańcuszek z
krzykliwym wisiorkiem wykonanym z różnokształtnych koralików. Na kolanach
mieściła jedną ze swych małych, zgrabnych torebeczek, która kolorystycznie
odpowiadała sandałkom. Dłonią przeczesała gęste, czarne loki. Bransoletki na
przegubie dłoni zagrzechotały dźwięcznie. Thomson zdjęła przyciemniane okulary
słynnego projektanta i odsłoniła bladoniebieskie tęczówki. Uśmiechnęła się w
iście hollywoodzkim stylu i zakomunikowała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zdjęcia
powychodziły naprawdę świetnie. Zastanawiam się czy nie wywołać ich w większym
formacie. A jak wywiad? I co się stało z twoimi włosami?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Gdyby
kiedykolwiek coś strzeliło mi do głowy i chciałabym znów udzielić wywiadu,
proszę przypomnij mi ten.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily streściła niezbyt udaną rozmowę z
Dray.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Powinnam
była się tego spodziewać, ludzie są przecież naprawdę wścibscy. Ale żeby
interesowała ich moja rodzina? Co więcej, zapytała czemu ludzie uważają mnie za
arogancką. Przepraszam, czy ja robię przed uniwerkiem sondy i ankiety? – Grey z
powrotem opadła na oparcie fotela. Włosy zafalowały, błyszcząc w świetle lampki
i opadły kaskadami na czarną skórę obicia mebla.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna w odpowiedzi wybuchła głośnym
śmiechem, zwracając na siebie uwagę innych w pomieszczeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Uwielbiam
twój sarkazm! – Powiedziała między kolejnymi salwami śmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily prychnęła jak rozwścieczona kotka.
Niepotrzebnie wstawała dziś z łóżka. Nie sądziła, by cokolwiek mogłoby jej
poprawić nastrój. Była zła na siebie i rozczarowana wywiadem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Wtem do stolika podszedł Anton z kartą
dań. Zdziwiony popatrzył na dwie studentki: jedną duszącą się ze śmiechu, a
drugą zwisającą z fotela niczym postać z obrazu Fussli’ego „Koszmar”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Anton,
mógłbyś nie chodzić po suficie? – Burknęła Lily wisząc głową w dół. – I co to w
ogóle za pomysł, by mocować lampy do podłogi?
- dodała z pretensją w głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Przepraszam, to wina Newtona. On odkrył grawitację. – Kelner był całkowicie
przyzwyczajony do dziwactw swojej przyjaciółki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Więc niech
ją zakryje z powrotem. Powiedz mu, że ja jej nie chcę. I uspokój arbuzy. Śmieją
się ze mnie. Mogłyby chociaż umyć pestki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Z miny Joanny można by odczytać, że
uważa Grey za pomyloną. Gdy malarka wróciła do cywilizowanego sposobu
siedzenia, fotografka zapytała z niepokojem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dobrze się
czujesz? Krew nie napłynęła ci do głowy? Arbuzy wcale się z ciebie nie śmieją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Może ci
się tylko wydaje? Może szajka arbuzowych maniaków wyprała ci mózg, byś tak
myślała? – Odparła malarka konspiracyjnym szeptem. – A może arbuzy bez przerwy
się z ciebie śmieją, więc przywykłaś do tego i uważasz, że tak musi być? –
dziewczyna wzięła ze stolika szklankę z różową zawartością, skinęła głową niby
do toastu i wypiła całą zawartość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Spokojnie,
ona zawsze tak ma, gdy jest coś nie idzie po jej myśli. – Uspokoił Joannę
Anton, przyglądając się przyjaciółce, która właśnie przystawiła pustą szklankę
do oka niczym lunetę. – Udaje psychiczną, by się uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Wcale nie!
– Obiekt mini psychoanalizy Litwina postawił z łoskotem szklankę. – Wszystko
zepsuliście. – niczym obrażone dziecko Lily zsunęła się z fotela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Mówiłaś
jej o środzie? – Kelner szybko narzucił nowy temat, by Grey nie pogrążyła się w
kontemplacyjny i smętny nastrój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dopiero
przyszłam. Przynieś mi łaskawie lody śmietankowe z polewą czekoladową i
orzechami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co o środzie?
– Lily wynurzyła się spod stołu i z zainteresowaniem uniosła brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jak to co?
Twoje urodziny! Razem z – Tu Joanna odwróciła wzrok i głową wskazała bar. –
przygotowaliśmy coś dla ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarka zamrugała, nie mogąc wykrztusić
ani słowa. Nic dziwnego, od pięciu lat nie obchodziła urodzin, więc całkowicie
o nich zapomniała. Nie były one dla niej dniem, na który czekała z
niecierpliwością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Będzie
cudownie, zobaczysz! – Joannie oczy zaświeciły się z podniecenia, z pewnością
wszystko dokładnie zaplanowała. – W środę rano zabieram cię na zakupy, potem
spędzimy cały dzień u mnie, a wieczorem idziemy na karaoke! – Uśmiechnęła się
na koniec, czekając na entuzjastyczną reakcję Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- W środę
muszę oddać na zajęcia...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Cicho, nic
nie musisz! W środę nawet nie zobaczysz budynku uniwersytetu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ale...
karaoke? To beznadziejny pomysł!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- I tu jest
twój problem! Wszystko, co nowe od razu odrzucasz! Daj spokój, podejdź do tego
na luzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Łatwo ci
mówić, bo masz głos jak dzwon. – Lily skrzyżowała ręce na piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jak ludzie
mają dobry głos to zakładają zespół lub idą do Idola. A karaoke to tylko
zabawa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie widzi
mi się śpiewanie piosenek Rihanny czy Nicki Minaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Dlatego
nie idziemy do zwykłego klubu. Tamten jest specyficzny. Tylko dobra, rockowa
muza. Pasi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Naprawdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zero, jak
to ty mówisz, radiowego chłamu. Porządna muzyka na poziomie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Hm,
zobaczę. – Dziewczynie zabrakło już argumentów na nie, więc dała niejasną
odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Okej, to
musi mi wystarczyć. Tak w ogóle to byłam tam kiedyś z Nickiem. Wiesz którym. –
Joanna wyszczerzyła się. – On znów do mnie pisze. Myśli, że coś z tego wyjdzie.
A ja, no cóż, potraktowałam to jako jednorazową przygodę. Czy on naprawdę
myśli, że może kwalifikować się jako mój facet. O nie! On jest taki...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Ale Lily już nie słuchała, jaki jest
Nick. Bezwiednie gładziła palcem prawą skroń. Umysłem nie znajdowała się w
kawiarni. Przed oczami migały jej obrazy kolejnych urodzin. Lukrowany tort z
krzywo powtykanymi świeczkami, miś niedbale przewiązany wstążką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> A potem, niespodziewanie krzyk. Mama
osuwająca się na fotel, ojciec wybiegający z pokoju. Trzaskające drzwi
wyjściowe. Odgłos zapalanego samochodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily –
Szepcze mama. – Daj mi rękę. Tego prezentu na pewno się nie spodziewałaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Wraca ojciec. Bierze ją na ręce i
wsadza na tylne siedzenie samochodu. Matka, jęcząc, siada obok niej. To
wszystko dzieje się tak szybko. Ulice za szybą zlewają się w zbitą szarą masę.
Ojciec klnie, matka ciężko oddycha szarpiąc materiał sukienki. W końcu samochód
zatrzymuje się. Ojciec ponagla ich, coś wykrzykuje. Wchodzą do wysokiego,
białego budynku z mnóstwem okien. Wdrapują się po schodach, nieprzerwanie
asekurując mamę, najpierw na pierwsze, potem na drugie piętro. Kobieta ubrana
na biało zabiera mamę i każe im czekać na korytarzu. W powietrzu unosi się
dziwny zapach. Podłoga i ściany wyłożone są biało- czerwonymi płytkami.
Wszystko jest takie dziwaczne i obce, zwłaszcza małe obrazki krzywo wiszące na
gwoździach. Z korytarza prowadzi wiele drzwi, wszystkie zamknięte. Nagle jedne z nich się otwierają, wychodzi
mężczyzna ubrany na zielono w asyście dwóch kobiet. Ojciec niecierpliwie ściska
dłoń Lily. Czas bardzo się dłuży. Wreszcie, gdy już się wydawało, że będą
czekać wiecznie, pojawia się mama na wózku z małym zawiniątkiem w rękach.
Ojciec podchodzi i ciągnie ją za sobą. Tym zawiniątkiem jest mały, różowy,
pomarszczony człowieczek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily zamrugała powiekami. To jedno z
jej najstarszych wspomnień, nie licząc tego z królikiem. Miała wtedy cztery
lata. W jej urodziny przyszedł na świat Leonardo, jej młodszy braciszek W środę
będzie obchodził swoje dziewiętnaste urodziny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Dziewczyna zacisnęła powieki, by nie
rozpłakać się. Mija kolejny rok kiedy nie obchodzą urodzin razem, kiedy nie
widzi go, nie kłóci się z nim, kiedy nie czyta mu bajek przed snem, mija pięć
długich lat podczas których oboje się zmienili i być może nawet się nie
rozpoznają, gdy nastąpi spotkanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Zostaw ją,
to u niej normalne. W każdym razie normalne dla artysty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Takie
zawiechy? To wygląda... dziwnie. Jakby była gdzieś indziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Sądzę, że
tak jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie
krępujcie się, rozmawiajcie dalej. – Lily zwróciła się do przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Och, Lily,
wróciłaś, martwiliśmy się o ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Całkowicie
niepotrzebnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna uśmiechnęła się i skierowała
swoją uwagę na lody. Anton nie był do końca przekonany, ale nie zgłębiał
tematu. Znał dziewczynę wystarczająco długo, by wiedzieć, że miała
wystarczająco dużo wspomnień, do których stanowczo za często wracała. Lub po
prostu tworzyła jakiś wizjonerski obraz i nie powinno się jej przeszkadzać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Przez chwilę cała trójka siedziała
cicho. Było to wyjątkowa sytuacja, bo zazwyczaj Joannie usta się nie zamykały
od uszczypliwych uwag w kierunku Antona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily odchyliła się na fotelu i
ukradkiem wyjrzała zza parawanu. Nieznajomy nadal tam siedział. Pochylał się
teraz nad notatnikiem i coś w nim zapisywał. Dziewczyna poczuła skurcz w
brzuchu. Wydawało się jej jakby przeżywała deja vu. Już kiedyś widziała kogoś,
kto właśnie tak pochylał się nad zeszytem i coś zapisywał. Obok niego stała
filiżanka kawy. Tak było i tym razem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Co było potem? Grey pochyliła głowę i w
skupieniu przywoływała z pamięci sytuację. Klasa, wanna, poker... Jaki to miało
związek, czemu o tym pomyślała? Wpatrywała się tępo w blat stołu. Królik,
czarna woda, las, uczniowie. Kobieta. Siada, bez słowa całuje i znika. Zabiera.
Ale co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Malarka westchnęła z rezygnacją. A może
to wszystko jej się tylko wydaje? Na uczelni setki studentów siedziało w ten
sposób i notowało na zajęciach, nic nadzwyczajnego. Spojrzała jeszcze raz na
obiekt zainteresowania. Mężczyzna odłożył długopis. Wyciągnął dłoń i uchwycił
porcelanową, białą filiżankę. Sposób, w jaki ją trzymał spowodował u Lily
dziwne mrowienie. Ludzie w ten sposób nie trzymają naczyń. Przynajmniej nikt,
kogo znała, ale miała zamglone wspomnienie, gdy ktoś kciukiem i palcem
wskazującym obejmował brzeg filiżanki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Znowu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co znowu?
– Lily westchnęła i wyprostowała się na siedzeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Znów
odpływasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-
Zastanawiałam się... Czy kojarzę, gdzie ten lokal karaoke może być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie
sądzę... Chociaż... Poczekaj, przecież to jest zaraz obok ciebie. Wiesz gdzie
jest 7th street?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Proszę
cię, aż taka ograniczona nie jestem. Znam rozkład jazdy autobusów, co tobie
sprawia trudność, więc wiem gdzie to jest. Ale przecież 7th street jest długa.
W którym miejscu dokładnie jest ten twój klub? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ojejku,
zaraz obok Berkeley Public Health Clinic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> - No, to rzeczywiście bardzo blisko. – Odparła
sarkastycznie Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- No
widzisz! Nawet jak się upijesz, to jakoś trafisz do domu. – Joanna nie
zrozumiała kąśliwej uwagi Grey.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie macie
już ciekawszych tematów niż alkohol? – Odburknął Anton.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Lily spojrzała na pusty talerzyk po
ciastku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ja mam
ciekawszy temat. Proszę cię, powiedz mi, kiedy przestaniesz traktować mnie jak
kaleką sierotę? – Spytała dziewczyna z jadem w głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Znów
zaczynasz? – Chłopak przewrócił oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- I będę
zaczynać tak długo i często, aż zrozumiesz, że nie przymieram głodem, więc nie
musisz mnie dokarmiać niczym kaczek w parku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Wegetarianizm
jest moją absolutnie świadomą decyzją i choć tego nie rozumiesz, uszanuj to.
Ponad to potrafię o siebie zadbać, chcę pozostać samodzielna i niezależna, a ty
to za każdym razem kwestionujesz. Sugerujesz, jakobym potrzebowała opieki i
silnego męskiego ramienia. Nie chcę by ludzie narzucali mi swoją wolę, bo ja
tak nie robię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Ale...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie
przerywaj mi, kiedy mówię. Podzielisz się wnioskami z mojej wypowiedzi jak
skończę. Stawiając przede mną talerz z jedzeniem nie dajesz mi prawa wyboru i
czujesz satysfakcję, bo ja nie lubię marnować jedzenia. Doskonale wiesz, że nie
mam pieniędzy, a mimo to mój dług u ciebie powiększa się za każdym razem, gdy
przychodzę. Co więcej, przez ten popieprzony projekt nie mam czasu podjąć się
jakichś dorywczych zleceń, więc w najbliższym czasie nie oddam ci tych
pieniędzy. A to sprawia, że czuję się jak jakaś naciągaczka, bo choć coś
takiego jak pieniądze nie ma dla mnie zbyt dużej wartości, to świadomość, że
ktoś nadwyręża swój budżet by dogodzić mi głupimi ciastkami i koktajlem z
arbuzów, wierz mi, jest przygnębiająca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Dziewczyna prychnęła na koniec, by dać
upust swojemu niezadowoleniu, oparła się z powrotem, skrzyżowała ręce na piersi
i ostentacyjnie odkręciła głowę. Poczuła na sobie wzrok wszystkich obecnych w
lokalu. Skrzywiła się nieco, ale nie ustąpiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joannę i Antona zamurowało. Siedzieli z
wysoko uniesionymi brwiami i spoglądali na siebie ze zdziwieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Lily.. –
Litwin odezwał się niepewnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Popraw
mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że jesteś w pracy. Nie powinieneś
zatem zajmować się klientami? – Grey spytała chłodno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Chłopak bez słowa wstał i poszedł za
bar. Lily wiedziała, że zachowała się skandalicznie fucząc na niego, ale
dostawała już białej gorączki. Był jej przyjacielem, to fakt, znał ją
najlepiej, lecz czasem na siłę chciał ją uszczęśliwić, co oczywiście miało odwrotny
skutek do zamierzonego. Nie znosiła litościwego traktowania. I była zbyt dumna,
by przyjmować takie przejawy troski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna jakby skurczyła się w fotelu. Z
dwojga złego wolałaby, by Lily wybuchła i wykrzyczała to, niż mówiła takim
spokojnym, jadowitym głosem. Iskry w jej oczach nie mówiły niczego dobrego.
Dlatego czarnowłosa nie odzywała się wcale, by nie pogorszyć jeszcze sprawy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> W tym czasie ludzie w kawiarni
powrócili do swoich zajęć, przestając zwracać uwagę na stolik, przy którym
siedziały dziewczyny. Mężczyzna, który powodował niezdrowe zainteresowanie Lily
, dopił swoją kawę, notes schował do kieszeni czarnej, dobrze skrojonej
marynarki. Wstał, poprawił mankiety, przygładził ciemne, wąskie spodnie,
zostawił przy filiżance zapłatę za zamówienie i wyszedł. Rzucił jedno
przeciągłe, niby obojętne spojrzenie spod półprzymkniętych powiek w stronę Lily
i opuścił kawiarnię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Joanna uchwyciła to spojrzenie i
popatrzyła na przyjaciółkę pytająco. Dziewczyna w odpowiedzi wzruszyła tylko
ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"> Chwilę później Anton podszedł do
stolika, sprzątnął pustą filiżankę i zabrał banknot. Po czym podszedł do
dziewcząt i oznajmił:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">-Ten facet
już drugi raz ratuje mi dziś tyłek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Patrz –
Chłopak podał Lily kartkę papieru z nakreślonymi pospiesznie kilkoma słowami.
Czarny atrament jeszcze połyskiwał, słowa były napisane dosłownie przed chwilą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To nie
jest twoje pismo. – Malarka niepewnie przeniosła swój wzrok z kartki na kelnera.
Anton w odpowiedzi wykrzywił usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Co tam jest
napisane? – Joanna wychyliła się mocno, by przeczytać przekrzywione w prawo i ściśnięte
litery.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- „Płacę także
rachunek pani w blond włosach”. – Lily tylko uniosła brwi. Jej towarzyszka otworzyła
szeroko usta. – Co to ma być?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie wiem, ale
teraz jemu, a nie mnie wisisz kasę. – Litwin wyszczerzył się. – I jeszcze dał mi
pięćdziesiąt dolców napiwku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- To dziwne.
Nie. To głupie. Ośmieszyłam się podwójnie. Raz z wywiadem, a teraz z tym. Ten facet
myśli, że jestem niespełna rozumu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Kto to w ogóle
był? – Zapytała Joanna, gdy Anton wrócił za bar.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Nie mam pojęcia,
ale wydaje mi się znajomy, aż za bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jeśli to miał
być podryw, to trochę mu nie wyszedł, mógł chociaż zostawić swój numer telefonu.
– Joanna wyrwała Lily karteczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Jaki podryw?
Widziałaś go? On był po trzydziestce! Raczej zrobił to z litości. Albo po prostu
chciał uratować jego skórę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Albo po prostu
poderwać jego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Bredzisz. –
Odparła spokojnie Lily. Z zamiarem jak najszybszego wyrzucenia z myśli tego incydentu,
zmieniła temat. – Skoro sprawa mojego rachunku została raczej roztrzygnięta, wrócę
do domu i dokończę notatki na poniedziałek i przygotuję się na wtorkowe zajęcia.
Ach, byłabym zapomniała. Jeżeli ma mnie nie być w środę na uniwerku, to muszę we
wtorek oddać te dwa albumy na zajęcia z profesor Leighton.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Czyli pewnie
spotkamy się dopiero w środę? – Joanna drgnęła. – Zabiorę cię na Telegraph Ave i
narobimy takich zakupów, że...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- Przecież ta
ulica ciągnie się kilometrami!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">- A myślisz,
że od czego mam swoje Audi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„No cóż”, pomyślała
Lily „z Joanną nie da się wygrać. Ale za to może będzie zabawnie”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">_________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Wracam, jestem. I to z taaaką partią materiału. Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu wynagrodzę czytaczom to czekanie na coś nowego ;P Napisałabym tu coś mądrego, ale jest właśnie 23:23 i nic takiego nie przychodzi mi do głowy. Indżoj :)</span></div>
<br />Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-55109274190260656702012-12-16T11:58:00.001-08:002013-01-08T00:51:30.702-08:00Etenszyn<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Postaram się tu nie rozpisać, tak jak zrobiłam to na moim drugim, słitaśnym blogasku. Jak kto chce przeczytać, to niech se zajrzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sprawa taka, sesja idzie, czas się uczyć. Niczego nie przerywam, nie anuluję i tak dalej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Choć muszę przyznać, miałam wiele dylematów z tym opowiadaniem i blogiem. Często jak się pryśniczę, mam wtedy najwięcej rozważań. I tak myślę czy to co piszę jest sensowne i tak dalej. Czy nie powinnam zająć się czymś poważnym, tj pilniejszą nauką, zapatrywaniem się na swoją przyszłość po studiach i takie tam blablabla nudne poważne decyzje, od których zależy moje życie i losy Wszechświata. I coraz częściej moje rozmyślania sunęły w kierunku usunięcia strony, wrzucenia zeszytu do pieca i wgl przestania ośmieszać się w sieci. Ale ostatnio nastąpił przełom. Wzięłam do ręki zeszyt, po raz kolejny przemknęłam wzrokiem po tych 152(!) stronach A4 i spłynęło na mnie natchnienie. Chwyciłam do ręki długopis. Potem tak samo z siebie powstało 10 stron, a w głowie dalsze losy. Które co prawda w mglisty sposób były uformowane, ale teraz zaczęły nabierać realnych kształtów. To mi dało do myślenia, że zarówno "Pomarańcze...", jak i "But home is nowhere" dają mi niesamowitą radość tworzenia i satysfakcję. Każde opowiadanie w inny sposób, ale uczucie jest naprawdę miłe. Roczna przerwa od perypetii życiowych Lily pozwoliła mi nabrać pewnego dystansu i świeżości myślenia. A także dała odczuć, że pisanie w 3 osobie jest tak samo, a może i bardziej sprawiające przyjemność, niż to, jak piszę w "Pomarańczach". Także bądźmy pełni optymizmu, bo nawet jeśli nie widać tego na razie na blogu akcja się komplikuje, miesza i biegnie nowymi torami. O niektóre nawet bym siebie nie podejrzewała. I nadal rozważam, w jaki sposób będę to kontynuować. Bądź co bądź, pomysłów mi nie brakuje. Za to brak czasu i mobilizacji, by to wszystko spisać. Jeśli czegoś bym sobie życzyła w Nowym Roku, to właśnie tego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Będąc przy temacie życzeń i świąt, chciałabym i Wam, moi czytelnicy złożyć najserdeczniejsze życzenia, bo być może, a również prawdopodobnie niczego przed sylwestrem tu nie dodam. By Wasze święta upłynęły w spokojnej atmosferze, porządki nie były tak uporczywe, a prezenty cieszyły bardziej niż zwykle. I by nastała rodzinna atmosfera (jeżeli jej nie ma, tak jak to często bywało w moim domu) lub była jeszcze przyjemniejsza niż do tej pory.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Złota Żmija</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">PS. Podpisując się na dole, czego zwykle nie czynię, czuję się jak biskup piszący list do wszystkich kościołów w diecezji albo jak prezydent z jakimś obwieszczeniem. Hie hie</span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-92229547765872704492012-12-05T03:42:00.000-08:002012-12-05T04:12:21.284-08:009<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mogłoby wydawać się to dziwne
i niecodzienne, ale powodem tego wszystkiego był mężczyzna. Jak najbardziej
mężczyzna. Lily określiła jego wiek na niewiele ponad trzydzieści lat. Siedział
dwa stoliki dalej. Prezentował jej swój prawy profil. Skupiony na rozmowie z
Antonem, nie spuszczał z niego wzorku. Bladą, pociągłą twarz porastał może
dwudniowy zarost. Starannie ułożone czarne włosy intensywnie połyskiwały w blasku
lampeczki stojącej na stoliku. Nie, one nie były czarne. Grzywka postawiona do
góry, niby nonszalancko, miała zdecydowanie kolor blond.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niby niewiele i nic
niezwykłego, ale zainteresował Lily ten mężczyzna. I świadomość, że widzi nie
widzi go po raz pierwszy. Przeszukiwała intensywnie wspomnienia, ale nikt
takiego wyglądu z pewnością się tam nie znajdował. Mgliste oblicza samców
powodowały tylko mętlik. Nie dały żadnego rezultatu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pan intrygujący złożył
zamówienie, wyprostował się i odwrócił głowę. Ich spojrzenia skrzyżowały się na
moment, zanim Lily spuściła oczy, by nie zdradzić swojego niezdrowego wgapiania
w nieznajomego. Zdecydowanie ta twarz była jej znajoma! Chociażby usta. Wąskie (dla
Joanny z pewnością mało atrakcyjne), górna warga z wydatnym wcięciem. Idealnie pasujące
do twarzy. Inne zresztą by nie pasowały. Sprawiałyby, że twarz zgubiłaby swoje
proporcje i harmonię. Nos wydawałby się za duży, policzki zbyt wklęsłe, a oczy
mniej wyraziste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chrząknięcie Kimberly
sprowadziło Lily na ziemię. I wzbudziło zainteresowanie nieznajomego. Studentka
kątem oka dostrzegła, że brunet taksuje ją wzrokiem, tak jak ona jego
wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ten kelner to twój chłopak?
– Zapytała rudowłosa, myśląc, że malarka obserwuje Antona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie… nie, to przyjaciel. –
Lily wzięła do ust kolejny kawałek ciasta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Możemy zaczynać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie mam nic przeciwko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kimberly wzięła z podłogi
torbę i wygrzebała z niego notatnik i czarny długopis. Blondynkę to zdziwiło,
nie spodziewała się tak tradycyjnych przyborów dziennikarskich. Zdziwienie wzrosło
jeszcze bardziej, gdy Dray wręczyła te przedmioty Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To taka tradycja, że każdy,
z którym przeprowadzamy wywiad, rysuje swoją podobizną. To chyba dla ciebie nie
będzie żaden problem? – Uśmiechnęła się przekrzywiając głowę. Po chwili
wyciągnęła z torby iPhone’a i ustawiła dyktafon. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No, to może pierwsze, dość
sztampowe pytanie. Dlaczego właśnie malarstwo, a nie na przykład budownictwo
czy fizyka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo do niczego innego się
nie nadaję! – Ta odpowiedź automatycznie cisnęła się studentce na usta. – A tak
na poważnie, od najmłodszych lat, odkąd tylko pamiętam, malowałam i rysowałam. Na
początku bohomazy i bazgroły jak każde dziecko. Potem rysunki zaczęły nabierać
rozpoznawalnych kształtów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Uhm. I co przedstawiał
pierwszy rysunek, na którym dało się coś rozpoznać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie jestem już pewna, ale
wydaje mi się, że królika. Szarawego, nieszczególnego z dużymi uszami i
szklistymi oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dlaczego właśnie królik?
Dzieci przeważnie rysują słońce, chmurki czy domek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dostałam królika w
prezencie na trzecie urodziny. I tak zakorzeniła się we mnie miłość do
królików.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Sentyment do królików… Ten
obraz… w galerii. Tam też jest królik!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, tam też. Można by
nawet powiedzieć, że był to portret, bo pozował mi żywy zwierzak. Mój Jack.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O… czyli masz zwierzątko? –
Kimberly zmieniła pozycję. Podciągnęła kolana pod brodę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Miałam. – Lily spojrzała na
czystą kartkę, przełożyła długopis do drugiej dłoni i zaczęła rysować swój
portret. – Jack umarł w tamtym roku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak mi przykro! –
Wykrzyknęła Kimberly z fałszywą nutą w głosie; znów inaczej ułożyła swoje ciało
– tym razem opuściła nogi na podłogę. Palcami przeczesała i tak zwichrowane
włosy. Malarka pochyliła głowę kreśląc długopisem owal swojej twarzy i zarys
oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ojej! – Rudowłosa zapiszczała.
– Jakie masz długie włosy! Pokaż, pokaż!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zeskoczyła z fotela i zanim
studentka zaprotestowała ściągnęła z jej włosów gumkę. Pasma rozsypały się
dookoła. Kimberley z podnieceniem rozczesywała je palcami. Z ukontentowaniem
mieszała w nich, na przemian roztrzepując i przygładzając. Lily była
przyzwyczajona do takich zabiegów. Joanna (zaraz po śpiewaniu, aktorzeniu,
imprezowaniu i tańcach) uwielbiała czesać ludzi. Zaciągała artystkę do swojego
pokoju i ze szczotką oraz mnóstwem gumek i spinek wyprawiała prawdziwe cuda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy Kimberly zaspokoiła swoją
potrzebę potargania włosów, malarka był prawie pewna, że jej fryzura niczym nie
ustępuje uczesaniu Dray.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Śliczne są, a jakie mocne! I
ten kolor! Naturalny? – Zapytała, gdy z powrotem znalazła się na fotelu. –
Kurczę, posiadanie takich włosów to ciężka sprawa. Nie kusi cię by pójść do
fryzjera i je ściąć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie. – Lily uśmiechnęła się
do siebie. – Długie włosy są swego rodzaju symbolem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mhm? – Dziennikarkę to
najwyraźniej zaciekawiło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Byłam wychowana w bardzo
konserwatywnej rodzinie. – Studentka zaczęła dość niepewnie, zagarniając kosmyk
włosów za ucho. – Moi rodzice uważali, że długie włosy nie przystoją skromnej
dziewczynie. Powtarzali: dopóki żyjesz na naszym utrzymaniu, będziesz robić to,
co my uznamy za słuszne i właściwe. dlatego długie włosy kojarzą mi się z
wolnością. Ale także, choć to głupie, z dorosłością i samodzielnością. A poza
tym, jak można efektownie pogować z włosami obciętymi na pazia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Yyy… - Kimberly przeniosła
swój wzrok z Antona, który przyniósł jej zamówienie, na rozmówczynię. – Ok,
możemy przejść do pytań mniej spontanicznych? Nie chcę, żebyś pomyślała, że
przyszłam tak na żywioł, nie wiedząc, kim jesteś i co robisz. Uskuteczniłam
nawet małe śledztwo. Tyle, ze ono niewiele mi dało. Ludzie praktycznie nic o
tobie nie wiedzą. Chciałabym ich trochę oświecić. Pozwolisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily podeszła do tego pomysłu
jak pies do jeża. Ludzie nie interesowali się nią aż tak bardzo, a to, że
niewiele wiedzieli było tylko zaletą. Niczego nie mogli wykorzystać przeciwko
niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Opowiedz coś o sobie. Gdzie
mieszkałaś, coś o rodzinie i takie tam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mieszkałam w Teksasie. –
Rozpoczęła i urwała. Nie miała o czym mówić. – Od pięciu lat nie utrzymuję
kontaktu z rodziną. – Dodała cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kimberly się wyraźnie
zmieszała. Wyciągnęła słuszny wniosek, by tematu o rodzinie nie drążyć, bo nic
ponad to nie uzyska. Taktownie pociągnęła myśl w innym kierunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteś bardzo tajemnicza. Studenci
albo cię nie znają, nawet ci z twojego kierunku, albo cię nie lubią. Ci drudzy
uważają, że jesteś arogancka,
nieprzyjemna i patrzysz na wszystkich z góry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Skoro tak mówią, to pewnie
tak jest. – Malarka straciła chęć do wywiadu. Opowiadanie o relacjach miedzy
ludzkich nie było jej mocną stroną. – Nie potrafię złapać z tymi ludźmi
kontaktu, dlatego od razu przylepiają mi łatkę tej złej i niedobrej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Więc może powiedz jak TY
siebie postrzegasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ambitna, perfekcjonistka,
wegetarianka, marzycielka, zdystansowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ciekawa mieszanka. Czemu
właśnie taka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo lubię sięgać coraz
wyżej, nigdy nie robię czegoś na pół gwizdka, nie potrafię znieść cierpienia
zwierząt, kiedy zamykam oczy świat staje się kolorowy i nieograniczony. A
wycofania i bariery nauczyło mnie życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kimberly uniosła brwi. Nie spodziewała
się takiego wywiadu. Lily wydawało się, że Dray oczekuje wypowiedzi w stylu
apodyktycznej, nieczułej dziewuchy, która jest tak okropna, że nikt jej nie
lubi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co rozumiesz przez ostatnie
zdanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak jest lepiej. Angażując się
w cokolwiek, można przypłacić rozchwianiem emocjonalnym i załamaniem nerwowym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A miłość? – Ruda usiadła na
fotelu po turecku. – Lily, masz chłopaka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie sądzę, by kogoś to
obchodziło. – Malarka cieniowała prawie skończony szkic. – Nie mam. Pytałaś o
miłość. Niby czym ona jest? I czy w ogóle istnieje? Ludzie teraz tylko się
wykorzystują. Nie, dziękuję, ja tego nie potrzebuję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dray zamarła w miejscu.
Stanowczo nie spodziewała się takiego wywiadu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dlatego – Zaczęła powoli. –
Angażujesz się tak bardzo w studia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ludziom wydaje się, że
malarstwo to taki wydumany kierunek, gdzie nie trzeba się uczyć. Wystarczy coś
po swojemu nabazgrać i można zawsze bronić swoich chlapnięć farbą, że właśnie
taka była koncepcja, a jak ktoś tego nie rozumie, to ma płytki umysł. Niektórzy
studenci są tu tylko dla samego statusu studiowania, by bogaci rodzice się nie
czepiali. Co więcej, by mogli się
pochwalić, że mają ARTYSTĘ w rodzinie. A ja… moja rodzina nie chce mieć ze mną
nic wspólnego, właśnie dlatego, że inaczej czuję świat. Że przelewam go na
płótno. Nawet, jeśli nie da się z tego wyżyć, to ja wiem, że robię to dla
większej sprawy. Moje życie z perspektywy Wszechświata to tylko mrugnięcie
okiem i mikroskopijny pyłek, ale jeżeli poświęcę je dla sztuki, to całkowicie
jest tego warte. Staję się pełniejsza i szlachetniejsza dzięki temu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kurczę, a czym się teraz uszlachetniacie
na zajęciach? – Zapytała Dray z drwiną.
Lily dobrze wiedziała, że Kimberly jej nie rozumie. Była przecież
nastawiona na lekki wywiadzik, po którym wróci do domu, przebierze się i
pójdzie na kolejną imprezę z dziewczynami z Beverly Hills.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Portret. Farbami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Masz już jakąś koncepcję? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Codziennie inną, z każdym
dniem bardziej skrajną od poprzedniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Więc na zakończenie wywiadu
mogę życzyć ci znalezienia odpowiedniej koncepcji i… jeszcze więcej obrazów w
galerii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kimberly wyłączyła dyktafon.
Malarka akurat skończyła rysować swoją podobiznę. Wręczyła kartkę i długopis
rudowłosej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dray pozbierała z podłogi
rozgardiasz, wcisnęła w torbę szkic i zapłaciła Antonowi przy barze. Po chwili
szybkim krokiem opuściła lokal.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W przeciwieństwie do
Kimberly. Lily wiedziała jak ten wywiad się skończy już w momencie, gdy
ściskała dłoń studentki dziennikarstwa. To była kompletna porażka. Wszyscy wezmą
ją za jeszcze gorszą niż jest w rzeczywistości. W ogóle nie spodziewała się pytań
o rodzinę czy związki. Wolałaby raczej opowiadać o studiach. Tylko kogo by to
zainteresowało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Grey westchnęła. Kosmyki zbyt
długiej grzywki zawirowały i opadły prosto na oczy. Lily nie czuła zbyt
wielkiej potrzeby, by je odgarnąć. Z pomiędzy pasm dostrzegła, że intrygujący
nieznajomy patrzy się na nią z nieskrywaną ciekawością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cudownie. Zbłaźniła się nie
tylko przed Dray, ale też przed wszystkimi w kawiarni. Umrzeć z zażenowania
to naprawdę beznadziejna śmierć, a
malarka czuła, że ma ją na wyciągnięcie ręki. A chciała być mądrzejsza od
wszystkich, chciała innym utrzeć nosa. To sobie narobiła. Ale tylko obciach i
dodatkowego powodu, by traktować ją jak kosmitkę.</span><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">__________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To już tradycja i reguła, że daję plamy. To znaczy tak rzadko coś dodaję. Już się tłumaczę i usprawiedliwiam. Ogólnie wyglądam jak zombie, mieszkam w warunkach jak zombie. No. Znaczy czuję się jakaś taka dziwna. Może to ta pogoda za oknem? To nie jest tak, że się nie wysypiam, bo jestem złym studentem i nie chodze na poranne wykłady, więc codziennie jestem w wyrze do ok 10. I to jedyna rzecz, którą spełniam na drodze do zdrowego stylu życia. Bo tak ostatnio sie dzieje, że jem 1 do 2 posiłków dziennie. I to zazwyczaj koło godziny 14. Im dłużej studiuję, tym dowiaduję się kolejnych powodów jak to niekorzystnie wpływa na mój organizm. Ale nie mogę się ogarnąć. Muszę posprzątać w pokoju. I zacząć funkcjonować. Bo jak nie nauka, to książki. Wróciła mi mania czytania non stop. Jedną skończę, drugą zaczynam. Wiecie jak jest. Żmija dostaje od rodziców pieniążki na jedzenie i kurtkę zimową. Ale na zakupach mija empik. Patrzy na książki i myśli: przecież z głodu i zimna nikt jeszcze nie umarł i kupuje 3 książki. ;/ Przy okazji polecam "Atlas chmur" Zarówno film jak i książkę. Prawdziwa magia i odtrutka na gówniane bestsellery o Greju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dobra nie pieprzę już więcej. Znaczy jeszcze mam taką malućką prośbę, by tych 7 obserwatorów (oczywista poza Wildflower) troszkę się w komentarzach uaktywniło :)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-2392580781936883642012-11-05T13:16:00.000-08:002013-09-30T03:19:17.460-07:008<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily zastanawiała się właśnie, czy Dray jest spóźnialska,
gdy do stolika podszedł ktoś, na kogo widok serce dziewczyny podskoczyło z
radości. Szczupły, blondowłosy kelner uśmiechnął się promiennie, ukazując
uszczerbek w zębie przedtrzonowym. Oczywiście od otwierania piwa zębami. Lily
odwzajemniła szczery uśmiech. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czym mogę służyć panno „Nie jestem Grey” Grey? – Pytał się
tak za każdym razem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Antonie Konviciusie, a co pan poleca? – W odpowiedzi Anton
wyjrzał zza parawanu i przysiadł się na wolnym fotelu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ostatnio wcale tu nie przychodzisz. Widziałem cię chyba z
miesiąc temu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po prostu nie mam czasu. Studia…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na studiach każdy się opierdziela, tylko ty traktujesz to
śmiertelnie poważnie. Urwij się kiedyś z wykładu, pójdziemy gdzieś, jak za
starych, dobrych czasów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Które wcale nie były aż takie dobre. – Lily przerwała mu.
– Myślisz, czemu przyjechałam tu aż z Teksasu? By się od nich odciąć. Zresztą
ten temat wałkowaliśmy tysiące razy. Za bardzo podobają mi się te studia, by je
olać. Lepiej opowiadaj, co u ciebie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rozstałem się z Aną. Znaczy to ona zerwała, bo… W sumie
sam nie wiem, dlaczego. Tak wyszło. – Anton starał się nie okazywać
rozczarowania z tego powodu, ale Lily znała go zbyt dobrze, by tego nie
dostrzec. Zaciśnięte wargi dobitnie wskazywały, że nie było mu lekko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Znajomość z Antonem należała do tych niezwykłych. Gdy
uciekła z domu szybko spotkała osiemnastoletniego Litwina, który niedawno, wraz
z rodziną wyemigrował do Stanów. Z tym, że kiedy się poznali, Anton był już
sierotą – jego rodzice zginęli podczas napadu na bank. Postanowili przetrwać we
dwójkę, wspierając się nawzajem. Przez ostatni rok liceum mieszkali razem w
kawalerce, a popołudniami po szkole pracowali w obskurnym barze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byli jak rodzeństwo, za które często brali ich ludzie, ze
względy ba fizyczne podobieństwo. Oboje mieli przecież blond włosy i niebieskie
oczy, dość charakterystyczne dla Europejczyków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy Lily dostała się na studia do Berkeley, Anton nie wahał
się ani chwili i pojechał z nią, choć wiedział, że będzie tam musiał zaczynać
od zera. Ale z drugiej strony tak naprawdę nic go nie trzymało w Boerne. Ktoś
mógłby pomyśleć, że Anton był w Lily zakochany, ale to nieprawda. Chłopak był
dla niej raczej jak brat.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawdą było, że Anton nie miał problemów z okazywaniem
uczuć. Był prostym człowiekiem, przez co jego uczucie było szczere i piękne
uczył Lily, że można kochać pomimo i ponad wszystko. Z pewnością był lepszym
katolikiem niż Lily. Dziewczyna bardzo chciała być taka jak Konvicius, ale jej
przeszłość miała na jej sferę duchową druzgocący wpływ. Doprowadziło to do
tego, że Lily obawiała się, że po prostu nie potrafi kochać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Och, to kompletna bzdura. – Żachnął się chłopak, gdy mu to
oznajmiła. – Nie mów, że nie kochałaś braci. A jeśli chodzi ci o miłość
pomiędzy kobietą i mężczyzną, to jeszcze nie spotkałaś nikogo, kto by na ciebie
zasługiwał. Musisz docenić siebie. To prosta zależność. Kochasz siebie, więc
potrafisz kochać innych. Darząc uczuciem drugiego człowieka, kochasz też samego
Boga. I nie trzeba nic więcej. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mówisz o tym, jakby to było banalne. A ja nie potrafię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nigdy nie zmuszaj się do miłości. Ona sama przychodzi,
musisz tylko wiedzieć kiedy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zawsze patrzył takimi kategoriami. We wszystkim znajdował
coś dobrego i wartego kochania. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I choć Ana nie była ideałem, Anton był w stanie godzinami
wychwalać jej zalety. A ona miała to za nic. Lily nie miała z nią zbyt
wielkiego kontaktu. Wydawało jej się, że była zwykłą, niczym niewyróżniającą
się dziewczyną. Dlatego tym bardziej dziwi wiadomość, że zostawiła Antona, który
mógłby jej nieba uchylić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie mam do niej żalu. – Blondyn grzebał srebrną łyżeczką w
pojemniku z cukrem. – Widocznie tak musiało być. Ludziom nie wychodzi. To się
zdarza. – Lily nie mogła uwierzyć, że nawet w takiej chwili jej przyjaciel był
spokojny, jakby się nic nie stało.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Daj spokój, nie była ciebie warta. Jest zwykłą podłą,
bezduszną …</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Szczerą i dorosłą dziewczyną. – Anton wpadł jej w słowo. –
Nie ciągnęła tego na siłę, tylko dlatego, że wzbudzałem w niej litość. Lily nie
pouczaj mnie, bo najwidoczniej to nie było to. – Powiedział, gdy malarka
próbowała mu przerwać. – Co byś zrobiła na moim miejscu? Och, przede wszystkim
nie pozwoliłabyś sobie na to, by być w takiej sytuacji jak ja. Ale przypuśćmy.
Co byś zrobiła? Dokładnie to samo, co ja. Pozwoliłabyś odejść. – Anton zostawił
dokładnie przemieszany cukier. Spojrzał jej w oczy i nie pozwolił opuścić
wzroku. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna broniła się przed jego błękitnymi tęczówkami.
Były jak reflektory wdzierające się w głąb jej źrenic i obnażające prawdę. Bo niezaprzeczalnie
miał rację, nawet jeśli studentka by się do tego nie przyznała. Nie czekał na
jej odpowiedź, znał ją. Ale nie zmienił sposobu patrzenia. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily przypomniała sobie, jak siedzieli razem w kawalerce na
wspólnym łóżku. Rozmawiali całą noc patrząc na swoje twarze. To było coś w
rodzaju niekończącego się i szczerego wyznania. Na zmianę zadawali sobie
pytania i odpowiadali zgodnie z prawdą. To było bardzo ważne, powtarzał Anton,
by patrzeć sobie w oczy. Wtedy okazywało się szacunek rozmówcy i dawało pewność
o zamiarach oraz czy rozmówca mówi prawdę. Ponad to uczyło pewności siebie.
Ktoś, kto wytrzymuje przenikliwe spojrzenie jest silny psychicznie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily przekonała się o tym już następnego dnia. Idąc ulicą do
szkoły mijała ludzi patrząc im prosto w oczy. Każdy, kogo mijała nie dłużej niż
po kilku sekundach spuszczał wzrok. Może to było dziecinne, ale dziewczyna
pochwaliła się tym Antonowi. Wbrew jej oczekiwaniom nie był wcale zadowolony.
Wyjaśnił jej, że to nie tylko niegrzeczne, ale też niebezpieczne. Bo była to
postawa agresywna. Przypadkowi przechodnie nie lubią, gdy patrzy im się w oczy,
takie spojrzenie oznacza wyzwanie. Dlatego ludzie „prześlizgują” się wzrokiem
po twarzy. Tylko ci bezczelniejsi wymieniają spojrzenia. A do nich należą
głównie typy spod ciemnej gwiazdy, których młoda, blondowłosa dziewczyna
powinna się wystrzegać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Anton z pewnością do nich nie należał. Mimo to, Lily nie
lubiła patrzeć mu w oczy. Były zbyt jasne w swoim odcieniu, drażniące.
Momentami czuła, jakby topiła się w rzece, po której stąpała zimą. Kruchy lód
zarwał się pod nią, a ona zagłębiła się w lodowatej wodzie. Co z tego, że była
to znajoma rzeka, zimno wbijające miliony igieł było obezwładniające. Takie
właśnie były oczy Antona. Nie bała się go, a tym bardziej nie był on jej
wrogiem. A i tak nie znosiła, gdy przewiercał ją wzrokiem tak jak teraz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Anton, wystarczy. – Lily odwróciła twarz i rozejrzała się
po sali. Liczba gości się nie zmieniła.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily nie musisz udawać, że tak nie jest. Wydaje mi się, że
chowanie uczuć niczego nie zmieni. Proszę cię, bądź szczera ze sobą. – Położył
dłoń na blacie stołu. – Powiedziałbym coś jeszcze, ale choć wiesz, że to
prawda, nie przyznasz mi racji i na dodatek się wkurzysz. – Zanim zdążyła
zapytać, o co mu chodzi, wstał i bez słowa odszedł. Ale zanim to zrobił
łobuzerko mrugnął okiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">„Anton, dlaczego ty mnie znasz tak dobrze? Może nawet lepiej
niż ja sama?”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna oparła się o fotel i przymknęła oczy. Być szczerą
ze sobą. O co mu chodziło? Przecież się nie oszukiwała. Gdyby to robiła,
powtarzałaby sobie, że malowanie to strata czasu, że jest niezastąpiona na
ranczu ojca. Nie oszukiwała się, gdy mówiła, że lubi swoje studia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily Grey, prawda? – Odezwał się niski głos z
charakterystycznym akcentem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka otworzyła oczy. Stała przed nią Kimberly Dray.
Średniego wzrostu, raczej szczupła, rude proste włosy. To widział każdy. Lily
dostrzegła centymetrowe odrosty, blizny po trądziku, naciągnięty na nią
podkład, nierówne usta, dziwnie odstającą górną wargę, przebarwienia po kawie
na zębach. Ponad to włosy miała rozwichrzone, jakby Kimberly uciekła właśnie
przed tornadem. Pogoda za oknem nie wskazywała na to, jakoby przed chwilą
Bulwarem Lincolna przeszła trąba powietrzna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Stojąca wyciągnęła rękę, nader ekspresyjnie wyprostowała
palce dłoni i wygięła kciuk dosyć nienaturalnie. Lily zreflektowała się, że
trzeba wstać. Uścisnęła krótko dłoń zaopatrzoną w paznokcie koloru grafitu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dray dosłownie zwaliła się na siedzenie. Biały szal owinięty
wokół jej szyi zafurkotał głośno. Dziewczyna odrzuciła na podłogę torbę.
Przeczesała palcami włosy. Złożyła usta w dzióbek i przemknęła wzrokiem po
Sali. W końcu rozciągnęła wargi w zbyt przymilnym uśmiechu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dużo macie pracy na zajęciach? – Zapytała, ale nie dała
nawet czasu na odpowiedź. – My mamy istny koszmar! A ja mam jeszcze gazetkę! –
Ponownie potargała rude kosmyki. – Masz dużo czasu? – Zwróciła się do malarki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tyle ile potrzeba. – Odparła Lily, patrząc jak jej
rozmówczyni kokosi się na fotelu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Yy… OK.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lecz zanim zdołała cokolwiek dodać, pojawił się Anton,
niosący na tacy talerzyk z pokaźnym kawałkiem ciasta i szklaną z różowo-
czerwoną zawartością. Zestawił naczynia na stolik i podał Kimberly kartę dań.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Yyyo! – Dray wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. –
Fajne ciacho! Zamówiłaś je? Co to jest?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka zmarszczyła brwi. Nie przypominała sobie, by to
zamówiła. Tym bardziej, że nie miała już pieniędzy. Znów to zrobił! Do licha!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily pozostawiła przy stoliku zdziwioną Kimberly i
skierowała swoje kroki ku Antonowi siedzącemu przy barze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co to ma być? – Zaczęła ostro.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kawałek przekładańca i sok z arbuzów, a niby co innego? –
Anton wykrzywił usta, jakby nie widział w tym nic dziwnego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie zamawiałam tego. NICZEGO nie zamawiałam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na koszt firmy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chyba twój. – Lily fuknęła z wyrzutem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O co ci chodzi? – Chłopak nie zmienił tonu głosu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie musisz mi stawiać, poradzę sobie sama. Dlaczego
traktujesz mnie jak nieporadną dziewczynkę?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Raz na jakiś czas zafunduję ci kawałek ciasta, to nic
wielkiego! Gdyby nie ty…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Anton, nie możesz za każdym razem usprawiedliwiać swoich
aktów nadopiekuńczości wmawianiem, że gdyby nie ja, to coś tam. – Lily mówiła
spokojnym tonem. Nie chciała wyprowadzić się ponownie z równowagi. Jeden raz
dziennie to o jeden raz za dużo. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Porozmawiamy o tym później. – Chłopak nie lubił się
tłumaczyć z tego, że dogadzał studentce słodyczami kosztem swojej wypłaty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiesz, że mnie zbywasz? – Dziewczyna uniosła brwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiem, ale mam klienta. Zaraz mu podziękuję. – Uśmiechnął
się, a na jego policzkach pojawiły się urocze wgłębienia. Zabrał z blatu menu i
podążył w kierunku stolika, przy którym usiadł nowy klient.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily już miała wrócić z powrotem do Dray, gdy coś
zasygnalizowało jej niezwykłość sytuacji. Mrowienie pod skórą dawało wyraźne
znaki. Malarka przymknęła jedno oko, jakby chciała się wsłuchać w siebie i
odnaleźć przyczynę nagłego poruszenia jej zmysłów. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie od razu zorientowała się, o co chodzi. Gdy wreszcie
ruszyła sprzed baru, czuła się dziwnie. Kluczyła między stolikami zachodząc w
głowę, co się zmieniło. Ściany były takie same, fotografie ani postacie na nich
nie zmieniły swojego położenia. Kawałek przekładańca również nie zniknął.
Usiadła naprzeciw Kimberly, która wodziła palcem po karcie dań szukając czegoś
dla siebie. Lily wzięła do ręki łyżeczkę i odkroiła kawałek ciasta, o kute
przed chwilą toczyła walkę z Antonem. Jak zawsze było doskonałe i rozpływające
się w ustach. Idealnie kruche z odpowiednią warstwą kremu, który był słodki,
ale nie na tyle by być mdłym.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czując jeszcze na języku posmak toffi, wyjrzała za parawan i
nie do końca rozumiejąc, znalazła źródło swojego poruszenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">__________________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No znów mnie długo nie było. Pogodzenie dwóch blogów, studiów dziennych i stałego etatu błazna to dla mnie trochę za dużo. Niestety cierpią na tym moje wypociny. A ja z każdym kolejnym rozdziałem mam dodatkowe wątpliwości, czy jest sens to ciągnąć. Bo prawda jest taka, że to, co tutaj widzicie powstało już około 2 lat temu. I jeszcze wtedy wydawało mi się to czymś ciekawym, tak teraz już sama nie wiem. Choć muszę przyznać, że bardzo powoli to się rozkręca, </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ten post dedykowany Wildflower, która jako jedyna dzielnie trwa przy moich wypocinach ;)</span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-38718066831082738962012-10-05T01:11:00.000-07:002013-09-30T03:18:55.734-07:007<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Billie Joe! - Marie oderwała wzrok od witryny, wyjęła z kieszeni
telefon i wskazała na wyświetlacz. Lily mimowolni zmarszczyła czoło i dała tym
okularnicy do zrozumienia, że nie do końca o to jej chodziło. - A ten twój, no!
Jak mu tam było? - Dziewczyna wykrzywiła usta, przez co jej twarz nabrała
wyrazu ogromnego skupienia. - Ten... Davey! O...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Havok? – Lily nie zmieniła
zbytnio wyrazu twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Była bowiem całkiem
pesymistycznie nastawiona do tego pomysłu. Co prawda Davey Havok wokalistą i
tekściarzem był naprawdę dobrym, ale jeśli chodziło o wygląd całkowicie nie
spełniał kryteriów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie chodziło o to czy był
brzydki, bo to kwestia gustu. Problem w tym, że wokalista AFI był całkowicie
niemęski. Malował oczy, włosy i paznokcie. Zwłaszcza podczas promocji płyty
„Decembernderground” przeszedł samego siebie. Z niebieskimi cieniami na
powiekach mógł konkurować z niejedną dewotką z kościoła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A Lily chciała uwiecznić na
portrecie mężczyznę z krwi i kości. Bez podkładu, mascary i gipsów. Uwydatnić
cechy płciowe, ostre rysy twarzy, kilkudniowy zarost, twarde spojrzenie.
Całkowite przeciwieństwo lalusiowatych, wycelowanych kolesi z kabrioletów,
którzy szwędali się po Berkeley.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No co? – Marie spytała,
widząc jej wahanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie o to mi raczej
chodziło. Davey jest zbyt… - Lily gestykulowała, by wyrazić w pełni jaki jest
Havok, ale rozmówczyni jej przerwała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jest naprawdę całkiem
niezły. W ostatnim teledysku… mm… ciacho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka wytrzeszczyła oczy.
Oczywiście płytę miała od dawna, ale nie zawracała sobie głowy teledyskami. Z
prostej przyczyny: braku czasu. Poza tym podświadomie obawiała się znów ujrzeć
te koszmarne turkusowe cienie do powiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oczywiście! Ma niesamowicie
piękne oczy. Nigdy nie wspominałaś, że David jest taki hot!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zależy, co dla kogo jest
hot. – Lily wiedziała oczywiście, że Marie lubi sobie w taki sposób żartować.
Nazywać przystojnych facetów, jak gimnazjalistki zachwycające się Robertem
Pattinsonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wygląda tak, że nie dziwię
się tej lasce, że go porwała. – Kasztanowowłosa prawie podskoczyła z
ekscytacji. – Jeżeli taki Davey ci się nie podoba, to już nie wiem, jakiego
mężczyznę ty chcesz namalować. Dla mnie, oczywiście po Billie’m spełnia
wszystkie kryteria. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czuję, że koniecznie muszę
nadrobić moje braki w teledyskach AFI. – Kąciki ust Lily nieznacznie przesunęły
się ku górze. – A wy? – Spróbowała zmienić temat. – Co macie na literaturze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Szczerze mówiąc – Marie
poprawiła okulary. – Ostatnio nie chodzę na wykłady. Muszę wybierać między
szkołą, a kinem, teatrem czy czymkolwiek innym. Szkoła zawsze przegrywa. –
Zaśmiała się w specyficzny dla siebie sposób. – Niemniej, uważam, że literatura
to ciekawy kierunek studiów. Gdybym tylko nie była tak leniwa… - Marie
skrzywiła się, dając do zrozumienia, że to był jej największy problem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily zbytnio to nie zdziwiło.
Odkąd pamiętała, Marie zawsze była strasznym leserem Całkowitym jej
przeciwieństwem, chyba jeszcze bardziej niż Joanna. Tak na dobrą sprawę one
dwie mogłyby być dobrymi kumpelami. Obie angażowały się w najróżniejsze sprawy.
Imprezowały do upadłego i miały mnóstwo znajomych. Z tym wyjątkiem, że Jo
nieumyślnie zrażała do siebie ludzi. Nie potrafiła utrzymać języka za zębami i
czasem szczerze aż do bólu wytykała innym wady i ich słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ostatnio – Przerwała ciszę
Marie. – byłam na koncertach Killersów, Muse i 30 Seconds To Mars. Mówię ci,
było nieziemsko! Co prawda, nie jestem aż taką fanką tych zespołów, ale
atmosfera tak mi się udzieliła, że kupiłam już bilety na ich kolejne występy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Okularnica z przejęciem
opisywała kolejne koncerty, a Lily chłonęła, co tylko mogła, wzdychając
zazdrośnie co jakiś czas. Mogła sobie tylko pomarzyć o tym ,by na coś takiego w
ogóle pojechać. Pieniądze przepuszczała na rzeczy związane ze studiami albo na
tatuaże. A chodzenie na koncerty garażowo- osiedlowych indie rockowych zespołów
przecież się nie liczyło. Nawet, jeśli te zespoły grały całkiem znośną muzykę.
Ale to odbywało się bez tego całego splendoru i efekciarstwa, z jakiego słynęły
koncerty dla kilkutysięcznej publiczności. Taka widownia dawała całkowitą
anonimowość. Ludzie skaczą, pogują, fałszują przeokropnie, ale nikt na to nie
zwraca uwagi, bo na takich koncertach właśnie tak jest. A ci indie rockowy
grają zazwyczaj w totalnych spelunach, gdzie na występ przyjdzie garstka ludzi,
w tym kilku przybłąkanych duszyczek, które nie do końca wiedzą, co tu robią i
po co. W takim przypadku siada się przy stoliku, zamawia napój (najlepiej
wysokoprocentowy) i udaje się, że kontemplacja tekstu pochłania do reszty. Nikt
nie skanduje nazwy zespołu, żadna rozhisteryzowana fanka nie rzuca stanika lub
innej części garderoby na statyw od mikrofonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily nie raz uczestniczyła w
takich recitalach. Zasiadała w kącie Sali śmierdzącej dymem papierosowym, tanim
piwem i spoconymi harleyowcami i analizowała teksty undergroundowych piosenek.
To były całkiem inne emocje. I choć na kameralnych koncertach zespół czy
wokalista miał praktycznie bezpośredni kontakt z publicznością, tak na tłumnych
koncertach z widzów biła niewiarygodna wręcz i pozytywna energia. Tego właśnie
brakowało Lily w zblazowanym towarzystwie, sączącym trunki, które po kilku
kuflach nie zareagowałoby, gdyby z głośników, zamiast muzyki zespołu, puściliby
Chopina<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I Wtedy Jared…! Dasz wiarę,
że on ma prawie 40 lat? I wtedy on wpuścił na scenę kilkadziesiąt
rozwrzeszczanych fanek! – Marie nie przerywała swojej relacji. – Nawet sobie
pomyślałam: Dżizas, przecież one go zjedzą! Genialnie było, geeenialnie! Aż
chce się jeszcze!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie wątpię. – Lily
wykrzywiła lekko usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W ogóle tyle atrakcji, że
hej! Mieliśmy jechać na przedpremierowy pokaz Barmana, ale Rose coś napomknęła
o karaoke. To będzie masakra! Wszyscy się schlamy jak ostatnio i będziemy wyć
do mikrofonu. Uwielbiam robić z nią imprezy. Są kosmiczne! Mam nadzieję, że
znów nie zaprosi Meg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Meg? Meg Stuarts? Ode mnie
z roku? – Lily nie wierzyła własnym uszom. Dwie największe uniwersytecki
przyjaciółeczki nie zapraszają się na imprezy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dokładnie! Meg ma jakieś
pretensje do Rose. A najlepsze jest to, że Rose nie miała z akcją nic
wspólnego, bo całe zamieszanie spowodował Michale. – Marie była w swoim
żywiole. Gorące ploteczki to było coś, co studentka literatury lubiła
najbardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już nie mogę doczekać się
imprezy. Czuję jej głód. Mam ochotę się nawalić i jęczeć przeboje Britney. „
Hit me baby one more tiiiiimeeeeee…” Bo na ostatniej imprezce nie byłam,
walentynkowe party nie jest dla mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak się kogoś kocha, to
powinno się to okazywać na co dzień. – Lily uniosła nieznacznie brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dokładnie! – Marie
poprawiła okulary. – Kiczowate serduszka, karteczki, amorki. Wszędzie miziające
się pary. Czy może być coś gorszego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jasne. Banda kretynek,
które są chorobliwie zazdrosne, bo spędzają Walentynki w gronie przyjaciółek,
po raz tysięczny oglądając „Pretty Woman”. – Warknęła im za plecami Joanna,
która pojawiła się tam, nie wiadomo kiedy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ty do nich z pewnością nie
należysz? – Parsknęła Marie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z całą pewnością, pomyślała
Lily. Kto jak kto, ale Joanna nie miała problemów ze znajdowaniem sobie
męskiego towarzystwa. To, co robiła w walentynki całkowicie mijało się z
przesłaniem święta zakochanych, ale faktem było, że tego dnia Joanna nie
oglądała „Pretty Woman” ani innej komedi romantycznej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ale widzę, że jesteś na
bieżąco, jeśli chodzi o zajęcia kretynek, które spędzają same walentynki. – Dogryzła
jej okularnica.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dość, stop! – Warknęła
Lily. Dyskusja czy rozmowa to jedno, a złośliwości i kłótnie to drugie. A tego
drugiego właśnie, dziewczyna bardzo nie lubiła. – Jo, odprowadzisz mnie do
Boba?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No… dobra. – Powiedziała po
chwili namysłu, nie spuszczając wzroku z Marie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zobaczymy się później. –
Malarka pospiesznie pożegnała się ze studentką literatury.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiesz, że tego nie lubię. –
Odezwała się lily, gdy były już same.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak? A sama ciśniesz
Ibsenowi! – Usprawiedliwiała się Joanna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To całkiem co innego!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ty nie lubisz jego, a ja
nie lubię tego grubasa, któremu dziób się nie zamyka! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie uważasz, że jesteś
trochę niesprawiedliwa? To jej sprawa, z kim się zadaje. Ktoś od ciebie mógłby
mieć pretensje, że ty przyjaźnisz się ze mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Joanna skrzywiła się w minę
„I tak wiem swoje”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiesz, że twój konflikt z
Rose jest całkowicie bez sensu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A twój z Ibsenem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rose mimo wszystko nie
sugeruje, że masz zaliczenia tylko dlatego, że sypiasz z asystentami i
wykładowcami. Nie, żebym się przejmowała. Dogadałaś się w końcu z Harry’m? –
Lily przeszła na bezpieczny temat o tańcu. To była dobra decyzja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawie do samego Boba
artystka nie odzywała się. Joanna, zachęcona do gadania o tańcu, nie pozwalała
sobie na żadne przerwy. Podróż pozwoliła na szczegółową relację z ostatniego
turnieju tańca. Fotografka była w sowim żywiole. Skrytykowała sukienki
uczestniczek, stwierdziła, ze jury faworyzowało jedną z par („Z pewnością ta
rudowłosa zdzira poszła z sędziami do łóżka”), opowiedziała ze szczegółami cały
swój układ do samby, a na koniec rozpływała się nad pudłem. Dla kogoś, kto nie
skupia się na tańcu i turniejach, to ostatnie brzmi co najmniej bez sensu. Bo
pudło to miejsce na podium.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy w końcu zatrzymały się na
Bulwarze Lincolna, Joanna własnie streszczała jak to fotograf na turnieju był
strasznym amatorem. Lokal Boba znajdował się w idealnym miescu – blisko
centrum, a jednocześnie wystarczająco daleko od szumu, gwaru i hałasu
panującego tam. Budynek, w którym znajdowała się kawiarnia widocznie odcinał się
od pozostałych, ale zdaniem Lily nadawało mu to specyfiki i sprawiało, że tego
miejsca nie dało się zapomnieć. Był to parterowy, śnieżnobiały klocek, który na
tle obskurnych kamienic i supermarketów wyglądał nader oryginalnie i pogodnie.
Na działce rosły wysokie modrzewie i rozłożyste drzewa strefy
śródziemnomorskiej. Nadawały przyjemnego, zielonego akcentu wśród szarości
betonu i asfaltu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nazwa lokalu była dość
trywialna, ale właściciel Bob Mason za nic w świecie nie chciał jej zmienić.
Knajpa pochodziła z czasów, kiedy wszystkie lokale nazywano imionami
właścicieli i jako jedna z niewielu utrzymała się na rynku z tą nazwą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Teraz najczęstszą klientelą
byli studenci z Uniwersytetu Kalifornijskiego, który znajdował się zaledwie
kilka przecznic dalej. Nowy rodzaj klientów sprawił, ze kawiarnia potrzebowała
gruntownego odnowienia. Kiczowatą tapetę zastąpiły ściany w ciepłym odcieniu
fioletu, metalowe krzesła i stoliki zostały wymienione na czarne, skórzane
fotele i mahoniowe blaty. Na każdym stole stała mała lampeczka. Ze ścian znikły
podstarzałe i przeżarte przez mole dywany i trofea myśliwskie, a zawisły piękne
czarno-białe zdjęcia studentów fotografii. Nawet jadłospis został zmieniony.
Zamiast krwistych steków i tłustych hamburgerów, zamawiało się najróżniejszego
rodzaju desery i sałatki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Joanna na obchodne klepnęła
Lily w plecy i dodała, że jak się upora ze zdjęciami, to wpadnie do Boba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Malarka, pozostawiona sama
sobie, weszła do kawiarni. Rozejrzała się. Kimberly Dray z pewnością nie było.
Zresztą nie spodziewała się jej , bo było dosyć wcześnie. Tylko przy dwóch
stolikach siedzieli ludzie. Przy jednym dwie, względnie znajomo wyglądające
studentki, przy drugim stateczny jegomość czytający dzisiejsze wydanie lokalnej
gazety i sączącego espresso. Ów jegomość zajął ulubione miejsce Lily – w kącie,
którego prawie nie było widać. Musiała więc wystawić się na widok publiczny,
siadając przy stoliku, połowicznie odgrodzonym przez parawan. Położyła pakunki
i torbę z ubraniami na drugim fotelu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">____________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No teraz się bardziej postarałam. Musiałam czymś zająć mózg, bo ostatnio pracuje na pełnych obrotach i jak jeszcze nigdy w życiu mam problemy z zasypianiem. A poza tym smutam bez powodu. Czy to już jesienna depresja? ;/</span><br />
<br /></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-58071822159461839472012-09-25T01:54:00.001-07:002013-09-30T03:18:35.501-07:006<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Joanna często powtarzała, że Lily jest zbyt wybredna w wyborze chłopaków. To nie o to chodziło. Wygląd wcale nie był decydujący. Potencjalny partner musiał być po prostu intrygujący. A to, że takich jest już mało, nie było jej winą. Dziewczyna nie miała określonego ideału, gdyż pod niego ustawiałaby sobie każdego mężczyznę. Jakież byłoby rozczarowanie, gdyby okazało się, że idealny facet wcale nie jest idealny, tylko zostało dopowiedziane, że tak właśnie jest?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pokrętna filozofia, ale pozwalała Lily wyzbyć się uczucia rozczarowania i rozgoryczenia. Brak związków i miłości oznaczał brak rozczarowań, ale tez samotność. Czyli jak to w dzisiejszych czasach: nie ma nic za darmo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już się sfoszyłaś? - Zagadnęła ją Joanna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie, ale z tym kiszeniem ogóra stanowczo przesadziłaś.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No, może troszkę. - Przyznała dziewczyna po chwili milczenia. Lily była prawie pewna, że Joanna powiedziała to tylko dla świętego spokoju. - Tylko że Lily, - Studentka fotografii zmrużyła oczy. - znamy się już trochę, a ja nie widziałam cię nigdy z żadnym facetem. Może ty jesteś homo?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily o mało nie upuściła torby z zakupami. Gdy minął pierwszy szok, wzięła głębszy oddech i powstrzymała się przed jakimś niekontrolowanym i spontanicznym walnięciem Joanny. W końcu odparła:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czy ty kiedykolwiek zastanawiasz się nad tym, co mówisz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mówię to, co myślę. - Powiedziała rozbrajająco Joanna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To z myśleniem nie ma zbyt wiele wspólnego. - Odwarknęła malarka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyjaciele teoretycznie powinni wspierać. A z Jo było różnie. Miała całkiem inne podejście do życia. Dla niej było po prostu zabawą, zlepkiem przyjemnych przeżyć. Dostawała wszystko, co chciała i nie musiała się o nic martwić. Co zresztą było widać - jej największymi problemami były auto w warsztacie i nieznajomość rozkładu jazdy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ich przyjaźń była naprawdę dziwna i pełna sprzeczności. Gdyby nie to, że Joanna narobiła sobie na uczelni mnóstwo wrogów, to pewnie nie zadawałaby się z Lily. Ale przecież artystka nie powinna narzekać. Bo w innym przypadku nie miałaby nawet do kogo otworzyć ust. No i Jo miała też zalety. Martwiła się o przyjaciółkę, nawet jeśli wyrażała to w inny sposób niż cywilizowani ludzie. Nie było wątpliwości, ze teraz też się martwiła, nawet jeżeli nie całkiem wychodziło jej delikatne zasugerowanie tego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale Lily nie miała humoru na rozmawianie o swojej orientacji ani o stanie cywilnym.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co do tego, że nie jest homoseksualna, była całkiem pewna. Już samo wyobrażenie by być z inną dziewczyną przyprawiało ją o przewracanie żołądka na drugą stronę. I nic nie zmieni tego stanu. Dotykanie jakiejś kobiety w sposób inny niż normalnie, był dla niej prawie odrażający.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jak w ogóle mogłaś pomyśleć coś takiego o mnie. Zdecydowanie NIE KRĘCĄ mnie dziewczyny. - Dała jasno do zrozumienia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A próbowałaś kiedyś tego? - Joanna spojrzała na przyjaciółkę. Lily stwierdziła, że jej towarzyszka wygląda dziwnie. Po chwili kontynuowała. - Jak możesz powiedzieć, że czegoś nie lubisz, skoro tego nie próbowałaś. To tak, jakbyś powiedziała, że nie lubisz sushi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobrze wiesz, że nie lubię mięsa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie lubisz czy nie chcesz jeść?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily nie odpowiedziała. Rozmowa zeszła na inny tor. Jej przyjaciółka miała w pewnym sensie rację. Malarka nie jadła mięsa, bo kojarzyło jej się z bestialskim zabijaniem zwierząt, było to ugruntowane ideologicznie. Była wegetarianką i już. Nawet całkiem zapomniała jak smakowało mięso. Przyzwyczaiła się do swojej diety, która była częścią jej życia i jej samej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To nie ma żadnego znaczenia. - Odparła w końcu. - Przecież to nie ma żadnego związku - Wybuchła nagle. - Sałata to nie człowiek! W sałacie nie można się zakochać! Nie można złamać jej serca, sprawić przykrości! Albo jej pożądać! Lubić sałatę, a lubić człowieka, to dwie różne sprawy!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Brawo! - Wykrzyknęła Joanna klaszcząc w dłonie. Lily w geście zapytania podniosła brew. - Lily, jesteś taka beznamiętna i powściągliwa. W końcu pokazałaś emocje. Nie ubyło cię? - Fotografka musiała się nieźle bawić, tłumacząc swoje zachowanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Blondynka doskonale wiedziała, o co chodziło jej przyjaciółce. Wszystko traktowała z rezerwą. Była chłodna i nieprzystępna. I to przyczyniało się do tego, że Lily nie miała zbyt wielu przyjaciół. Zawsze chowała się za maską zimnej i nieprzystępnej suki. Nie chciała tego na razie zmieniać. Bo nie miała żadnej motywacji, ani tym bardziej motywatora.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Do końca podróży Lily nie odzywała się. Miała w głowie mętlik. Została wyprowadzona z równowagi i wybuchła. Zachowała się okropnie w miejscu publicznym. I już nie chodziło o dziwaczne spojrzenia pasażerów autobusu. Nie lubiła, gdy coś wymykało jej się spod kontroli, a tym bardziej, gdy to była ona sama.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Autobus zatrzymał się i Lily wyskoczyła z niego jak poparzona. Po wzięciu kilku głębszych oddechów uspokoiła galopujące myśli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily, ja zapomniałam. - Odezwała się Joanna, kiedy do niej dołączyła. - Zapomniałam, że wy tego nie akceptujecie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wy czyli kto? I czego nie akceptujemy? Joanna, przestań bawić się w zagadki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No wy, zacofanie katole nie akceptujecie odmieńców.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Znów to samo. Studentka fotografii wszem i wobec oznajmiała, że jest ateistką. Teoretycznie tolerowała wiarę innych, ale na każdym kroku lubiła wytykać absurdalność innych religii. Dla niej była to głupota, ograniczanie przyjemności cielesnych i uśmiercanie się. Jej pojęcie o wierze było bardzo stereotypowe. Wydawało jej się, że katolicy, zupełnie jak w średniowieczu, palą na stosie czarownice i heretyków. Nie potrafiła pojąć, że można prowadzić normalne życie i jednocześnie być wierzącym.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co nie oznaczało, że taki czarnogród i nietolerancja nie działała też w drugą stronę. Lily często tego doświadczała. Ale po prostu milczała, gdy słyszała te wszystkie "świątobliwe" baby. Dawno przestała zwracać uwagę na takich ludzi, a także na niektórych księży, którym nie do końca podobały się jej liczne kolczyki w uszach i te kilka widocznych tatuaży. Kilka razy zdarzyła się sytuacja, że proboszcz nie pozwolił jej angażować się w jakieś akcje, bo był zdania, że jest zakamuflowaną satanistką. Żadne argumenty i kłótnie tego nie zmieniły. W końcu machnęła na to ręką. Bóg przecież nie patrzył na jej kolczyki i doskonale wiedział, co tak naprawdę ma w sercu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To moja sprawa - Zaczęła spokojnie - Nie toleruję tego, co złe i niewłaściwe. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę nieprzypadkowo, prawda? Nie dwóch mężczyzn albo dwie kobiety. I niejednokrotnie w Biblii potępiane są związki osób tej samej płci. Ale ja ciebie nie nawracam, więc bardzo cię proszę, szanuj moje poglądy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie. - Joanna wzruszyła ramionami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mam nadzieję, że nie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ruszyły chodnikiem, potem skręciły między w uliczkę między domem handlowym i jakimś niewysokim biurowcem. W zacienionej uliczce, obok małych kawiarenek, był sklep Kodaka. Przed jego wystawą stała dziwnie ubrana postać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily uśmiechnęła się, rozpoznała bowiem tego osobnika, a raczej osobniczkę. Była to Marie z literatury. Miała grube, za ramiona, farbowanie na kasztanowo włosy. Nosiła się nie mniej dziwnie niż Lily: tunikowata koszula w bioało- czarne poziome pasy (całkowicie niefortunnie dobrana przy sporych gabarytach Marii), czarne rurkowate spodnie( nieszczęśliwie opinające masywne uda) i stare zdezelowane trampki w kolorze lekko spranej czerwieni. Gdy w witrynie sklepu zobaczyła odbicie dwóch studentek, odwróciła się i wykrzyknęła:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czeeeeść!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Potem, swoim zwyczajem, poprawiła kujonowate okulary grubym, krótkim palcem wskazującym, zakończonym, pomalowanym na czarno paznokciem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Marie była bardzo specyficzną osobą. Mimo nienajlepszej figury, zaskakiwała wszystkich pewnością siebie. Ponad to miała tak wszechstronne zainteresowania, że potrafiła znaleźć wspólny język praktycznie z każdym. Była niewątpliwie zwariowana, spontaniczna i rozchichotana. I przy tym wszystkim cholernie inteligentna. Miała tylko jedną słabość: uwielbiała się rozpływać nad urodą wielu wokalistów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily lubiła ja, ale nie uważała Marie za przyjaciółkę. Ta bowiem posiadała tylu znajomych, że z żadnym nie potrafiła się bliżej zaprzyjaźnić. I czasem miała za długi język. Ale na rozmowę o książkach, filmach i muzyce nadawała sie w sam raz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co tam? - Zagadnęła je.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przyszłaś z Rose? - Zapytała nadzwyczaj chłodno Joanna. Wyznawała zasadę, że przyjaciel mojego wroga jest moim wrogiem. A o tym, że Jo i Rose to dwie najbardziej nienawidzące się dziewczyny na uczelni, wiedział prawie każdy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Z Rose, Natalie, Joshem, Frankiem i... - Marie wyliczała na palcach grupkę znajomych, z którymi przyszła. - Ale reszta siedzi w kawiarni. Ja sobie chciałam popatrzeć na sprzęt. Czasem tak sobie myślę, by mieć taką lustrzankę i popykać zdjęcia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdyby tak sama lustrzanka w cudowny sposób potrafiła zrobić z byle tłoka fotografa... - Mruknęła pod nosem Joanna. - Ja, ten, kupię yyy.. - Odezwała się głośno i wskazała drzwi sklepu. Chciała jak najszybciej uniknąć wątpliwej, według niej, rozmowy z Marie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jasne - Przerwała jej szybko Lily.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy tylko drzwi za nią się zamknęły, Marie znów poprawiła okulary i podbródkiem skazała na pakunki w rękach Lily.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Szykuje się jakiś większy projekt, co?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ta, portret. Jako praca semestralna. To musi być naprawdę coś. Ale mam problem, bo kompletnie nie wiem kogo przedstawić. Wiem, że Joanna marzy, bym namalowała jej portret. Tylko, że chciałabym namalować coś innego, Jo tyle razy już mi pozowała do szkiców.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A myślałaś nad kimś innym?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chciałabym namalować mężczyznę, ale to raczej niemożliwe, by ktoś chciał mi pozować. Mogłabym w prawdzie malować z głowy albo ze zdjęcia, ale wiesz... Praca semestralna nie może być zrobiona na odwal.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co za problem zgarnąć kogoś z ulicy? - Marie przyglądała się obiektywom na wystawie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chciałabym kogoś niezwykłego, no nie wiem, z nietypową twarzą. Kogoś niesamowitego i specyficznego.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mam! Wiem, kogo możesz namalować! - Wykrzyknęła Marie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily, szczerze zainteresowana spojrzała na rozmówczynię.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">___________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I znowu dałam ciała, bo miało być wcześniej, więcej i w ogóle. Ale mam trochę zawirowań, a nawet momenty, w których myślałam, by całkowicie porzucić pisanie czegokolwiek. Takie uczucie, że to, co piszę, jest kompletnie bezwartościowe i bez sensu, a ponad to kaleczy literaturę samą w sobie. Ale zmieniłam zdanie. Zaczęłam czytać "50 twarzy Grey'a" i skoro ta babka może kaleczyć literaturę i zgarniać dodatkowo za to kasę, to co ma mnie powstrzymać. I oto jest. Rozdziały nadal nie mają porywającej akcji, ale to dlatego, że chciałam lepiej zarysować postać Lily, jak ukształtowała się jej psychika i przekonania, co miało na to wpływ i jak się zachowa w obliczu wielu nowych doświadczeń. Dodam tylko, że będzie musiała trochę się nad sobą zastanowić.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I jeszcze jedna uwaga, poglądy Lily ukazane w tym rozdziale całkowicie wymijają się z moimi, i wbrew temu, co uważa moja przyjaciółka, która to czyta, Grey wcale nie utożsamiam ze sobą. Moim literackim odbiciem mnie jest, ekhm facet z mojego drugiego opowiadania, które zbliża się ku końcowi, ale jak komuś się chciało w nie zagłębić, to można je znaleźć tutaj:<a href="http://pomarancze-w-futerale.blogspot.com/">http://pomarancze-w-futerale.blogspot.com/</a>.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A teraz nie zrzędzę, tylko zapraszam do komentowania ;)</span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-6255042244341085622012-09-03T05:43:00.000-07:002013-09-30T03:17:47.092-07:005<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Woda pluskała wesoło, a Lily nuciła jedną z piosenek z najnowszego albumu AFI. Nawiasem mówiąc, ten album zrobił na niej piorunujące wrażenie. Każda piosenka była dopracowana perfekcyjnie, a melodie tak genialne, że aż nie dało się ich nie nucić. Chłopcy, a właściwie faceci z AFI odwalili kawał świetnej roboty. Ta płyta była tak niesamowita, że Lily mogła jej słuchać na okrągło. Brzmiała inaczej niż "Decemberunderground", a tym bardziej niż"Sing The Sorrow", ale nie przeszkadzało jej to. To raczej oczywiste, że brzmienie się zmienia, że granie cały czas tego samego nie daje takiej satysfakcji. Może i ta płyta była "najlżejsza" w całym dorobku A Fire Inside, ale w niczym nie ustępowała poprzedniczkom.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily wyszła z prysznica, cała pachnąca limonką. Wyszorowała zęby i zaczęła rozczesywać swoje długie, do pasa włosy. A było z tym całkiem dużo roboty. Mimo to nie chciała ich ścinać. Według Joanny wyglądała w nich idealnie. No i te włosy nadawały się idealnie do pogowania na koncertach rockowych.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nałożyła balsam i wklepała krem w twarz. Naciągnęła piżamę i przeszła do swojego pokoiku. Pojedyncza żarówka nie dawała dobrego światła i na ścianach wydłużyły się cienie. Łącząc się z malunkami na ścianach, wyglądało to niesamowicie i tajemniczo zarazem. Lily przyklękła obok łóżka i zmówiła krótką modlitwę, dziękując Bogu za miniony dzień.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Za to, że jej życie układało się po jej myśli, że choć mało spontaniczne i powtarzalne, dawało jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy skończyła się modlić położyła się do łóżka i zgasiła światło. W pokoju panował nieprzenikniony mrok. Gdyby chociaż miała okno to jakieś światło z lampy ulicznej wpadałoby do pokoju i rozganiało mroki. A tak czuła się jak w trumnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna szybko zasnęła. Z pewnością coś jej się śniło, ale nie odnotowała tego w pamięci. Nie przywiązywała zbytniej wagi do snów. Nie mogły przecież zmienić jej życia. Za to mogły tylko płatać jej figle, gdy jej umysł przekręcał wspomnienia i kształtował najróżniejsze bezsensy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rankiem dziewczyna obudziła się minutę przed dzwonieniem budzika. Gdy tylko rozbrzmiały znajome dźwięki, wyłączyła go. Dzień rozpoczynała poranną toaletą, typową dla każdej dziewczyny w jej wieku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po opuszczeniu łazienki przemknęła do pokoiku, przystrojona tylko w bieliznę i tatuaże. Ciotki nie było już w domu. Wychodziła wcześnie rano, by zdążyć do pracy przed korkami. Firma, w której pracowała, znajdowała się w San Fransisco.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W szafie Lily wygrzebała ostatnie czyste ubrania: niebieskie, przetarte szorty, czarne leginsy, białą podkoszulkę i luźną koszulę w kratę. Ciuchy jakoś szczególnie do siebie nie pasowały, ale nie miało to jakiegoś wielkiego znaczenia. Ubrania Lily nie wyróżniały się niczym szczególnym; kupione w sieciówkach albo wyszperane w second handach, kilka T-shirtów własnej roboty. Jedynie biżuteria nie była typowa. Lily kupowała koraliki oraz rzemyki i sama robiła z nich bransolety i wisiory. Wśród butów też nie miała za wielkiego wyboru: dwie pary trampek, czarne botki, brązowe kozaki i materiałowe baleriny. Absolutne minimum. Narzuciła na siebie ubrania i z plątaniny wisiorków wyciągnęła jeden, nawet dokładnie nie spoglądając jaki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Brudne ubrania spakowała w ekologiczną torbę; po drodze do sklepu z przyrządami malarskimi wstąpi do pralni publicznej. Jej ciotka nie znosiła hałasującej pralki, także wizyty w pralni były koniecznością. A tymczasem związała włosy, co by jej się na wietrze nie splątały.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po drodze do pralni nie wydarzyło się nic niecodziennego. Zresztą co miałoby się wydarzyć na zaludnionej ulicy niedługo po godzinie dziesiątej? Wsadziła swoje ubrania do pralki, dodała proszku i włączyła odpowiedni program prania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Takie miejsca były dość powszechne w USA. Rzadziej używane niż wcześniej, ale dla Lily wydawały się kultowe. W niektórych głupich komediach romantycznych para poznawała się przy pralce. To takie romantyczne! Dziewczyna miała nadzieję, że ominie ją taki wątpliwy zaszczyt Miała szczęście. W pomieszczeniu były tylko znudzona ekspedientka i jakaś słusznego wieku starowinka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily patrzyła, jak jej ubrania wirują. Niezbyt ekscytujące zajęcie, ale poczuła się jak dziecko, bo w tamtym okresie zwykła obserwować pracującą pralkę. Najpierw ubrania leniwie przewracały się pod wpływem powolnych ruchów bębna. Potem pauza. I znowu powolne obroty. Pod koniec wirowanie i suszenie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wreszcie zaświeciła się dioda sygnalizująca koniec prania. Lily wyjęła ze środka ciuchy i wrzuciła je byle jak do torby. Powinna była je poskładać, ale jej umysłu nie zaprzątały tak przyziemne sprawy jak brak zagnieceń na bluzkach czy koszulach. Zapłaciła cenę adekwatną do usługi i opuściła lokal pachnący popularnym proszkiem do prania.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Studentka pomyślała, że dobrze byłoby zapytać Joannę o ten wywiad, którego przecież miała udzielić. Nawet wyciągnęła telefon z kieszeni, ale okazało się że był całkiem niepotrzebny. Joanna stała na przeciwległym chodniku i machała jak szalona. Pytanie tyko co robiła tutaj, w całkiem nieciekawej dzielnicy, pozbawionej butików Prady, Hermesa czy Gucci?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z zamiarem zapytania się o to, Lily przeszła przez ulicę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Cześć. Co tutaj robisz? - Zapytała, gdy znalazła się wystarczająco blisko koleżanki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nawet nie wiesz jakie to irytujące, gdy ma się samochód w serwisie. - Zaczęła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No nie wiem, nie mam samochodu. - Odparła kąśliwie Lily.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Znów pomyliłam autobusy! Ale i tak dobrze się składa, bo miałam cię odwiedzić, w drodze powrotnej, rzecz jasna. Jadę po odczynniki do Kodaka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przecież to całkiem w drugą stronę!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiem! Ale te numerki na autobusach nic mi nie mówią! Nie wiem, czy w tamtą stronę jeździ osiem czy osiemnaście albo osiemdziesiat! - Joanna potrafiła być całkiem roztrzepana.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I pewnie chcesz bym z tobą pojechała? - Zapytała Lily, założywszy płócienną torbę na ramię. W końcu nie miała zbyt wiele do roboty.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dziękuję, jesteś boooska!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tylko najpierw kupię płótno i farby. - Dziewczyna wskazała na sklep z malarskim asortymentem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zakupiwszy niezbędne przy malowaniu obrazu rzeczy, ruszyły w stronę przystanku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zastanawiałaś się nad moją propozycją? - Podjęła temat Joanna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chodzi ci o wywiad?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak. Kimberly dzwoniła do mnie niedawno i się dopytywała. Gdybyś była chętna będzie na ciebie czekać o trzynastej u Boba. Skusisz się prawda? Chociażby da sałatki, za którą tak przepadasz?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zgadzam się i nawet nie chodzi tu o specjały kulinarne tej knajpki. - Odpowiedziała Lily, poprawiając uwiązanie niesfornych włosów.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na przystanek zajechał autobus. Dziewczęta wsiadły. Wszystkie miejsca były zajęte, toteż Lily przystanęła przy oknie i chwyciła się poręczy. Chwilę później dołączyła do niej Joanna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jechały w milczeniu. Lily spoglądała na widok za szybą. Nieciekawe, w większości parterowe domy ciągnęły się ulicą. Co jakiś czas przedzielały je większe budynki, w których znajdowały się sklepy albo restauracje. Ludzie spieszyli się w jedną i w drugą stronę. Po lekko spękanym asfalcie sunął sznur aut. Jednym słowem zwykłe miasteczko w Kalifornii w sobotnie przedpołudnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Autobus zatrzymał się Dziewczyna oparła czoło o szybę i spoglądała na ludzi na przystanku. Wtem ujrzała całującą się parę. Lily poczuła dziwny skurcz w żołądku i zrobiło jej się niedobrze. Para zachowywała się wręcz wulgarnie: chłopak macał dziewczynę po pośladkach i penetrował nachalnie językiem jej gardło.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Studentka odwróciła z obrzydzeniem głowę. Nie chodziło o to, że gorszył ją widok zakochanych parek. Lily nienawidziła, gdy te parki robiły TAKIE rzeczy publicznie. Nie potrzebowała tego oglądać na żywo. Lizanie sobie nawzajem migdałków może i było przyjemne, ale psuło jej poczucie estetyki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta reakcja nie uszła uwadze Joanny.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przecież tylko się całują.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ta. Tak się całuję, że im ślina prawie ścieka z kącików ust. To obrzydliwe.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteś strasznie pruderyjna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po prostu nie lubię uczestniczyć w takich przedstawieniach. - Odparła Lily, kręcąc głową.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A mi się wydaje, że jesteś zazdrosna. Sama chciałabyś by ktoś tak cię poślinił. - Joanna potrafiła wykazać się całkowitym brakiem taktu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily spojrzała na nią zabójczym wzrokiem. Gdyby spojrzenie potrafiło zabijać, studentka fotografii padłaby już martwa. W pierwszej sekundzie dziewczyna odrzuciła tę tezę. Ale po chwili zastanowiła się. Czy im zazdrości? Niby czego? Tego, że ta dziewczyna na własne życzenie traci godność, pozwalając się macać na oczach innych? Tego, że za jakiś czas, za miesiąc czy nawet za tydzień ta sama dziewczyna będzie opłakiwać rozstanie, by znów całkiem niedługo całować się z innym? Nie, zdecydowanie im tego nie zazdrości.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lecz sumienie nie dawało jej spokoju, wiedziała, że stwierdzenie Joanny ma też drugie dno. Chodziło o to, czy Lily zazdrości łączącego tę parkę uczucia. Od małego raniona, była całkiem pesymistycznie nastawiona do miłości. Co nie znaczy, że jakąś maleńką cząstką serca jej nie pragnęła. Jednakże potrafiła stłumić to ciche i nieśmiałe wołanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie, nie zazdroszczę im. - Odparła, choć czuła, że nie do końca mówi prawdę. - I tak zerwą. - Dodała, odkręcając głowę, by Joanna nie dostrzegła jej wyrazu twarzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily, wydaje mi się, że powinnaś się zakochać. Przestałabyś być taka znerwicowana, widząc inne pary.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wcale nie jestem znerwicowana! Zresztą, co mi da miłość?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Seks! - Wykrzyknęła bez namysłu Joanna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dzięki, ale jesteś najlepszym przykładem, że można to dostać bez miłości. - Odparowała Lily, czując potrzebę pociśnięcia przyjaciółce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mówię poważnie, dasz komuś zakisić ogóra i od razu poczujesz się lepiej!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Joanna! - Syknęła dziewczyna przez zaciśnięte zęby - Zamknij się!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta w odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami. Lily była bliska zabić przyjaciółkę za takie słowa. Tym bardziej, że seks wcale nie kojarzył jej się dobrze. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak bardzo odstaje od kalifornijskich dziewczyn. I nie tylko dziewczyn. Nie czuła tego ciśnienia, by przespać się z połową Berkeley, albo lepiej i Los Angeles.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A miłość wcale nie była aż taka dobra i wspaniała. Kiedyś przejechała się na tym uczuciu. A może to wcale nie była ona? Jest przecież tyle wyrobów miłościopodobnych. Zauroczenie, fascynacja, flirt. Czy prawdziwa miłość jeszcze istnieje? Czy została tylko jako temat romansów, piosenek i głupich komedyjek romantycznych?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily westchnęła ciężko. Nie warto było tracić głowy i serca dla drugiej osoby. Przynajmniej na razie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">__________________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak, dawno mnie nie było. Ale miałam trochę spraw do ogarnięcia. No i są wakacje, a raczej były, prawda? Dobra, więcej nie mówię, by tylko winny się tłumaczy, nie? ;) Wracam i jeżeli studia na to mi pozwolą, będę pisać już częściej. A przynajmniej postaram się. Do następnego ;*</span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-84952211015712476242012-08-01T06:19:00.001-07:002013-09-30T03:17:23.391-07:004<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy zamknęła drzwi do swojej klitki powitał ją bałagan, który zostawiła wczesnym rankiem. Tak, klitka to bardzo dobre określenie. Bo jak inaczej nazwać pokój bez okna oświetlony tylko światłem kilku żarówek? Remont musiała przeprowadzić na własną rękę. Z początku wyglądało to wszystko nędznie. Teraz brak okna zastępował widok na wszystkich ścianach. Nikogo nie dziwiło, co przedstawiał. Nibylandię. Tę z teledysku. Lily na każdym kroku podkreślała, ile to wszystko dla niej znaczy.</span><br />
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie była psychofanką. Nie. Kochała całym sercem teksty i wokal, na który na początku wcale nie zwróciła uwagi. Dopiero po pewnym czasie doceniła delikatną barwę głosu wokalisty. Czysty niczym dźwięk uderzonego kieliszka, brzmiący i drgający w uszach niczym trójkąt. Głębokie teksty o wielu znaczeniach podnosiły na duchu. Dzięki nim przekonała się, że nie tylko ona ma takie dziwne myśli. I ogień wewnątrz. Jak głosiła nazwa zespołu.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na biurku walały się pokreślone szkice. Książki na półkach aż prosiły się o ułożenie. Te leżące na ziemi błagały smętnymi okładkami o odłożenie na miejsce. Pomięte ubrania sygnalizowały chęć wyprania. A łóżko domagało się porządnego wytrzepania z okruchów i pościelenia.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale Lily była ślepa i głucha na te prośby. Położyła torbę na krześle i usiadła na łóżku.Tak jak każdego dnia po powrocie z uniwerku zastanawiała się, co dalej robić. Dopóki była zajęta lekcjami nie musiała myśleć o niczym. A zwłaszcza o pustce w sercu. Gdy mroczne wspomnienia zaczęły napływać, uderzyła się pięścią w skroń i krzyknęła:</span></div>
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie myśl o tym!</span></div>
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Natychmiast potrzebowała się czymś zająć. Czymkolwiek. Wyszła z grobowca i wbiegła do kuchni. Tak, jedzenie to dobry trop. Wyjęła z lodówki sałatę, pomidora. oliwki, olej, jedną cebulę i położyła na blacie przy zlewie. Z suszarki wyjęła deskę, ostry nóż i miskę. Pokroiła składniki i wrzuciła do miski. Dodała oliwki. Olej zmieszała z ziołami i polała nimi gotowe danie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy wszystko było gotowe, ukontentowana wzięła się za jedzenie. Po wyglądzie jej obiadu można było się domyślić, że Lily była wegetarianką. Dla uściślenia: lakto owo wegetarianką, czyli tolerowała w swojej diecie przetwory mleczne i jaja. A podstawą jej żywienia były właśnie łatwe do przyrządzenia sałatki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To także nie spodobało się jej rodzicom. Ojciec nie wyobrażał sobie niedzielnego obiadu ez krwistego steku. Dlatego też nie dziwiła jego nadwaga. Zero sportu (no, chyba że w telewizji) i mnóstwo tłuszczy w diecie.Tak właśnie wyglądał styl życia w jej domu. Matka odżywiała się odrobinę zdrowiej. Ale to chyba dlatego, że pochodziła z innego domu, gdzie wartościowe były inne rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To po niej Lily odziedziczyła urodę. Ale za nic w świecie nie wiedziała, po kim ma taki charakter. Ojciec krzykacz i choleryk, matka przewrażliwiona pedantka. A Lily? Nie była choleryczką, a to, że nie jest pedantyczna można było poznać wchodząc do jej pokoju.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Goniąc widelcem ostatnią oliwkę, dziewczyna rozważała jeszcze raz propozycję Joanny. Jej pierwszy w życiu wywiad. Co prawda, tylko do studenckiej gazetki, ale jednak. Może pokazałaby się w lepszym świetle? To byłoby coś całkiem nowego. Może ludzie zaczęliby ją akceptować? Nie żeby jej to przeszkadzało, ale atmosfera na zajęciach mogłaby być inna. A może wręcz przeciwnie? Może stwierdziliby, że się narzuca i ma parcie na sławę?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wstała od stołu i wybuchła głośnym śmiechem. Od kiedy interesowało ją to, co powiedzą inni? To żałosne nie zrobić czegoś, gdyż się boi reakcji otoczenia! Czyż do tej pory nie była głucha na osądy innych? Zdecydowanie udzieli wywiadu! Być może tylko z przekory, by utrzeć innym nosa. Bo niby czemu ma chować głowę w piasek tylko dlatego, że jest najlepsza?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zdecydowanie Lily była pełna sprzeczności i momentami rozdarta wewnętrznie. Czasem za mało spontaniczna. Zbyt dojrzała jak na swój wiek. Ale jednego była pewna: w końcu robi to, co kocha i nikt jej nie przeszkodzi.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przez głowę przemknęła jej myśl, że to mógłby być dobry cytat na tatuaż. Zapisywała na swoim ciele ważne myśli, żeby w życiu przypominały jej, jaką drogę wybrała i by nigdy z niej nie zboczyła. Oprócz napisów miała także rysunki. Różne i w różnych miejscach. Choć wiedzieli o tym nieliczni. Bo one nie były na pokaz, były tylko dla niej. Zazwyczaj coś oznaczały, choć niektóre tylko zdobiły ciało (lub jakby to powiedział jej ojciec - szpeciły). Dziewczyna była z nich dumna. Ze wszystkich razem i z każdego z osobna. Z tych starych i z tych całkiem świeżych. Z tych malutkich, niepozornych i wykonanych z mniejszym rozmachem , jak i z tych prawdziwych dzieł sztuki. Wszystkie dwanaście były jej wyjątkowym powodem do dumy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podniosła prawą dłoń i palcem wskazującym przesunęła po wnętrzu nadgarstka ozdobionym słowami "I'm not grey". Ten był jednym z najważniejszych i najbardziej widocznych. O reszcie widzieli tylko nieliczni. Np. Joanna, która zawsze podczas zakupów właziła z Lily do przymierzalni.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na karku widniał kolejny ważny dla niej napis: jeśli czegoś pragniesz, nigdy nie wątp, że na to zasługujesz.Zrobiła go sobie zaraz po tym, jak dostała się na studia. Na lewym ramieniu nie za duży <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfYYavr32hLHMAyEl6eGoysDO2Adfm95gntf9wIjboAsZss-g5fWrtLddVRyDGcaOGKKcSukbq0IA6T2Hht6NvOZkiK0OTlWDFothd2L6_yU5khBuXlBzA2C_ai6kXfeXB5qhF1MaYEwB8/s1600/Tribal%25252BDragon%25252BTattoos%25252B2.jpg" target="_blank">smok</a>. Właściwie to był bardziej kaprys, bo nie oznaczał on nic, ale za to wyróżniał się na tle smoczych motywów. Na prawym ramieniu <a href="http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/487980_302987529800207_753757692_n.jpg">Jack Szkieleton</a> z bajki "Miasteczko Halloween". Takie małe zboczenie na punkcie tej bajki. Pod lewą piersią, ciągnący się od pachy aż do mostka, znajdował się tatuaż przedstawiający jej wnętrze. Wyglądał, jakby ktoś wyrwał jej w tamtym miejscu skórę i prześwitywały żebra i płuca. Do jednego z żeber była przyczepiona na sznurku karteczka z napisem: skrzynia umarlaka. To taka aluzja do filmu "Piraci z Karaibów" i do motywu zamknięcia serca Davy'ego Jonesa w skrzyni. Sama o tym marzyła. Kolejnymi tatuażami na plecach był anioł i diabeł. Początkowo, bo potem resztą pleców poryła cała <a href="http://a1.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/547799_299652306800396_579146580_n.jpg">scena walki</a>.Lily była wierzącą i praktykującą katoliczką. Co było ciekawe, gdyż w krajach jej rodziców dominującą religią był protestantyzm. Wiele dla niej znaczyło, by nie oddać się we władzę szatanowi. Na lewej nodze był całkiem okazały malunek wijącego się od kostki po pachwinę
<a href="https://d1ij7zv8zivhs3.cloudfront.net/assets/187941/lightbox/dc20fa0ab84f893dc5771006e0e8c396.jpg?1276919483">bluszczu</a> .Wyglądał naprawdę imponująco. Na lewej stopie znajdował się jeszcze jeden bohater z bajki Burtona - widmowy pies Zero. Który zawsze czuwał u jej stóp. Tuż obok prawego kolca biodrowego przycupnął motyl. Ale nie byle jaki ani słodziutki motyl. Tylko <a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/8a/P1160778_Melitaea_athalia.jpg">Melitaea Athalia</a>.Athalia - tak brzmiało drugie imię Lily. Podobało jej się o wiele bardziej niż zwykłe i trochę wyświechtane Lily. Wyrażało moc i potęgę, ale jednocześnie zawierało nuty delikatności. Babcia Elinor wiedziała jakie wybrać. Prawe udo porastała piękna, majestatyczna <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWfGtUVkFgED0IicZH4mycwgxnY-p8sNMJVzvxyyKF7mIN3_gInKTPxL24l750XB2pXuw2Fe8Vr44s7wR8amVKh24nrN-Fr7aOM1DG1Y3QinKkTj7fHQtcQ0J4g_flOWRYIm79i3ztzZPX/s400/lily-tattoo-5.jpg">lilia</a>. Ostatnim tatuażem, choć drugim zrobionym w kolejności był królik z teledysku "Girls not grey". Znajdował się na prawej łydce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na razie Lily poprzestała na tych wzorach. Takie ozdabianie nie było tanie, nawet jeśli się było jedną z ulubienic najlepszego tatuażysty w Kalifornii.A ostatnio wszystkie swoje oszczędności wydawała na płótna, farby, pędzle i przybory do malowania. Podobnie miało być i dzisiaj. Lily wróciła do swojego pokoju. Wyjęła z torby zeszyt i rozglądając się po wszechobecnym bałaganie, notowała, czego jeszcze potrzebuje.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A potrzebowała nowego płótna i prawie całego zestawu farb. Na zajęciach rozpoczęto kolejny projekt: portret. Miała 3 miesiące, na namalowanie czyjejś podobizny jako pracy semestralnej. Z początku ucieszyło ją to niesamowicie, potem zaczęła się zastanawiać kogo namaluje i w jaki sposób.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Brakujące rzeczy kupi jutro. Wyda na to całe swoje stypendium. Nie oszukiwała się, wiedziała jakie są koszty, ale z drugiej strony, gdyby miała np. zostać księgową, wolałaby chyba żyć w skrajnej nędzy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Usiadła na łóżku. Coś ukuło ją w siedzenie. Wyciągnęła spod tyłka pęknięty ołówek. Kolejny przedmiot, który trzeba było kupić. Sprzątanie było nieuniknione. Inaczej zniszczy jeszcze to, co miała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szamocząc się z kołdrą, Lily usłyszała szczęk kluczy w zamku od drzwi wejściowych. Ciotka najwyraźniej wróciła z pracy. Była oczywiście księgową, tak jak matka Lily. Teoretycznie dziewczyna miała potem zająć miejsce matki. Gdyby nie jej upór, pewnie by nią była. Ewentualnie pomagałaby na ranczu ojca. Nie tak wyobrażała sobie przyszłość. Nie chciała skończyć za biurkiem z plikiem rachunków albo jako poganiaczka byków.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ciotka weszła w końcu do mieszkania i po chwili stanęła w drzwiach od pokoju Lily. Była bardzo podobna do swojej siostry i do siostrzenicy.Blond włosy, niebieskie oczy i lekko owalna twarz - te cechy je łączyły. Gdyby się przyjrzeć to nawet kształt oczu i ust był prawie identyczny. Lily miała po ojcu mniej garbaty kartoflasty nos niż jej ciotka. I całkiem inną budowę ciała. Ciotka wyróżniała się dużym wzrostem i zdecydowanie górowała nad liczącą niewiele ponad metr sześćdziesiąt pięć Lily.Dziś jej krewna miała na sobie brązowy wełniany sweterek i w podobnym odcieniu spodnie. Zdecydowanie Nora nie pozwalała sobie na ekstrawagancję w ubiorze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jadłaś już obiad? - Spytała, zdejmując buty i odstawiając je do szafki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mhm - Mruknęła Lily.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak z grubsza wyglądały ich kontakty. Kobieta traktowała studentkę raczej jak lokatora, a nie rodzinę. Obie żyły swoim osobnym życiem. Ciotkę nie interesowało, z ki Lily się zadaje, gdzie chodzi i o której wraca</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">. Dla kogoś innego taka możliwość byłaby rajem, ale dziewczyna nie balowała do upadłego i nie szwędała się po Berkeley. Zazwyczaj po zajęciach wracała do domu. Czasem może wyskoczyła do kafejki na jakiś sok albo spotkała się z Joanną, ale to wszystko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy uporała się z większością bałaganu i jej klitka wyglądała porządniej niż wcześniej, studentka zabrała się za czytanie grubego woluminu na zajęcia. Na krótko przed północą odłożyła tomiszcze na biurko i poszła wziąć prysznic.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">_______________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uff... i znów same opisy. Ale za to zaopatrzone w ładne obrazki. Trochę się ich naszukałam no i niektóre zdjęcia nie odpowiadają dokładnie mojemu wyobrażeniu. I ogólnie nadal nic się nie dzieje. I choć Lily wydaje sie bardzo niedzisiejsza, to już niedługo będzie musiała się przystosować do pędzącego świata.</span></div>
Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-26770514678756738442012-07-23T08:19:00.000-07:002013-09-30T03:17:02.504-07:003<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyjęła z torby książkę i szukała strony, gdzie skończyła czytać. Mogłoby się wydawać, że głośna muzyka w słuchawkach tylko przeszkadzałaby jej w czytaniu. Wręcz przeciwnie. Dzięki niej mogła się maksymalnie skupić na lekturze. Ale tym razem nie było jej to dane.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na kartki padł cień. Przez chwilę Lily nie reagowała, myśląc, że to kolejny przezabawny żart Ibsena. Postanowiła go zignorować.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy cień, mimo braku zainteresowania ze strony dziewczyny nadal nie znikał, ta w końcu oderwała wzrok od lektury. Postać na tle słońca była czarna i Lily za nic w świecie nie mogła poznać, kto to. Wyjęła słuchawki z uszu i zmrużyła oczy, by zidentyfikować osobę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Natrętem okazał się Joanna z fotografii, jedyna, która utrzymywała przyjaźń z Lily. Choć wydawać by się mogło, że to ona pierwsza powinna była rzucić kamieniem w dziewczynę, by ją ukamienować. Joanna miała wszystko, by stać się kolejną Beverly Hillowiczką. Miała mnóstwo kasy, bogatych rodziców, willę na przedmieściach Berkeley i znajomości w wielkim świecie. A mimo to była jej jedyną przyjaciółką.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Studentka fotografii była wyższa od Lily i w przeciwieństwie od niej o typowo kobiecej sylwetce. Joanna miała kształtny, imponując biust, krągłe biodra i wąską talię. Kocimi ruchami zwracała uwagę niejednego chłopaka. Ubrana stylowo i kobieco, w nienagannym makijażu, była marzeniem męskiej części uniwersytetu. Przez władczy charakter i narcyzowanie miała tyle samo przyjaciół, co wrogów. Ale urody i seksapilu nie mógł odmówić jej nikt. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Miło, że na mnie czekasz. - Zaszczebiotała. Subtelny, niski głos spowodował, że siedzący dookoła fontanny drgnęli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak właściwie... - Zaczęła studentka, która nie miała ochoty jeszcze wracać do domu. Bo i po co?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nawet nie wyobrażasz sobie, jaka jestem wkurzona! - Joanna przerwała jej, jak to miała w zwyczaju. Lily westchnęła, owinęła słuchawki wokół odtwarzacza, co by się nie poplątały, schowała go razem z książką do swojej torby bez dna i skierowała oczy na towarzyszkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta, czekając na pytanie Lily, o co jest tak wkurzona, podrygiwała poczynając jakieś dziwne kroki. Bo Joannę zawsze rozpierała energia i wszędzie było jej pełno. Oprócz fotografii (która była chyba kolejnym z kaprysów Joanny) tańczyła taniec towarzyski, śpiewała i angażowała się w najróżniejsze sprawy społeczne. No i była imprezową bestią. Taką uniwersytecką Paris Hilton. Nawet najnudniejszą domówkę potrafiła zmienić w imprezę dziesięciolecia. O bujające się w rytm jakiejś muzyki biodra obijała się masywna, czarna torba, przewieszona przez ramię Joanny. Cholernie droga lustrzanka z całym zestawem obiektywów i innych pierdół. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily spojrzała się na wirującą przyjaciółkę. Czasem, patrząc jak się tak gibie, odnosiła wrażenie, że Joanna ma robaki w tyłku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A co się stało? - Spytała, przygotowując się na monolog, trwający całą drogę do domu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ten... Ten dziwkarz Harry - Joanna nigdy nie przebierała w słowach i momentami była naprawdę wulgarna; a do tego strasznie głośna. Tak, że kiedy szły ulicą ludzie oglądali się na nie z oburzeniem. Lily to okropnie przeszkadzało, ale żadne prośby ani groźby nie pomagały. - Jest zazdrosny! Nie zgadniesz o kogo?! O Bena! Głupi dupek! Zadzwonił do trenera i odwołał nasz występ w LA! Rozumiesz?! Ugh! Tak mnie wkurza! On myśli, że ja i Ben to niby na poważnie! Na próbach wygłupiamy się i obściskujemy, ale to dla żartów! Przecież ja i Ben nigdy! On jest ode mnie z pół głowy niższy. Ale Harry musi srać po nogach! Tylko, że jak sam puka tę Elizabeth, to jest ok! A ona ma piętnaście lat! To przecież przestępstwo! Jebany pedofil! - Zakończyła swój wywód Joanna. Lecz Lily czuła, że to dopiero początek, a ta przerwa była po to, by Lily mogła potwierdzić, jakim dupkiem jest Harry.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ów wspomniany gentleman był tanecznym partnerem Joanny. Tańczyli razem dziesięć lat i od dawna się nie znosili. Lily na początku znajomości wydawało się, że ich łączy albo łączyła jakaś chemia. I nie myliła się. Kiedyś, dawno temu Joanna i Harry byli ze sobą. Nie, żeby Joanna go kochała, po prostu podobał jej się fizycznie i co tu dużo mówić, seks z nim był dla niej bardzo zadowalający. Ale to trwało ze trzy miesiące. A jak wiadomo, miłość od nienawiści dzieli bardzo cienka granica. Od tamtej port żyli ze sobą jak pies z kotem. I choć studentka nigdy nie powiedziała tego na głos, była prawie pewna, że jedno jest od drugie zabójczo zazdrosne. Teraz miała na to niezbity dowód.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Skończony drań - Skomentowała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I to wystarczyło. Joanna, poparta przez przyjaciółkę, trajkotała w najlepsze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kilka przystanków autobusowych dalej, gdy Lily nasłuchała się wystarczająco o intrygach Harry'ego i innych członków klubu tanecznego, Joanna spytała przyjaciółkę o dzisiejsze zajęcia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Studentka malarstwa tak właściwie to nie miała za wiele do opowiadania, bo i o czym. Joannę z pewnością nie interesowały fakty z życia Picassa ani perspektywy w malarstwie szesnastego wieku. Między wykładami dziewczyna też nie miała żadnych niesamowitych przygód. Czytała po raz kolejny "Mistrza i Małgorzatę" albo słuchała AFI.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oprócz dwóch zdań zamienionych z Ibsenem, to nic ekscytującego mnie nie spotkało.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ibsenem? Markiem Ibsenem? Ma całkiem niezły tyłek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ty jak zwykle tylko o jednym. - Lily przewróciła oczami - Jego "tyłeczek" wcale mnie nie interesuje. Nie mam pojęcia, jak on się dostał na studia! Jest totalnym idiotą. A ci jego kumple?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A właśnie! - Joanna, jak zwykle nie słuchała, zajęta tylko i wyłącznie sobą. - Słyszałam, że udzielasz usług seksualnych profesorom w zamian za zaliczenia!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I sądzisz, że to prawda?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No nie, ale takie plotki mogą zniszczyć ci reputację.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ponoć prawdziwy talent broni się sam.- Lily przelotnie spojrzała na przyjaciółkę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Silna jesteś - Powiedziała Joanna nie bez krzty podziwu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna zmarszczyła brwi. W jakim sensie silna? Czy to, że znosi uwagi Ibsena, było przejawem siły? Była twarda, to prędzej. Lata w rodzinnym domu nauczyły ją nieczułości na cokolwiek, odnoszenia się z dystansem. Swoje uczucia zamykała w skrzyneczce na dnie serca, a klucz do niej wrzuciła do najgłębszych otchłani duszy. By mieć pewność, że nikt jej nie skrzywdzi. Nigdy więcej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="background-color: white;">- Świat artystów, wbrew pozorom, nie jest łatwy. Albo jesteś twardy, albo cię zniszczą.</span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Lily, ty to jesteś mądra! - Wykrzyknęła Joanna, o kilka tonów za głośno. - Wiesz? - Znów wykrzyknęła, okręcając się na pięcie. - Całkiem zapomniałam! Co robisz jutro? Bo Kimberly Dray, ta z dziennikarstwa chciała przeprowadzić z tobą wywiad!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Słucham? - Lily zamrugała parokrotnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - No tak, do gazetki studenckiej. Wiesz, szlifuje umiejętności. I chciała cię poznać. Jesteś sławna. - Przyjaciółka uśmiechnęła się znacząco. - Malujesz obłędnie i jesteś najlepsza i w ogóle. A poza tym, może taki wywiad ociepliłby twój wizerunek.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No nie wiem. Ja i wywiad? Nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Przecież jestem tak przeokropnie szara. Jak to uważali ludzie z liceum.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nic nie tracisz. - Autobus zatrzymał się. Lily spojrzała na znajomy, obdrapany przystanek. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nic nie obiecuję. - Odparła, robiąc potężny krok i wysiadła z autobusu</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To była dość obiecująca propozycja i mogłoby być ciekawie. Oczywiście nie oczekiwała, że po czymś takim ludzie tłumnie się na nią rzucą i wyściskają z uwielbienia. Z resztą Lily nawet by tego nie chciała. Tłumy przerażały ją, zwłaszcza tłumy czegoś od niej oczekujące. Nie nadawała się na aktorkę ani piosenkarkę. Malarzowi dają spokój i ciszę. A przynajmniej powinni. Gdy tworzyła, nie było nic gorszego, niż ktoś wiszący nad ramieniem i obserwujący każdy ruch pędzla czy rysika na tablecie. Nawet lubiła samotność. Dzięki niem mogła się skupić na wizji i na tym, jak ją przedstawi. Cisza bywała inspirująca.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale taka dzwoniąca w uszy nie była już za dobra. Przyciągała potwory i wspomnienia. Cisza zmusza do myślenia i zastanawiania się nad sensem życia. Nad tym, co jest warte jej zachodu i poświęcenia. Myśli błądzą, skupiają się na jednym, by po chwili przejść do drugiego. Potem zostaje tylko mętlik. A ten potrafił zniszczyć wszystko.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily, tak jak każdy miewała gorsze dni. Ale przeżywała je intensywniej i gwałtowniej niż inni. Od śmiertelnej rozpaczy przechodziła w nieuzasadnioną euforię. Od histerycznego płaczu po histeryczny śmiech. Wirowała jak na linie. Potrafiła nie wychodzić z łóżka cały dzień, by następnego ranka stwierdzić, że przejmowała się bzdurami i tylko zmarnowała czas. Ludzie tego nie widzieli. Lily już o to zadbała. Nie pozwalała sobie na brak kontroli w miejscu publicznym. Nie chciała, by ktokolwiek o tym wiedział, a tym bardziej w takim stanie ją widział. Nauczyła się sztuki kamuflażu idealnego. Nawet jeśli w środku się gotowała, jej twarz wyrażała co najwyżej lekkie znudzenie. Nie, nie unikała gniewu czy smutku. Chciała jedynie, by te emocje były tylko jej. I nikogo poza tym.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">______________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tym razem trochę dialogów i delikatny zaczątek akcji. Ale zanim nastąpi sam wywiad i jego konsekwencje, minie jeszcze trochę czasu. Z jakieś 5 czy 6 partów? ;)</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Komentować :)</span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-12115360403803941582012-07-18T06:53:00.001-07:002013-09-30T03:16:53.925-07:002<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie lubili jej.Tego, że była najlepsza, że była inna. Że miała własne zdanie i przekonania, których się zawsze trzymała. Aż wreszcie nie znosili w niej jej długich platynowych włosów obciętych nie tak jak by sobie życzyli</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A ona po prostu chciała być sobą. Manifestowała to swoim zachowaniem. Nie udawała kolejnej unikatowej, wyjątkowej, jedynej w swoim rodzaju. Nie musiała. Nie chciała. Bo według niej takie dziewczyny, choć świecące i wyróżniające się z tłumu, były wewnątrz przeraźliwie szare. Jakby uwagą otoczenia chciały sobie zrekompensować pustkę i bagno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ona w środku wcale nie była szara. Mimo że ludzie, którzy jej nie znali, za taką ja właśnie brali. Lily po prostu nie czuła potrzeby afiszowania się swoim, bądź co bądź, kolorowym światem.Kochała rysować, kolorować, malować. Może dlatego, że była leworęczna. A jak wiadomo, leworęczni są w jakimś stopniu uzdolnieni. Świat marzeń i kolorów był jedyną ucieczką od świata, którego nie rozumiała, i w którym nie potrafiła się odnaleźć. Zamknięta w małym pokoiku na poddaszu wyczarowywała w wyobraźni najprawdziwsze cuda, a potem przenosiła je na papier. Przesiadywała w swoim azylu, a jednocześnie była w miejscu oddalonym od domu o tysiące mil.W Nibylandii. W świecie kolorowym, pokręconym, z różowymi, skrzydlatymi królikami i uśmiechniętymi kreaturkami. Nie było w tym światku cukierkowo i słodko, jak czasem marzą rozpuszczone, samolubne dziewczynki. Lily nie była rozpuszczona i jej świat też nie był z waty cukrowej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przez bogatą wyobraźnię i rysunki nie z tej ziemi, była uważana za dziwaka. I samotna. Nieakceptowana przez nikogo. Szczęśliwa tylko, gdy jej umysł zajmowały barwy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z wierzchu szara, wewnątrz we wszystkich możliwych kolorach. Nie zmieniło się to także później. Z tą różnicą, że nie zmyślała sobie za przyjaciół kolorowe króliki. I kreaturki nie były już te same. Lily przestała być naiwna i zaniechała zrozumieć świat. Zakochała się po raz pierwszy. W filmie. Oglądała je namiętnie. A im bardziej pokręcony i złożony, tym dla niej atrakcyjniejszy. Niewiele później zakochała się w muzyce. Popadała ze skrajności w skrajność: od muzyki poważnej po metal. Szukała czegoś dla siebie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I znalazła. Całkiem przypadkiem siedząc przed telewizorem. Ten jeden z niewielu razy, gdy marnowała czas w tak pospolity sposób. Zaintrygowała ją .<a href="http://www.youtube.com/watch?v=1Yzu-4kJg6g">melodia</a>. Mocna ,gitarowa, ale jednocześnie subtelna i wpadająca w ucho. Zaczarowała ją.A teledysk zahipnotyzował.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na ekranie pojawił się jj stary przyjaciel - królik. Różowy królik. Pciągnięty czerwony aksamitem, z grubymi, okrągłymi jak dwa pieńki nogami. Zaczepił dziewczynę, która maszerowała przez szare miasto. Zaciągnął ją do zaułka, gdzie grał zespół. Początkowo Lily nie zwróciła na nich uwagi. Jej przyjaciel podreptał na swych nóżkach bez kolan, machając łapkami dla utrzymania równowagi i wniknął w gitarzystę. Szarowłosa dziewczyna w biało-czerwonych rajstopach podążyła za pluszakiem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To, co Lily zobaczyła w kolejnym kadrze wprowadziło ją w osłupienie. To była jej Nibylandia, żywo wydarta z kartek głęboko schowanych w jej pokoiku na poddaszu. Co prawda nie była wielobarwna, tylko czerwono-biała, niczym pończochy nieznajomej. Na polance znów grał zespół. Wokalista nawet śpiewał, ale nastolatka była tak zaabsorbowana widokiem, że nie zarejestrowała, o czym była ta piosenka. Jedynie frontman wydał jej się dziwny: miał bowiem włosy dłuższe niż jej własne!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przebudziła się z transu dopiero pod koniec teledysku. Na szczęście jej umysł był na tyle przytomny, że zanotowała nazwę zespołu i tytuł piosenki. "Girls not grey". Mimowolnie się uśmiechnęła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ta piosenka i ten zespół były punktem zwrotnym w jej życiu. Obiecała sobie, że nie będzie już szara. Te słowa miały dla niej ogromne znaczenie. Tak duże, że w dniu osiemnastych urodzin wytatuowała sobie na nadgarstku: I'm not grey. Została za to wyrzucona bezpowrotnie z domu. Na nic zdały się tłumaczenia, że nie jest to manifestacja pragnienia odłączenia się od rodziny. Bo jak na złość Lily miała na nazwisko Grey.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale to nie był jedyny powód . Jej ojciec był konserwatystą i nie tolerował inności. A tatuaże kojarzyły mu się z kryminalistami i odmieńcami. Cokolwiek inne niż by życzył sobie tego jej ojciec, spotykało się z nietolerancją i natychmiastowym odrzuceniem. Od tamtego czasu Lily musiała nauczyć się samodzielności. Ledwo zdała egzaminy na studia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jednak udało się. Teraz dziewczyna była studentką czwartego roku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Co prawda Berkeley słynęło z Doliny Krzemowej i przemysłu high tech, a nie z artystów, ale jej to nie przeszkadzało. Pomieszkiwała u ciotki, która choć trochę przejęła się losem wyrzuconej (prawdopodobnie na prośbę własnej siostry - matki Lily). Studiowała na wymarzonym kierunku, a to, że ludzie jej nie lubili, zdawało się sprawą mało istotną.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czasami tylko denerwowały ją ataki zawistnych studencików. Na przykład teraz.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Czy to nie nasz szaraczek dziwaczek? - Usłyszała głos, który uprzykrzał jej życie od rozpoczęcia studiów. Był to Mark Ibsen,</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lily niechętnie i powoli odwróciła się w stronę wołającego. Ibsen był typem uniwersyteckiego playboya. Wysoki, modnie ubrany, z nienaganną fryzurą i wypielęgnowanym pyszczkiem. Stał oczywiście wśród swoich koleżków. Dziewczyna ich nie znała; widocznie byli z innych kierunków niż malarstwo i grafika, na który uczęszczała razem z Ibsenem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Słucham?</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co tak długo robiłaś u Collinsa? Dogadzałaś mu ustami? - Na tę uwagę grupka mięśniaków zachichotała. Aż dziw bierze, że takich idiotów przyjęli na uniwersytet.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jeśli chcesz mieć takie wyniki jak ja, to też powinieneś to robić. - Odparła Lily w podobnym tonie. Na potwierdzenie głupiej tezy Ibsena, obtarła kciukiem kącik ust.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Towarzysze Marka ryknęli głośnym śmiechem, zwracając na siebie uwagę całego korytarza. Chłopak natomiast nie miał już na twarzy drwiącego uśmieszku, tylko grymas towarzyszący porażce.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziewczyna osiągnęła swój cel. Mark dał jej spokój i wreszcie mogła opuścić budynek uniwersytetu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na dziedzińcu panował podobny tłok, co na korytarzu.Lily zeszła powoli po marmurowych schodach i zatrzymała się na środku placu przy fontannie chlupiącej leniwie wodę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawdę mówiąc Lily nie spieszyło się do domu. Był piątek po południu. Nie miała za wiele do roboty. Szkic skończyła już wczoraj. Nie lubiła przekładać rysowania na inny dzień, bo wtedy mogłabym mieć całkiem inną koncepcję na swoją pracę i musiałaby zaczynać wszystko od nowa. A tak przynajmniej kobieta wyglądała tak, jak powinna.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Studentka usiadła przy sadzawce i wyjęła z torby odtwarzacz muzyki. Wcisnęła w uszy słuchawki i włączyła go. Głucha na gwar i głupie komentarze, zaczęła przyglądać się ludziom dookoła niej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Społeczność studencka była naprawdę różnorodna. Pod kilkoma wierzbami siedziała grupka dziewczyn z roku Lily. Kojarzyła ich nazwiska, jedna z nich potrafiła całkiem nieźle malować. Ale to nie zmieniało faktu, że były kompletnie denerwujące. Każda z nich prawie pływała w kasie. Bogate córeczki tatusiów z Los Angeles. Miały nadzieję urządzić na uniwersytecie drugie Beverly Hills 90210. Niby słodkie i kumplujące się ze wszystkimi, ale gdy były same mało im jęzory nie poodpadały od plotek i obgadywania. Wszystkie ubrane w podobnym stylu- glamour. I choć zarzekały się, jakie to one nie są wyjątkowe, każda była </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">marną kopią poprzedniej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niedaleko nich, co ciekawe, siedziała grupka punków i gothów .Ich Lily akceptowała, a nawet lubiła. Nie nazywali jej dziwakiem, bo sami wyglądem od niej nie odstawali. Trzymali się w swoich grupach, choć pochodzili z różnych roczników i kierunków. No i byli o wiele bardziej wartościowymi ludźmi niż panny glamour czy banda idiotów Ibsena.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ogólnie, kierunki artystyczne wyróżniały się barwnymi studentami. I zawsze trafiały się jakieś indywidua. Mogłoby się wydawać, że Lily łatwo wtopiłaby się w tłum, bo choć dziwaczna, to niejedyna tutaj. A jednak. Za bardzo kochała to, co robi. Tak marzyła o tych studiach, że przykładała się do wszystkiego. Ale wbrew opinii niektórych osób nauka dawała jej radość i satysfakcję. Pozwalała kwitnąć. A nie wszystkim podoba się kwitnący chwast.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">____________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Komentować, komentować i jeszcze raz komentować. Choć zapewne nie ma za wiele tego.</span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7438048303964094462.post-58769443252955952322012-07-04T15:58:00.002-07:002013-09-30T03:16:39.666-07:001<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wykład miał się ku końcowi. Większość studentów przestała słuchać profesora i wpatrywała się tępo w tablicę. Kilku młodych ludzi, zwłaszcza w ostatnich rzędach odsypiała spędzoną w klubie noc. Wykładowca już dawno przestał zwracać na nich uwagę. Dopóki nie chrapali zbyt głośno, nie miało to dla niego żadnego znaczenia.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Profesor Collins znany był z pobłażliwego traktowania leserów i nierobów. Przedmiot, który wykładał, a była to sztuka współczesna, nie był aż tak ważny, więc la wielu uczniów całkiem nieatrakcyjny. Collins całą swoją energię poświęcał na grupkę studentów, która z zainteresowaniem go słuchała i skrupulatnie notowała to, co chciał im przekazać i ich nauczyć.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pięć minut przed godziną szesnastą Collins spojrzał na złoty zegarek na jego lewym nadgarstku, wystajacy spod brązowej, klasycznej marynarki.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wydaje mi się, że na dziś już starczy. Przygotujcie się na następne ćwiczenia. Picasso był na tyle ważną postacią w historii sztuki, że wy, jako studenci wydziału malarstwa i grafiki, powinniście o nim trochę wiedzieć. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po klasie przemknął cichy jęk. Studenci mieli nadzieję, że profesor nie zada im nic na weekend. W końcu mieli ze szkiców zadane dokończyć akt kobiecy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W sali rozległ się szum, Dziewczęta i chłopcy pakowali do toreb i plecaków podręczniki i notatniki. Prawie wszyscy wstali z krzeseł i tłoczyli się przy wyjściu.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prawie wszyscy. Jedna dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. Skrobała zawzięcie długopisem po kartce z zeszytu. Kończyła zapisywać trzecią stronę formatu A4. skupiona całkowicie na dokończeniu notatki nie zauważyła, że na sali została tylko ona i Patrick Collins.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wreszcie postawiła kropkę w ostatnim zdaniu; zamknęła zeszyt i odłożyła długopis. Podniosła głowę. Profesor układał kartki do teczki. Gdy poczuł na sobie wzrok dziewczyny, przerwał czynność i odwzajemnił spojrzenie. Zdjął okulary i położył na biurku. Westchnął, podszedł do pierwszego rzędu, gdzie siedziała studentka.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ach, gdybym miał wszystkich studentów takich jak ty, Lily. - Odezwał się. Szarawe tęczówki wpatrywały się w wątłą postać. Profesor czekał na jej odpowiedź. Nie doczekawszy się, kontynuował. - Naprawdę, Lily jesteś wspaniała. Czasami mam wrażenie, że tylko ty mnie słuchasz. I choć wiem, że nigdy nie interesowały cię współczesne obrazy - Dziewczyna otworzyła usta, by zaprotestować, ale profesor zbył ją machnięciem ręki. - Nie zaprzeczaj Lily, ja to widzę i wiem, że tak jest. Mimo to, wkładasz w ten przedmiot całą siebie, poświęcasz się. Z jednej strony podziwiam cię za tę wszechstronność, z drugiej zaś martwi mnie takie bezgraniczne oddanie. Lily, nie musisz być we wszystkim najlepsza. Oni - tu profesor wskazał drzwi, za którymi w pośpiechu zniknęli inni. - Oni wybrali co najbardziej lubią i w tym kierunku się spełniają. A ty zajmujesz się wszystkim. Powinnaś dać sobie trochę wytchnienia. Absolutnie nie obrażę się, gdy nie będziesz tak skrupulatnie notować. Zbyt poważnie podchodzisz do nauki. Wyluzuj trochę, idź ze znajomymi na piwo. - Profesor chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dziewczyna, nazwana Lily, stanowczo mu przerwała.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dziękuję za rady profesorze. Ale ja naprawdę lubię się uczyć i nie przeszkadza mi ta wszechstronność. Przeciwnie. Im więcej wiem, tym więcej będzie przypadków, gdy tą wiedzę będę mogła wykorzystać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I nie czekając na odpowiedź wykładowcy wzięła z ziemi czarną, płócienną torbę, zapakowała rzeczy leżące na ławce przed nią.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Do widzenia profesorze. - Grzecznie odparła urywając rozmowę. Wstała, przeszła między krzesłami i ruszyła po stopniach, ponieważ sala, jak w większości uniwersytetów była stopniowana. U szczytu schodów znajdowały się drzwi, przez które przeszła.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Korytarz był zatłoczony. Przed drzwiami zebrała się inna grupka studentów, czekających na wykład. Lily zasunęła torbę i założyła na prawe ramię. Wolne dłonie wcisnęła w kieszenie czarnych, wąskich jeansów. Wyczuła między palcami drobniaki i poczęła się nimi bawić. Zawsze tak robiła. Ewentualnie zaciskała palce na telefonie tak, że po krótkim czasie na komórce osiadały kropelki potu z wnętrza jej dłoni. Tym razem telefon był w torbie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podzwaniając cicho monetami przerzucanymi między palcami, ruszyła korytarzem. Wykład ze sztuki współczesnej był dziś ostatni. Dziewczyna, zapatrzona w znany tylko sobie punkt, obojętnie mijała ludzi. Zresztą oni nieszczególnie kwapili się, by do niej zagadać.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">_______________________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak właśnie zaczyna się moje nowe-stare opowiadanie. Mało, bo całkiem trudno jest je przepisywać z zeszytu w godzinach późnowieczornych, wręcz nocnych. W dodatku przy akompaniamencie Lany Del Rey i towarzystwie obrzydliwych muszysk, które umykały przed moją packą nad wyraz efektywnie. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ogólnie opowiadanie nie ma podziału na rozdziały, więc nowe party oznaczam po prostu kolejnymi numerkami.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na razie nie wygląda to jakoś nadzwyczajnie. I obawiam się, że tak będzie wyglądać przez cały czas. No, może nie cały. Chyba. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I bardzo proszę o komentarze. Może niekoniecznie pod tym postem, bo tu za wiele do komentowania nie ma, ale w przyszłości.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Także tego no.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A jakby kto chciał wpaść na pewnego niemotowatego asystenta matematyki to zapraszam pod ten adres:<a href="http://pomarancze-w-futerale.blogspot.com/">http://pomarancze-w-futerale.blogspot.com/</a></span>Złota Żmijahttp://www.blogger.com/profile/06776376618490230550noreply@blogger.com1